To jest ten moment kiedy muszę uderzyć się mocno w pierś, a przy okazji puknąć się w swój łeb. Bo zawaliłem sprawę i to konkretnie. Nie wiem jak to się stało. Byłem święcie przekonany o tym, że pisałem już na naszym portalu o projekcie Jónsi & Alex aka Riceboy Sleeps, ale okazuje się, że jednak nie. No cóż, jak to się mówi wiara czyni czuba. Tym bardziej, że podobna, dziwna rzecz spotyka mnie już nie po raz pierwszy. Ale na razie mówię to w sekrecie tylko Wam, więc uszanujcie proszę moje acting-out i nikomu tego nie rozpowiadajcie.

Mam taki pomysł na to, żebyśmy wszyscy wyszli z tego z twarzą, każdy ze swoją oczywiście. Umówmy się po prostu, że recenzja albumu „Riceboy Sleeps” gdzieś kiedyś tutaj była, ale później coś tam się porobiło i trudno ją obecnie odnaleźć. Dlatego na wstępie przypomnę kilka faktów, tak tylko dla utrwalenia tych informacji. Otóż około 2003 roku lider i wokalista islandzkiego zespołu Sigur Rós, Jón Þór „Jónsi” Birgisson nawiązał współpracę z amerykańskim artystą wizualnym i muzykiem Alexem Somersem. Panowie poznali się „chwilę” wcześniej, kiedy Alex brał udział w nagrywaniu materiału Sigur Rós, był jego współproducentem i zajmował się miksami. Dodam, że Somers uczęszczał do Berklee College of Music, a następnie kontynuował edukację muzyczną na Islandzkim Uniwersytecie Sztuki. Dziś jest znanym producentem muzycznym. Od 2010 roku prowadzi własne studio w Reykjaviku. Współpracował z wieloma amerykańskimi i islandzkimi artystami: Sigur Rós, Jónsi, Julianna Barwick, Briana Marela, Death Vessel, Sin Fang, Pascal Pinon. Tajemnicą też nie jest, że Jónsi i Alex są prywatnie parą. Zresztą nie tylko prywatnie, bo jak już wspomniałem około 2003 roku panowie zaczęli wspólnie zajmować się rzeczami artystycznymi różnego rodzaju. Zaczęli funkcjonować pod nazwą Riceboy Sleeps, którą przyjęli dosyć przypadkowo. W jednym z wywiadów Alex tłumaczy, że kiedy poznał Jónsiego był bardzo biedny i żywił się głównie ryżem, ponadto dużo sypiał. To zainspirowało Jónsiego do napisania piosenki, której nadał tytuł „Riceboy Sleeps”. Panowie nigdy nie zdecydowali się na to, że będzie to nazwa ich projektu. To po prostu stało się samo.

Pod koniec 2006 roku Jónsi i Alex wydali pod takim właśnie tytułem książeczkę z ich grafikami i obrazkami. Była ona dostępna jedynie na terenie Islandii i to w ograniczonym nakładzie tysiąca ręcznie numerowanych wydań. W połowie 2007 roku na rynku pojawił się nowy nakład tej pozycji. W celu promocji tego wydawnictwa Jónsi i Alex zorganizowali wystawę swoich prac w Galerii Turpentine znajdującej się w Reykjaviku, pojawili się też na islandzkim festiwalu sztuki Sequences. Ponadto zorganizowali także wystawę w Stanach Zjednoczonych, w Arkansas, a także w Australii podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuki w Melbourne.

20 lipca 2009 roku, łącząc różne dziedziny sztuki, Jónsi i Alex wydali album muzyczny zatytułowany „Riceboy Sleeps”. Zawartość płyty stanowi generalnie muzyka ambientowa, z tym, że bardzo eteryczna i na swój sposób eksperymentalna, łącząca elektronikę z partiami instrumentów smyczkowych (kwartet Amiina) i chórem (Kópavogsdætur Choir). Co ciekawe płytę nagrano Islandii, ale materiał zmiksowano na laptopach w jakimś odległym zakątku na Hawajach, gdzie jedynym źródłem zasilania była energia słoneczna. Skąd taki pomysł? Nie wiem.

Początkowo wydawnictwo to pojawiło się jedynie w limitowanym nakładzie 3500 egzemplarzy, a każdy z nich zawierał pełny album „Riceboy Sleeps” na CD, a także dodatkowo bonusowy CD z albumem EP „All Animals” (z 3 utworami trwającymi 33 minuty), link do pobrania obydwu płyt w plikach mp3, wspomnianą wcześniej książeczkę z pracami malarskimi, 40-stronicową kolorowankę z 6 ołówkami i przypinkę. Przyznacie, że był to zacny komplecik. Muzyka „Riceboys Sleeps” spotkała się z ciepłym przyjęciem i pojawiła się w wielu notowaniach, zajęła m.in. pierwsze miejsce na liście Billboard Top New Age Albums.

11 października 2019 roku Jónsi & Alex Somers rozpoczęli trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych, która upamiętnić ma 10-tą rocznicą powstania ich debiutanckiej płyty. Jest to wyjątkowa okoliczność, gdyż przynajmniej w takiej formie, ma ona miejsce po raz pierwszy i ostatni. Panowie podczas koncertów zaprezentują ten album w całości, a dołączy do nich 40-osobowa orkiestra/chór Wordless Music Ochestra pod dyrekcją Roberta Amesa. Muzykę dla  orkiestry zaaranżował David Handler, założyciel i kompozytor słynnego Le Poisson Rouge. Dla nie wtajemniczonych jest to miejsce w Stanach skupiające artystów z różnych dziedzin, sprzyjające łączeniu wielu artystycznych kultur – muzyki, filmu, teatru, tańca i tzw. sztuki pięknej. Usłyszeć tam można zarówno muzykę klasyczną, jazzową, jak również muzykę awangardową, nowoczesną i indie rock. Odbywają się tutaj również pokazy filmów, odczyty wierszy, spektakle teatralne, burleska i imprezy z DJem.

