Mieszkający w Islandii duński kompozytor, eksperymentator, performer Jesper Pedersen tworzy muzykę elektroniczną, improwizowaną i syntezatorową na tradycyjne instrumenty muzyczne, jak również na eksperymentalne instrumenty, które sam buduje. W ostatnich latach muzyk skoncentrował się głównie na brzmieniach syntezatorów modułowych/modularnych.

Ostatni album tego artysty zatytułowany „Three by 15” ukazał się w maju bieżącego roku, jego recenzję znajdziecie TUTAJ.

Natomiast 5 listopada 2020 roku ukazało się najnowsze wydawnictwo Jespera Pedersena zatytułowany „Katydids”. Okładkę płyty zaprojektował islandzki artysta i kompozytor Páll Ivan frá Eiðum. Nazwa albumu nawiązuje do osobliwego dźwiękowego doświadczenia, które muzyk poznał latem 2016 roku, kiedy spędzał czas w Rainey Mountain na północy Georgii w USA. Mieszkał tam w domu, który znajdował się w lesie. W porze nocnej brzmienie okolicy ulegało drastycznej zmianie. Pojawiały się bardzo głośne, rytmiczne nawoływania katydidów, owadów z rodziny pasinikowatych, które zrobiły na artyście duże wrażenie. Zresztą dźwięk tych owadów, nagrany przez Jaspera, pojawia się na początku omawianej płyty.

Podobnie jak poprzedni album artysty, jego najnowsze wydawnictwo składa się z materiału nagranego podczas występów na żywo. Główny materiał z tej płyty pochodzi z koncertu z Islandii, który był transmitowany w internecie, w okresie lockdownu spowodowanego epidemią koronawirusa. Występ Jespera Pedersena był improwizowany, opartych na przygotowanych wcześniej patchach modułowych syntezatorów, nagrań terenowych i różnorodnych odpowiednio przekształconych efektów dźwiękowych. Jako ciekawostkę powiem, że wykorzystane tutaj nagrania terenowe pochodzą z Filadelfii i Rainey Mountain w USA oraz z Nordafar na Grenlandii. Ponadto Jasper używał podczas koncertu modularnych syntezatorów firmy R*S Serge, Make Noise i Verbos Electronics oraz laptop.

Zanim koncertowy materiał został wydany w formie albumu „Katydids” został poddany studyjnej edycji i obróbce. Jego miksowaniem i produkcją zajmował się Jesper Pedersen na Islandzkim Uniwersytecie Sztuki, w Tónverið oraz w domu.

Album „Katydids” trwa w sumie ponad 60 minut i podzielony jest na pięć płynnie następujących po sobie kompozycji. Ten zabieg zapewne zastosowano dla łatwiejszej orientacji w tej muzyce, bo tak naprawdę cały materiał tworzy jeden, nieprzerwany strumień. Dlatego do wydawnictwa dołączony jest jeszcze jeden „utwór”, który zbudowany został ze scalonych tych pięciu fragmentów, aby zapewnić odbiorcy komfort obcowania z niezakłóconym godzinnym wrażeniem słuchowym.

Jesper Pedersen ponownie potwierdza swoją miłość i talent do eksplorowania ciekawych i nietypowych brzmień i przestrzeni dźwiękowych. Werbuje do swojej muzyki modularne syntezatory, ambientowe pejzaże, drony i szumy, które uzupełnia nagraniami terenowymi. Poszczególne tekstury i płaszczyzny różnią się kolorytem, barwą i intensywnością, ale wszystkie razem tworzą fascynujący soniczny krajobraz.

Katydids” to bez wątpienia rzecz ciekawa i ambitna, choć domyślam się, że nie jest to muzyka dla każdego. Zresztą twórczość Jespera Pedersena w tym przypadku więcej ma z dźwiękową rzeźbą aniżeli z muzyką. Z tym, że ta niematerialna rzeźba żyje, rozwija się, mutuje i permutuje. Niespokojny duchem kompozytor jasno daje nam do zrozumienia, że jest nieskrępowany żadnymi artystycznymi kompromisami. Zapełnia przestrzeń intrygującą paletą brzmień i dźwięków. Tworzy jakby był w jakimś transcendentalnym natchnieniu. Omawiana płyta to kolejny interesujący rozdział w twórczym dorobku tego artysty.

 

 

 

Jesper Pedersen :: Katydids

1. Circling 17:00
2. Contours 13:21
3. Altitude 08:06
4. Expansion 12:31
5. Ground 10:24
6. Bonus: Full length album 01:00:00

 

 

 

 

Jesper Pedersen : facebook / bandcamp / soundcloud / slatur.is

Jesper Pedersen :: Katydids (recenzja)
4.8Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów