Lára Rúnars powraca do źródła wszystkiego.
4 października 2019 roku Lára Rúnars wydała swój szósty album pod tytułem „Rótin”. Przypomnę, że poprzedni krążek artystki „Þel” (2015; recenzja TUTAJ) ukazał się cztery lata wcześniej.
Nad muzyką, która znalazła się na płycie „Rótin”, Lára pracowała wspólnie z inną znaną i utalentowaną islandzką singer-songwriterką Sóley (Stefánsdóttir) oraz z cenionym producentem Albertem Finnbogasonem. Ta para wspólnie zajmowała się rejestracją materiału i jego produkcją.
Tytuł albumu „Rótin”, który w języku islandzkim oznacza korzeń lub źródło, nie jest przypadkowy. Lára przygotowując swój nowy album poczuła potrzebę powrotu do rdzenia, do serca wszystkiego. Jądra samej siebie oraz sposobu pisania piosenek i wyrażania siebie. Chodzi o jasny, naturalny i szczery przekaz, zarówno w muzyce, jak i w tekstach. Znaczące jest również to, że podobnie jak poprzednio artystka zdecydowała się zaśpiewać wszystkie piosenki w swoim ojczystym języku. Cała sytuacja została spowodowana chęcią zmiany, do której artystka została poniekąd zmuszona w 2017 roku kiedy doświadczyła wypalenia zawodowego. Dodam, że oprócz zajmowania się muzyką, Lára pełniła wówczas w Reykjaviku rolę kierownika ds. finansowych i funduszy publicznych dla kobiet wymagających materialnej pomocy, a ponadto była prezesem stowarzyszenia artystek muzycznychKÍTÓN. Pracowała na rzecz kobiet w pełnym wymiarze godzin, a także zostawała po godzinach. Taki styl pracy doprowadził do tego, że była tą pracą przeciążona i popadała w coraz większą frustrację. W końcu sobie uświadomiła, że w ten sposób zaniedbywała siebie, swoje potrzeby i emocje, że potrzebuje dystansu i odpoczynku, zwolnienia rytmu i zmiany w swoim życiu. O tym właśnie opowiada album „Rótin”.
Na swojej najnowszej płycie Lára Rúnars kieruje się artystyczną uczciwością. Odnosi się to zarówno do tekstów, które są jak otwarty pamiętnik – osobiste i szczere; oraz do muzyki, która jest naturalna i prosta. Na„Rótin” poznajemy prawdziwą Lárę, taką samą jaką można spotkać prywatnie na ulicy. Omawiane wydawnictwo jest dla Islandki nowym początkiem. Dlatego tak naprawdę porównania i jakiekolwiek muzyczne drogowskazy są tu zbyteczne.
Na płycie „Rótin” najbardziej słyszalne są wpływy indie popowe i indie folkowe. Przez to, że kompozycje są raczej spokojne i delikatne przy pierwszym kontakcie wydawać się mogą zwarte i oszczędne. Zapewne jest to również efekt refleksyjnej i kojącej atmosfery, czy uwodzącego nas lirycznego klimatu tego materiału. Kiedy jednak wyostrzymy nasze zmysły i uwagę na aranżacje, dostrzeżemy w nich dużo interesujących brzmień, dźwięków i niebanalnych rozwiązań. Wówczas przekonamy się o wielowymiarowości tego krążka. Lára Rúnars umiejętnie wykorzystała w zbudowaniu swojej muzyki instrumenty akustyczne jak np. gitary, fortepian, harfę i perkusję, które wspierają czarujące partie instrumentów smyczkowych, a czasami także dętych. Organiczne brzmienia zdecydowanie ocieplają melancholijną nutę płynącą z tych nagrań. Trzeba jednak przyznać, że tego ciepła nie pozbawiają w ogóle towarzyszące nam tutaj również podkłady instrumentów klawiszowych, syntezatorów, gitary elektrycznej czy śladowe ilości efektów elektronicznych. Artystka posłużyła się tymi wszystkimi instrumentami rozplanowując swoje aranżacje na tyle twórczo, że słuchaczowi w żadnym momencie płyty nie towarzyszy poczucie znużenia ani monotonii. Tym bardziej, że kompozycje cechuje nie tylko duża subtelność, ale przede wszystkim nadzwyczajna emocjonalność.
„Rótin”to bez wątpienia produkcja nagrana z ogromnym wyczuciem i starannością. Misternie przygotowana przez Lárę Rúnars muzyka jest przestrzenna, posiada też odpowiednią głębię, co dodatkowo wzmacnia jej chamberowy nastrój. Dzięki czemu jest tutaj miejsce na przyglądanie się własnemu wnętrzu. Z jednej strony utwory te wydają się być bardzo kruche, z drugiej jednak oznaczają zdecydowanie, siłę i wytrzymałość. Cuda potrafi zdziałać także hipnotyzujący i zmysłowy głos Láry. Jej uroczy śpiew doskonale komponuje się z estetyką tej muzyki, potrafi pływać wraz z melodią. Choć można rozpływać się nad barwą jej głosu, to jednak największe wrażenie robi jego naturalność, którą perfekcyjnie oddano w procesie produkcji.
„Rótin” to album, który przede wszystkim jest prawdziwy i autentyczny. To szczera i dojrzała odsłona pewnej siebie artystki. Lára Rúnars kolejny raz udowodniła, że potrafi nagrywać piękne i przejmujące kompozycje.
Lára Rúnars :: Rótin
1. Segja Frá (2:50)
2. Tákn (4:04)
3. Dansi Dansi (3:41)
4. Heimar (4:09)
5. Barn (3:27)
6. Sýn (4:32)
7. Rótin (6:21)
8. Allt (2:34)
9. Altari (4:27)
Lára Rúnars : facebook / spotify