Powróćmy jednak do trasy koncertowej Jónsi & Alex Somers. Przebiega ona przez kilka miast, kończąc się w Nowym Jorku w Brooklyn’s Kings Theatre dokładnie 31 października w Halloween. Przy tej okazji na szczęśliwców czekają nie lada niespodzianki w postaci: zremasterowanych wersji albumu „Riceboy Sleeps” i „All Animals” na płytach winylowych, oczywiście pięknie opakowanych i z autografami, do tego 48-stronicową książeczkę z grafikami artystów, torbę na zakupy z ilustracjami narysowanymi przez Jónsiego i Alexa oraz slipmat z okładką albumu.

Największą jednak niespodzianką dla fanów artystycznego duetu Jónsi & Alex Somers jest fakt premiery ich nowego albumu zatytułowanego „Lost and Found”, wydanego 11 października 2019 roku za pośrednictwem wytwórni Krúnk. Płyta powstała we współpracy z ich przyjacielem i producentem Sidneyem Satorsky.

Jónsi & Alex Somers wyjaśniają, że album „Lost and Found” jest blisko spokrewniony z debiutancką płytą „Riceboy Sleeps”. Wskazują na to, że te dwa wydawnictwa są dla siebie rodzeństwem. Jednocześnie zapewniają, że nie ma między nimi linearnego związku. Po prostu „Riceboy Sleeps” był pewnym początkiem, w którym można było odnaleźć momenty dające odpowiedni wgląd w to miejsce, a innym razem pozwalały otworzyć się na coś zupełnie nowego. Dodają, że „Lost and Found” znajduje się gdzieś pomiędzy tym co było, co jest i co będzie.

Faktycznie ambientowa muzyka duetu Jónsi & Alex Somers zawieszona jest w delikatnej i nierealnej przestrzeni. Słucha się jej jak ścieżki dźwiękowej do duchowej podróży prowadzącej nas przez podwodne krainy i baśniowe lasy, aż do dalekich przestworzy. „Lost and Found” wykracza poza ramy standardowo pojmowanej muzyki, nawet w nurcie ambient. Omawiane wydawnictwo jest bardziej jak dźwiękowy zapis pięknego snu lub ciepłych wspomnień z dzieciństwa, które tak naprawdę to tylko my znamy i czujemy, do których tylko my mamy pełny dostęp. Bawiąc się w odmianę synonimów piękny, można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z cudownymi brzmieniami i dźwiękami, które tworzą wspaniałe i olśniewające swoją urodą linie, harmonie i konstrukcje. Eteryczny  i nastrojowy ambient Jónsi & Alex Somers ma charakter wręcz transcendentalny, dotykający boskości. Muzyka duetu osadzona jest bardzo ciepłym i unikatowym brzmieniu vintage. Przy okazji jest ono organiczne, swobodne i niewymuszone. Dużo w niej akustycznych dźwięków przefiltrowanych przez taśmowe echa i modulacje. Dużo też różnego rodzaju migoczących szumów, szelestów, cichych, winylowych trzasków i analogowych syntezatorów oraz spogłosowanych klawiszy, w których czuć wszystkie zmiany wysokości tonów i ich czułe kołysanie. Pojawiają się też subtelne nagrania terenowe i odgłosy natury. Całość dryfuje w mglistej chmurze rozmarzonych akordów i dronów zatopionych w wodach płodowych kosmosu. Towarzyszy nam przyjemne poczucie nieważkości. Blasku dodają im partie instrumentów smyczkowych i anielsko brzmiący chór. Jednym razem tekstury są minimalistyczne, liryczne, intymne i introspekcyjne, a kiedy indziej nabierają większej głębi i przestrzeni zapierającej dech w piersiach. Za każdym razem są jednak niezwykle drobiazgowe, wykonane misternie, z niebywałym wyczuciem, wręcz doskonałe. Wywołują u słuchacza uczucie spełnienia. Nigdy zaś nie doprowadzają go emocjonalnej rozpaczy.

Chociaż czasami można odnieść wrażenie, że muzyka Jónsi & Alex Somers, te wszystkie powolnie wyłaniające się i zanikające fale dźwięku wytwarzane przez szeroką paletę instrumentów, swoją prędkością dorównują topniejącym lodowcom bądź filmom poklatkowym, to nie można zarzucić zawartości „Lost and Found” tego, że jest nuda albo senna. Pod statyczną fasadą tej muzyki kryje się doprawdy fantastyczny ogród dźwięków. Ta pięknie tkana materia może wydawać się pozornie krucha, ale stworzona została z myślą o tym, żeby przetrwać najgorsze zimna i sztormy. I przetrwa, zdecydowanie dłużej niż współczesny człowiek, który pozbawił się czasu i możliwości na kontemplację tego typu muzyki. Człowiek, którego  można opisać słowami „lost and not found”.

 

 

 

Jónsi & Alex Somers :: Lost and Found

1. Hundslappadrífa 06:10
2. Boy 07:50
3. Stokkseyrar-Dísa 18:10
4. Sleeping Summer 11:29
5. In The Sea (Drowned) 11:14
6. Wind In Our Ears 09:24

 

 

 

 

Jónsi & Alex Somers : website / facebook / bandcamp / spotify

Jónsi & Alex Somers :: Lost and Found (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów