Hjörvar (Hjörvar Hjörleifsson) to islandzki artysta funkcjonujący na islandzkiej scenie od niemal trzech dekad, bo od początku lat 90-tych.

Muzyk występował dotychczas z takimi zespołami jak m.in. Guði Gleymdir, Los i Monotone, a także z solowym projektem Stranger oraz pod własnym nazwiskiem. Swoje ostatnie solowe wydawnictwo Hjörvar wydał w 2008 roku i był to krążek pod tytułem „A Copy Of Me”. Więcej o samym artyście, jak i wspomnianej płycie przeczytacie w poprzedniej recenzji, którą znajdziecie TUTAJ.

27 września 2018 roku, po dziesięciu latach wydawniczej przerwy, Hjörvar powrócił do nas z nowym premierowym albumem zatytułowanym „52 Fjöll”. Rejestracją, miksowaniem i produkcją tego materiału zajmował sięHaffi Tempó. Natomiast w nagraniach płyty wraz z Hjörvarem udział wzięli również: Guðni Finnsson (bas), Arnar Þór Gíslason (perkusja), Birkir Rafn Gíslason (gítara), Þorbjörn Sigurðsson (gitara, klawisze) i Friðborg Jónsdóttir (wokal). 

Na „52 Fjöll” znalazło się osiem kompozycji, które jak podpowiada artysta powstało pod wpływem inspiracji brzmieniem melodyjnego synth pop rocka lat 90-tych spod znaku takich wykonawców jak na przykład Gary Numan, Ultravox i Depeche Mode. Dodam, że jest to pozycja obowiązkowa również dla wszystkich którzy tęsknią za atmosferą muzyki Davida Bowie, Suede, The Smiths, Bauhaus i The Cure.

Album „52 Fjöll” dowodzi, że Hjörvar zdecydowanie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Islandzki muzyk po latach pokazuje klasę, wciąż jak gdyby nigdy nic, robiąc swoje. Nie brnie przesadnie w kombinacje, gra to co chce i jak chce. Bez paraliżującej presji, bez pchania się na listy przebojów na szkło. Jego muzyka wciąż jest szlachetna, wyrafinowana i elegancka. Mocną stroną omawianego wydawnictwa jest jego wyrównany poziom i dopracowanie. Nie ma tutaj mowy o jednym czy dwóch dobrych utworach, do których chce się skoczyć pomijając pozostałe. Całość jest spójna i dobrze przemyślana. Dzięki temu płyta po jej wysłuchaniu pozostawia słuchacza z chęcią włączenia całości po raz drugi, a potem kolejny. 

W poszczególnych kompozycjach słychać mniej lub bardziej czytelne, ale niewątpliwie twórcze nawiązania do dorobku wspomnianych wykonawców, odciśnięte zostało piętno typowej dla tamtego okresu melodyki. Podobnie brzmienie „52 Fjöll” zachowuje tamten czar i urok, magię utraconego czasu. Mam wrażenie, że Hjörvar wraz z pozostałymi muzykami włożył w ten album mnóstwo serca i energii, maksymalnie dopieścił kompozycje i postarał się, by każda z nich dostarczyła słuchaczowi nowej dawki emocji. Niezaprzeczalny wkład w pogłębienie wrażeń tej sentymentalnej muzycznej wycieczki do lat 90-tych ma także charakterystyczny głęboki i melancholijny głos Hjörvara. Jego wokal brzmi znakomicie.

Na płycie „52 Fjöll” znalazło się osiem doskonale brzmiących i wielowarstwowych elektryczno/glamowo/synth-popowych kompozycji. Choć ważną rolę pełnią tu syntezatory, to utwory zdecydowanie wyrastają z rockowego pnia.Bardzo dobre aranżacje, umiejętne budowanie nastroju i napięcia, odpowiednia głębia, nośne melodie i charakterystyczna maniera Hjörvara. Generalnie na tym albumie wszystko brzmi idealnie. Praktycznie w żadnym momencie nie mamy wrażenia, że grupa w którąś stronę przesadziła. Wszystko co robią muzycy i wokalista ma w sobie coś dystyngowanego.

Niewątpliwie Hjörvar ma swój łatwo rozpoznawalny styl i ci, którzy lubią jego poprzednie płyty, nie będą mieli problemu z absorpcją także najnowszego dzieła. „52 Fjöll” zyskuje przy każdym kolejnym odtworzeniu.

 

 

Hjörvar :: 52 Fjöll

1. Sól situr lágt 02:48
2. Fortíðarbörn 04:27
3. Afurða ríkið 04:14
4. Hvar hvíla þín bein 04:21
5. Þá brjótast orðin út 04:52
6. Dauðinn er ekki hér 03:21
7. Hver maður er afurð 04:10
8. Komdu með 04:01

 

 

 

Hjörvar : facebook / bandcamp / soundcloud /spotify

Hjörvar :: 52 Fjöll (recenzja)
4.9Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów