Indridi, czyli tak naprawdę Indriði Arnar Ingólfsson to młody islandzki muzyk, który wywodzi się z alternatywnej sceny Reykjaviku.

Indriði występuje regularnie w hardcore’owym zespołem Muck, a także współpracuje z wieloma innymi artystami np. Úlfur Hansson (Klive), The Heavy Experience i Jófríður Ákadóttir (Samarsi, Pascal Pinon).

13240043_866056690183430_1352070085767538013_n

Od pewnego czasu Indriði tworzy też muzykę solo pod nazwą Indridi. Odnośnie powstania solowego projektu, jego autor wyjaśnia: „Chciałam wyjść z tym projektem poza Islandię. Jestem mocno znudzony życiem tutaj. Gdyby nie to, iż jestem w romantycznym związku z czterema facetami, z którymi tworzę zespół to już dawno nie byłoby mnie w Islandii. Odczuwam ogromną potrzebę własnego rozwoju i poznawania różnych innych miejsc. Społeczeństwo tutaj jest dosyć dziwne, bo jest po prostu bardzo małe i niemal wszyscy się ze sobą znają – żyjemy jak w bańce. A ja naprawdę lubię pobyć sam ze sobą w różnych miejsc”.

Indywidualizm i oryginalność twórczości Indridi wyraźnie pokazuje jego debiutancki solowy album zatytułowany „Makril”, który miał swoją premierę 26 sierpnia 2016 roku za pośrednictwem wytwórni Fingereight Records.

Pomysł na ten album narodził się w czasie kiedy Indridi i Kristin Anna Valtýsdóttir (Múm) prezentowali swoją audio-wizualną instalację w Clocktower Gallery w Nowym Jorku (tam zostały nagrane utwory „Út” i „Guitarplay”). W 2013 roku w okresie jesieni, 24-letni artysta plastyk i gitarzysta Indridi powrócił do Nowego Jorku, tym razem samotnie. Zamieszkał na jego północnych krańcach sąsiadujących z pobliskim lasem. Tam przebywał przez dziesięć dni. W tym czasie  eksperymentował z brzmieniem oraz rejestrował swoje kompozycje w Time Tree Studio.

Generalnie sam napisał i nagrał całość materiału. Ale na płycie usłyszymy także kilku innych instrumentalistów: Aaron Roche (puzon i wokal), Alexandra Drewchin (wokal i perkusja), Tumi Árnason (saksofon) i Albert Finnbogason, który miksował materiał oraz dodał kilka nowych rozwiązań i dźwięków w kilku utworach. To przyjaciele muzyka, którzy zaproszeni przez niego przyszli i dograli swoje partie. Wszyscy urządzali sobie spacery po lesie, zajmowali się malowaniem, nagrywali też trochę rzeczy na żywo bezpośrednio na taśmę, ucząc się analogowej techniki produkcji, bo tego typu efekt chciał osiągnąć Indridi na swojej płycie.

Należy zauważyć, iż muzyk do tej pory nigdy nie śpiewał, jak sam mówi: „W moim hardcore’owym zespole ja po prostu krzyczałem”. Odnośnie tworzonej przez siebie muzyki Indridi wyjaśnia, że: „Większość muzyki wcześniej robiłem zupełnie samodzielnie, zanim nie odkryłem programu Ableton Live i nie zacząłem tworzyć wiele rzeczy elektronicznych. Wiesz zawsze można wrócić do tego programu i zawsze można wymyślić coś nowego dzięki niemu. Ale na swoim albumie chciałem uchwycić coś bardziej naturalnego, jakąś chwilę, moment. Większość tych piosenek zostało napisanych w starym stylu trubadura: który sam pisze teksty, gra na gitarze i śpiewa piosenki, bez potrzeby wspierania się komputerem”.

I faktycznie większość podstawowych ścieżek gitarowych znajdujących się na albumie Makrilnagrano w prosty sposób i tylko podczas jednej sesji. „Chciałem uzyskać naturalne i żywe brzmienie, więc miałem tylko jeden mikrofon, który ustawiłem przy oknie. Dlatego często będziecie mogli usłyszeć lecący samolot, owady, świerszcze i tak dalej” – dodaje Indridi.

