Hjaltalín zadebiutował w 2007 roku ciepło przyjętym albumem „Sleepdrunk Seasons”. W 2008 roku zespół w ramach Icelandic Music Awards otrzymał dwie nagrody – w kategorii Best Songwriter oraz The Brightest Hope. W 2010r. wieloosobowa formacja z Reykjaviku, wydała swój drugi album zatytułowany „Terminal”, który jest potwierdzeniem potencjału tkwiącego w zespole.

Zespół wyróżnia lekkie, ale bogate, nieco symfoniczne brzmienie. Przy nagrywaniu albumu oprócz użycia typowego instrumentarium wykorzystano również m.in. wiolonczelę, akordeon, klarnet i kontrabas. Kolejną ważna kwestią jest dwoje wokalistów – użycie głosu męskiego oraz wręcz operowego głosu kobiecego dodaje muzyce wyrazistości i głębi. Zespołowi udało się dzięki temu stworzyć muzykę niezwykłą, w której unosi się magia Islandii. Przygotowane miniatury muzyczne ujmują swoją delikatnością, a jednocześnie pełne są symfonicznego rozmachu, stąd często ich muzykę określa się jako „sunny orchestral soul-pop„. Muzyka czaruje swoim ciepłym brzmieniem, pięknymi harmoniami i filmowym klimatem. W dźwiękach wibruje zmysłowość i unosi się namiętność, a w odbiorcy pojawiają się skrajne emocje – raz zaduma i melancholia, to znowu innym razem euforia i radość.

Otwierający album „Suitcase man” za sprawą użycia fagotu, orkiestrowych bębnów oraz smyków wprowadza atmosferę muzyki filmowej, która będzie się unosiła do końca albumu. W miarę jak pojawia się śpiew, najpierw męski , a później kobiecy, utwór nabiera tempa, przyśpiesza. Epicki rozmach i wspaniała melodia świadczą o dużej pomysłowości i talencie muzyków. Ducha utworu „Sweet impressions” oddaje najlepiej jego tytuł. W delikatność i wiosenną lekkość zostajemy cudownie wprowadzeni za sprawą ciepłego męskiego głosu, który już po chwili wspaniale współbrzmi z głosem wokalistki. Początkowo spokojny utwór w drugiej połowie wypływa w pełni na filmowo orkiestrową przestrzeń. Zawsze kiedy słucham „Feels like sugar” mam wrażenie, że idealnym miejscem na jego wykonanie byłby stary teatr. Widownia spowita w ciemności, zespół i orkiestra umieszczona za sceną, a na scenie oświetlona tylko pojedynczym światłem stoi wokalistka. Siggi czaruje i uwodzi słuchaczy swoim pięknym śpiewem. Zostajemy otuleni optymistyczną melodią. I dodatkowo uderza nas uwięziona dzikość w głosie wokalisty. Zawiera się w tym utworze wokalny rozmach i niesłabnące piękno. „Song For Incidental Music” przynosi atmosferę niepokoju, zagrożenia. Smutek wydobywa się z ciemności i skrada się do nas jak zwierze z głębokiego ciemnego lasu. To piosenka, która ma w sobie wiele emocji, klimat musicalu.

W „Montabone” przy zastosowaniu oszczędniejszej niż w poprzednich utworach aranżacji jesteśmy prowadzeni dialogiem wokalnym pomiędzy wokalistami, którzy wyrażają uczucia swojej rozpaczy i nadziei. „Stay By You” to niosąca nadzieję przepiękna ballada o przyjaźni i miłości, z cudownymi melodiami i harmoniami wokalnymi. Po prostu piękna. „Hooked On Chili” to chyba najbardziej „dziwaczny” i skomplikowany utwór na płycie – połamana rytmika, zawodzące dźwięki gitar, hipnotyzujący śpiew, rozjeżdżające się warstwy muzyczne. Poruszający się w wolnym tempie „Sonnett For Matt” oparty głównie na pojedynczych akustycznych dźwiękach daje dużo przestrzeni dla czystego i wyrazistego głosu Hogni. Ten głos chwyta mocno za serce. Bardziej doskonale już chyba być nie może. „7 Years” to kolejny przykład na wielowarstwową, złożoną formę. Bywa słodko, bywa tanecznie, teatralnie, musicalowo. Muzycy bawią się muzyką, łamią schematy. „Water Poured In Wine” to energetyczny gitarowy utwór oparty na tanecznym rytmie i elektronicznym podkładzie. Muzycy po raz kolejny utrudniają zaszufladkowania ich w konkretnym nurcie muzycznym. Za sprawą „Vanity music” znów robi się refleksyjnie, filmowo, symfonicznie. To bardzo emocjonalne zamknięcie tego nadzwyczajnego albumu. Zespół postawił sobie wysoko poprzeczkę albumem „Terminal„, dlatego jestem ciekawy jak będzie wyglądał ich kolejny album.

W lipcu 2010r. miałem nieskrywaną przyjemność zobaczyć Hjaltalin na żywo. Przyjemność tym większą, że koncert ten miał miejsce na małej wysepce na północy Islandii – Hrísey. Koncert dla kilkudziesięcioosobowej widowni został zagrany w sali gimnastycznej miejscowej szkoły. Pomimo kameralności zespół z dużym rozmachem przedstawił większość utworów ze swoich obydwu albumów. Muzycy byli bardzo sympatyczni i otwarci, widoczna była radość wspólnego grania. Na żywo najbardziej urzekła mnie dzikość i wolność w ekspresji Hogni. Na pamiątkę po koncercie zostały miłe wspomnienia, odczucia, kilka zdjęć i zakupiony powyżej zrecenzowany album. Niech moc muzyki islandzkiej będzie z Wami!

 

 

Hjaltalín :: Terminal

01. Suitcase Man 4:57
02. Sweet Impressions 5:33
03. Feels Like Sugar 5:08
04. Song From Incidental Music 5:34
05. Montabone 3:53
06. Stay By You 4:08
07. Hooked On Chili 5:03
08. Sonnet For Matt 4:26
09. 7 Years 3:53
10. Water Poured In Wine 3:44
11. Vanity Music 6:27

 

 

Hjaltalin : website / facebook / soundcloud


Hjaltalín :: Terminal (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów