Jón Ólafsson i Futuregrapher – dwie niezwykle ważne postacie islandzkiej sceny muzycznej spotkały się, aby stworzyć wspólne dzieło.
Futuregrapher (właść. Árni Grétar) znany jest głównie ze swojej dużej aktywności na gruncie muzyki elektronicznej. Jego prace zostały opisane przez magazyn Grapevine w 2009 roku jako „fucking brilliant„. Wydał dotychczas dwa solowe albumy: „LP” w 2012 i „Skynvera” w 2014 roku. Współpracował też z innymi artystami m.in. Gallery Six, Árni Vector, Veroníque Vaka, Borko, Jón Ólafsson czy Snorri Ásmundsson. Ponadto wykonywał remiksy dla takich artystów jak np. Mick Chillage, Ghostigital, Samaris i Ruxpin. Jakby tego było mało, prowadzi wraz z zaprzyjaźnionymi muzykami Bistro Boy’em i Stevenem Samplingiem własną wytwórnię muzyczną Möller Records.
Jón Ólafsson grał z wieloma popularnymi muzykami i zespołami. Najbardziej znany jest z grupy Nýdönsk. Wśród artystów, z którymi współpracował można wymienić m.in. John Grant, Emiliana Torrini, Megas, Björk, Ragnheiður Gröndal, Magnús og Jóhann i Bubbi Morthens. Miał swój wkład w powstanie ponad 130 albumów. Wielokrotnie nominowany do nagród Icelandic Music Award, którą dwukrotnie zdobył w kategorii „najlepszego klawiszowca”. Pracował też w radiu i telewizji. Za swój muzyczny program „Af fingrum fram” otrzymał nagrodę Eddy.
17 września 2015 roku za pośrednictwem wytwórni Möller Records ukazało się wydawnictwo zatytułowane „Eitt” będące wynikiem wspólnych prac Jóna Ólafssona i Futuregraphera.
Wszystkie kompozycje znajdujące się na tym albumie są dziełem obydwu artystów, którzy także razem zajmowali się miksowaniem swojego materiału. Natomiast jego mastering przeprowadził Finnur Hakonarson. Zdjęcie zdobiące okładkę płyty wykonał Sig Vicious.
Dodać trzeba, że jedynymi wykonawcami muzyki z „Eitt” są Jón Ólafsson i Futuregrapher. Jón odpowiada tutaj za partie fortepianowe, zaś Futuregrapher obsługuje syntezatory oraz zajmuje się efektami, elementami elektronicznymi i wykorzystaniem nagrań terenowych.
O albumie „Eitt” można powiedzieć krótko. To piękna i sugestywna muzyka będąca połączeniem zmysłowych fortepianowych dźwięków i melodii oraz warstw delikatnych efektów i przestrzennego ambientu. W tym przypadku określenie ‘neoclassic ambient’ jest chyba rozsądnym kompromisem.
Muzycy wydają się nie zabiegać o to, żeby za wszelką cenę udowodnić jak wspaniali i biegli są technicznie i instrumentalnie. Nie oczekują poklasku, ani nie preferują dominacji. Nie narzucają też swojej muzyczności. Żeby już zakończyć to wyliczanie powiem jeszcze, że nie obawiają się minimalizmu. Ich muzyka podobnie jak okładka płyty, jest prosta i subtelna, ale z wielką głębią kryjącą w sobie czyste piękno. Artystom udało się skonstruować niepowtarzalny, intymny nastrój, który współgra idealnie z tworzoną przez nich kameralną muzyką.
Materiał na „Eitt” jest spokojny i eteryczny, brak w nim najmniejszego odcienia agresji. Wszystkie kompozycje są doskonale wyważone. Dzięki temu pojedyncze dźwięki klawiatury brzmią naprawdę niezwykle. Fortepianowe pejzaże, które w wolnym tempie i stopniowo wyłaniają się z pojedynczych tonów potrafią przyszywać swoją intensywnością. Mam wrażenie jakby te dźwiękowe sygnały docierały do najgłębiej ukrytych pokładów ludzkiego wnętrza i dotykały strun wrażliwości. W przypadku tego krążka mamy do czynienia z czymś mistycznym, co zostało ujęte w spokojną refleksyjność, do tego z melodią ledwo zauważalną, bo przecież tak cudownie rozciągniętą w nieskończoność.
Opisywanie każdej kompozycji z „Eitt” trwającej powyżej 6-ciu minut mija się z celem. Nie dlatego, że nie są tego warte, bo są. Jednakże wszystkie opierają się na podobnym instrumentarium i zbliżonej gamie emocji. Album jest stonowany i melancholijny, ale nie przygnębiający. Raczej sentymentalny, utrzymany w refleksyjnej i tęsknej atmosferze niż smutny. Umiejętność tworzenia cudownych brzmień przez muzyków jest jednak niezaprzeczalna. Materia muzyczna utkana z gładkich i romantycznych odgłosów fortepianu oraz minimalistycznie potraktowanych efektów i ambientowego tchnienia jest ciekawie zintegrowana. Wykorzystane elementy przenikają się wzajemnie, tworząc spójny obraz ambitnej całości, przyjemnej dla ucha i wywołującej dreszcze.
Nie ma tutaj zbędnych dźwięków. Mało tego w wykreowanej przestrzeni muzycy postanowili pozostawić dużo miejsca dla odczuć odbiorcy. W ten sposób Jón i Futuregrapher napisali muzykę, która daje słuchaczowi tyle ile on da z siebie jej, gdyż tutaj każdy może dopisać swój wątek i wpleść weń własne emocje. Nierzadko muzykom udaje się osiągać na “Eitt” wręcz metafizyczny wymiar, który bierze słuchacza w swoje objęcia i pozwala odpłynąć.
Jón Ólafsson & Futuregrapher :: Eitt
1. Myndir 6:56
2. Gluggi 6:49
3. Börn 6:53
4. Sálmur 6:12
5. Nærvera 6:30
6. Hringur 6:17
7. Brot 6:32
8. Vestur 8:16
Jón Ólafsson & Futuregrapher : Möller Records
Jón Ólafsson : facebook
Futuregrapher : website // facebook // bandcamp // soundcloud