Pierwszy album KALEO pod tytułem „Kaleo” (recenzja TUTAJ) ukazał się na Islandii pod koniec 2013 roku, za pośrednictwem tamtejszej wytwórni Sena. Natomiast na międzynarodowej scenie zespół debiutował w 2016 roku longplayem „A/B” (recenzja TUTAJ), wydanym przez amerykańską wytwórnię Atlantic Records. Od tego czasu islandzki zespół nieprzerwanie koncertował na całym świecie, a ich popularność przerosła wszelkie oczekiwania.
Dokładnie dziś 23 kwietnia 2021 roku panowie z KALEO wydali swój najnowszy album zatytułowany „Surface Sounds”, za pośrednictwem wytwórni Elektra Records LLC/Atlantic Recording Corporation. Autorem całości muzyki i tekstów z omawianej płyty jest lider grupy Jökull Júlíusson aka JJ Julius Son, z wyjątkiem utworu „I Walk on Water”, który artysta napisał wraz z Davidem Antonssonem. Prace nad nowymi kompozycjami trwały w studiu przez dwa lata. Tak długi okres pozwolił muzykom zadbać o wszystkie szczegóły i właściwie dopracować materiał. Na marginesie dodam, że album nagrywany był na kilku kontynentach – w Ameryce Północnej (m.in. w studiach w Nashville, L.A. i Nowym Jorku), Ameryce Południowej oraz Europie (np. w Grecji). Za wyprodukowanie większości płyty odpowiadał wielokrotnie nagradzany Grammy amerykański producent Dave Cobb. Jedynie produkcją czterech kompozycji zajmował się JJ Julius Son – samodzielnie bądź we współpracy z innymi producentami: Mike Elizondo i Shawn Everett.
Zastanawiacie się czy po wydaniu płyty „Surface Sounds” tak duże nadzieje pokładane w zespole KALEO nagle nie zgasną? Jestem pewien, że nie. Jest to dokładnie taki album jakiego się spodziewałem. Utrzymany w charakterystycznym stylu islandzkiej grupy, ale zdecydowanie bardziej dopieszczony aranżacyjnie i produkcyjnie. Zespół od samego początku serwuje nam rozkoszną dla uszu mieszankę hard rocka, folk i southern bluesa. Niezwykła wybuchowy koktajl wyżej wymienionych gatunków, nie pozwala na ani odrobinę nudy. Zestaw instrumentów – gitar (elektrycznej, akustycznej i slide), basu, perkusja, klawiszy i organ – tworzy absolutnie rewelacyjne połączenie ze świetnym, rockowym, nieco chrypliwym głosem wokalisty. Fantastycznie w tych nagraniach sprawdzają się także gospelowe chórki oraz delikatne partie smyczkowe, które nadają kompozycjom jeszcze głębszego brzmienia. W ogóle kiedy dokładnie wsłuchamy się w ten materiał odkryć możemy jak wiele w jego przestrzeni ukrytych jest dźwiękowych smaczków, które wpływają na pozytywny odbiór całości. Tak jak możemy się domyślać na płycie nie brakuje zarówno ognistych, rock’n’rolowych numerów z pazurem, jak i subtelnych, nastrojowych ballad. Panowie potrafią zagrać mocno i energetycznie, sprawić, że ciężko jest słuchając ich usiedzieć na miejscu. Posiadają także talent do pisania ładnych, wzruszających i zmysłowych kawałków, które dają chwilę wytchnienia, a równocześnie z miejsca chwytają za serce. KALEO tak lubią, a my z nimi, bo w każdym z tych wydań zespół wypada rewelacyjnie. Tym bardziej, że nawet te spokojniejsze utwory także nie są pozbawione wyrazistości i rockowego charakteru. Kiedy dodamy do tego dużą dawką melodyjności dobitnie scharakteryzujemy brzmieniową unikalność zespołu.
Zakochałam się w muzyce KALEO już wiele lat temu, kiedy nie było to jeszcze modne. Ta miłość trwa po dziś dzień, a album „Surface Sounds” tylko wzmacnia stan zakochania. To solidny i spójny album, przyjemny dla ucha i zapadający w pamięć. I niech sobie inni gadają, że to komercja, że piosenki są szyte pod festiwalowe koncerty lub na miarę mainstreamowych stacji radiowych, żeby zapewnić zespołowi i wytwórni dużo dolarów. Nie obchodzi mnie to. Dla mnie obecny KALEO wciąż jest tym samym zespołem, który zachwycił mnie osiem lat temu. I niech tak pozostanie. Panowie być może nie wyważają otwartych drzwi rocka, nie rewolucjonizują gatunku. Doskonale wiadomo, że hard rock swoją świetność ma już dawno za sobą. KALEO mają jednak talent do pisania chwytliwych rockowych numerów, które bezwzględnie porywają, a o to przede wszystkim chodzi w rock ‘n’ rollu. To jest to! Dlatego warto skupić uwagę na rzeczach dobrych, które przecież tutaj dominują. Nie boję się stwierdzić, że „Surface Sounds” jest po prostu przebojową płytą, która bez dwóch zdań ugruntuje pozycję islandzkiego zespołu. To dzieło, z którym łatwo się zaprzyjaźnić. Siłą tej muzyki jest jej atrakcyjne brzmienie, emocje, melodie i bijąca z niej świeżość. Niewiele kapel zasługuje bardziej na wielki sukces aniżeli KALEO, który swoją najnowszą produkcją zapewniają masę przyjemnych wrażeń. Polecam każdemu zapoznanie się z tym albumem.
KALEO :: Surface Sounds
1. Brother Run Fast 4:25
2. Break My Baby 4:26
3. Alter Ego 4:08
4. Free the Slave 4:25
5. Skinny 4:25
6. Hey Gringo 3:32
7. The USA Today
8. My Fair Lady 4:25
9. I Want More 3:33
10. Backbone 3:53
11. I Walk on Water 4:25
12. Into My Mother’s Arms 4:25
KALEO : website / facebook / spotify