Laura Secord to nowy alternatywny rockowy kwartet z Islandii o dość nietypowym, bo międzynarodowym składzie.
Zespół Laura Secord tworzą: amerykański gitarzysta Erik DeLuca (B’Chu, Den), niemiecki basista Julius Rothlander (BSÍ), islandzki perkusista Ægir Sindri Bjarnason (World Narcosis, Dead Herring) oraz kanadyjska wokalistka i gitarzystka Alison MacNeil (Kimono).
1 listopada 2019 roku Laura Secord wydali swój debiutancki album „Ending Friendships”, za pośrednictwem niezależnej islandzkiej wytwórni Why not? Plötuútgáfa!. Materiał na płytę nagrywany był zimą 2018 roku w islandzkiej małej chatce poza Reykjavikiem. Miksowaniem muzyki zajmował się Ali Chant (Soccer Mommy, PJ Harvey, Perfume Genius, Youth Lagoon, M Ward, Gravenhurst, Giant Sand), zaś mastering wykonał Bob Weston (Shellac, Sebadoh, June Of 44, Polvo). Nie wątpię, że dla wielu fanów alternatywnego grania już same te nazwiska będą wystarczającą rekomendacją do sięgnięcia po płytę. Za produkcję płyty odpowiada Alison MacNeil.
Album „Ending Friendships” to zbiór dziesięciu piosenek, które zespół napisał w przeciągu ostatniego roku. Teksty autorstwa Alison dotyczą głównie zagadnienia relacji międzyludzkich w współczesnym cyfrowym świecie. Zwracają uwagę na to, że żyjemy w czasach końca relacji interpersonalnych w domyśle bezpośrednich i autentycznych kontaktów. Techniczny postęp cywilizacji doprowadził do cyfryzacji życia. Ludzie stali się fizycznie i emocjonalnie nieobecni w rzeczywistości. Stali się niewidzialni, są jedynie duchami komunikującymi się z otoczeniem za pośrednictwem klawiatury i ekranów.
Jakby na poparcie powyższych słów i koncepcji albumu, a równocześnie na przekór digitalizacji świata, Laura Secord przygotowali muzykę niezwykle szczerą, bezpośrednią i autentyczną, zarówno w brzmieniu, jak i ogólnej wymowie. Muzycy świadomie zrezygnowali z możliwości nowoczesnego studia, na rzecz małej drewnianej chatki i technik bardziej pierwotnych i analogowych. Brzmienie „Ending Friendships” wyróżnia się na tle innych albumów indie rockowych kapel, nawet tych, którzy próbują swoich sił w surowym, garażowym graniu. Laura Secord udała się rzecz niezwykła, która nie udaje się wielu. A już na pewno nie teraz. Bo dawno, dawno temu, dokładnie w pierwszej połowie lat 90-tych, takie zjawiska miały miejsce częściej. Można bez problemu wyczuć, że zespół nasłuchał się starych płyt. Ich muzyka jest naturalna, nie paraduje w „puszystej i bogatej” produkcji, którą cechują się współczesne wydawnictwa. Dlatego wszystkich złaknionych prawdziwego i wiarygodnego alternatywnego rocka odsyłam do materiału „Ending Friendships”. Słuchając muzyki Laura Secord nie mam najmniejszego cienia wątpliwości, że ktoś tutaj bawi się ze mną wyłącznie w sentymenty i jedzie na nostalgii dawnych lat. Mam pewność, że to co proponuje mi ten zespół jest naturalne i niewymuszone, wypływa z serca i nie jest filtrowane przez żadne trendy i indie mody. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć to spotkanie, bo to wszystko co trzeba wiedzieć o „Ending Friendships”. Resztę być może powinienem pozostawić muzyce, od której tak niezwykle trudno się uwolnić. Jednakże nie byłbym sobą, gdybym nie dodał jeszcze kilku słów od siebie, bo ja tak nie mogę skończyć tematu płyty, która towarzyszy mi nieustannie już od kilku tygodni, którą jestem wciąż tak samo mocno zafascynowany i oczarowany, jak na początku.
Laura Secord serwują nam masę gitarowych dysonansów, jazgotliwych riffów, zgrzytliwych przesterów, perkusyjnych wybuchów, nagłych zmian tempa i nastroju podszytego niemalże punkową zadziornością. Ale równocześnie, wprost nie do wiary, jak umiejętnie muzycy wplatają w całość tych przykurzonych dźwięków piękne i melancholijne fragmenty post rockowe oraz post beatles’owskie melodie. Psychodelia miesza się tutaj z noisową nieprzewidywalnością, a ta z delikatnym rozmarzeniem, urokliwym lirycznym klimatem i przyjemną melodyką. Bez względu na to, czy Laura Secord posługuje się dynamiczną i gęstą ścianą dźwięków, czy zwalnia i powoli buduje refleksyjny nastrój przy pomocy mniej intensywnych rozwiązań, to za każdym razem uderza w nas taki sam potężny ładunek emocjonalny. Niewątpliwie duże wyrazy uznania należą się czwórce instrumentalistów, ich talentowi i wyczuciu. Brawo, wspaniale. To niesamowite, jak muzyka pełna nieoczywistości, jazgotu i brudu, może być jednocześnie tak przejrzysta i wymowna. Z pewnością nie można pominąć również wkładu, jakie w brzmienie grupy wnosi wokalistka Alison MacNeil. Jej delikatny głos świetnie kontrastuje z chropawym brzmieniem gitar i nieco organiczną atmosferą nagrań. Śpiewa ona bez popadania w przesadny sentymentalizm czy artyzm, ale z niezwykłą głębią i wyczuciem. Rezultat jest naprawdę frapujący.
Laura Secord pokazali się jako bardzo wszechstronna, dojrzała i doświadczona grupa. Ich debiut „Ending Friendships” jest bardzo równą płytą. Nie ma tutaj zbędnych nut ani tym bardziej nietrafionych kompozycji. Nie brakuje na niej ani elementów melodyjnych, ani ostrych rockowych uderzeń. Muzycy nie gubią się w swoim graniu ani na chwilę. A najlepsze rzeczy dzieją się tutaj właśnie na przecięciu „hałasu” i melodii oraz brudu i mantry. No, ale wiadomo, przecież przez grupę przepływa niewymuszona energia i czysta ekspresja. Kompozycjom nie pozostaje nic innego, jak tylko płynąć wprost do serca słuchacza. „Ending Friendships” to fantastyczny album równie fantastycznej grupy, o której mam nadzieję będzie coraz głośniej. Słuchajcie Laura Secord!
Laura Secord :: Ending Friendships
1. Embrace 2:04
2. I Thought, I Thought 3:38
3. Aeroplanes 4:51
4. Sweat 5:12
5. Rock Star Suicide 3:16
6. Crop Circles 3:12
7. All Night Long 2:07
8. This Place is the Answer to a Question I’m Not Asking 7:32
9. Pornography for the Socially Aware 1:56
10. We Woke Up 5:19
Laura Secord : facebook / bandcamp