Indriði-press-image

Trzeba także wyjaśnić tytuł pyty. Otóż sednem tego koncepcyjnego albumu jest pewien związek Indridi z makrelami (tak rybami). Mówi on o tym w następujący sposób: „Żyłem w szopie nad oceanem w Reykjaviku i miałem całkowicie obsesję na punkcie polowania na makrele. Pierwszą rzecz jaką zrobiłem kiedy się budziłem to wychodziłem i łowiłem, a wszystkie moje sny dotyczyły makreli. Miałem bzika na punkcie makreli i dałem sobie nawet zrobić tatuaż z makrelą kiedy nagrałem album – bo bardzo mi się kojarzy z tymi rybami. To fajne ryby. Te ryby dopiero niedawno zaczęły napływać do Islandii, to tacy rybi emigranci, po prostu zaczęły się pojawiać, a ludzie nie byli do tego przyzwyczajeni i ni bardzo wiedzieli co robić, a do tego doszła jeszcze ta cała polityka o tym, kto może, a kto nie może je łowić. I gdy zobaczyłem  jak to wszystko wygląda, z tymi rybami. To tak już do mnie przylgnęło”.

Album „Makril” złożony z dziesięciu niebanalnych kompozycji przede wszystkim zachwyca swoim organicznym brzmieniem i osobliwym klimatem. Urzeka też nutą psychodelii, naturalnością i nieoczywistymi melodiami. Do tego jest tu jeszcze ta wyjątkowa melancholijna aura, która otula swym ciepłem, wnosi w serce szczyptę nadziei oraz ukojenia. Fantastyczna specyfika.

Indridi umiejętnie łączy folk i rock z łagodną psychodelią i zimną falą. Co więcej, artysta wydaje się być świadomy tego co i jak chce osiągnąć. Jego muzyka chociaż może nie jest przebojowa w taki typowo radiowy sposób, to jednak przylega do słuchacza, pozostaje w jego głowie i w sercu, daje do myślenia i wywołuje emocje. I to wszystko bez niepotrzebnego zgiełku i hałasu, bez epatowania studyjnymi fajerwerkami. To twórczość pozbawiana pretensji, skromna. A pomimo tego porusza, przeszywa człowieka na wskroś. Muzyk świetnie operuje dźwiękowymi barwami i ciszą. Na dodatek ma niezwykle lekką rękę w pisaniu znakomitych tematów, które z miejsca przykuwają uwagę słuchacza. Indridi dysponuje również niesamowitym głosem, ciepłym, żarliwym, nieco wycofanym, ale nie pozbawionym głębi.

Alternatywny rock „Makril” jest czarujący, ma w sobie magię. Silnie oddziałuje na wyobraźnię. Pod pewnymi względami twórczość Indridi przypomina mi nieco albumy The National, Tindersticks, czy Calexico. Dzięki ładnie ozdobionym aranżacyjnie oszczędnym kompozycjom, z utworu na utwór, coraz bardziej zapadamy się w muzykę Islandczyka. Ulegamy sennym, przygaszonym dźwiękom kreowanym na gitarze przez Indridi, który z wielką wprawą podkreśla atmosferę, zarysowując ten czy inny temat gościnnym akompaniamentem instrumentów dętych albo elektronicznymi ambientowymi elementami. Wprowadza to w całość świeże tchnienie nadając interesujący wyraz jego gitarowej muzyce.

Jeśli szukacie czegoś interesującego na polu alternatywnego rocka, czy folk-rocka, będziecie w pełni usatysfakcjonowani debiutanckim albumem  IndridiMakril”.

 

indridi-plata

 

Indridi :: Makril

1. Afogtil (04:16)
2. Dreamcat (04:10)
3. Paradisa (04:01)
4. Guitarplay (04:26)
5. Djésenda (03:34)
6. Undiraldan (03:17)
7. Gæsin Og Minkurinn (03:37)
8. Apar (04:46)
9. Asenda (04:09)
10. Út (03:04)

 

 

Indridi : facebook / soundcloud / instagram

Indridi :: Makril
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów