1375742_10153317688135635_1870522467_n

Zespół Leaves powstał na początku 2001 roku z inicjatywy Arnara Guðjónssona i Hallura Már Hallssona. Jak dotąd na swoim koncie islandzka grupa miała trzy dobrze przyjęte albumy: „Breath” (2002), „The Angela Test” (2005) oraz „We are shadows” (2009).

Na przestrzeni wielu lat działalności zespół Leaves dotknęły także zmiany personalne. Wówczas do ostałego podstawowego składu Leaves, czyli: Arnar Guðjónsson (wokal, fortepian, gitara), Nói Steinn Einarsson (perkusja), Andri Ásgrímsson (instrumenty klawiszowe, gitara), w 2009 roku dołączyli: Elís Pétursson (bas) i Kjartan F. Ólafsson (klawisze; członek zespołu Ampop).

W tym składzie zespół Leaves nakładem wytwórni Record Records w październiku 2013 roku wydał swój czwarty album zatytułowany „See You In The Afterglow”.

Leaves zdążyli już przyzwyczaić swoich fanów, iż z wydaniem kolejnych płyt nigdy się nie spieszy. Nie znaczy to, że panowie w tym czasie odpoczywają. Coś takiego chyba nie istnieje w mentalności islandzkiego artysty. Tak samo muzycy z Leaves w iście islandzki sposób wykorzystują swój „wolny czas” angażując się w inne projekty i różnego rodzaju twórcze zajęcia. Wystarczy wymienić, że np. Elís udziela się w zespołach Jeff Who? i Ghostigital; Nói i Andri współtworzą grupę Náttfari; a Arnar, Kjartan i Andri grają także w zespole Kjarr.

Trzynaście lat muzycznej kariery Leaves, prawdopodobnie najbardziej znanego zespołu britpopowego z Islandii, zaowocowało kolejnym dobrym wydawnictwem.

Zespół nowym albumem „See You In The Afterglow” nie zawiódł chyba niczyich oczekiwań. Nikt przecież nie pragnął rewolucyjnych zmian w ich muzyce. Leaves pozostaje sobą. Nadal jest autentyczny i szczery w tym co robi. Wierny swojemu post britpopowemu czy może raczej indie rockowemu brzmieniu wciąż tworzy ciekawe kompozycje z dużym ładunkiem wspaniałych melodii.

Album „See You In The Afterglow” jest wykonany wyśmienicie, kompozycje są jak najbardziej dojrzałe, podobnie zachwyca produkcja. Pomimo tak współcześnie wydanego albumu, muzyka zawarta na nim wzbudza wiele sentymentu oraz przywołuje miłe wspomnienia, skojarzenia i uczucia, którym kiedyś towarzyszyły pierwsze wydawnictwa zespołów takich jak: Coldplay, Travis, The Verve, Doves, Pulp, Supergrass, Starsailor, Doves, The Coral, Elbow, Athlete, Keane, Thirteen Senses

1237871_10153240736130635_1225773536_n

Otwierający nowy album Leaves utwór „The Sensualist” będący także pierwszym promującym go singlem to szczere gitarowe granie. Głos Arnara brzmi tutaj podobnie jak Ian McNabb z The Icicle Works. Pewna muzyczna motoryczność ukryta w tle ma w sobie coś radioheadowego z czasów albumu „The bends„. „Parade” to miła dla ucha, melodyjna britpopowa ballada, oparta na stałym rytmie perkusji. Piosenka w sam raz do radia. Gładkie brzmienie, ciekawe harmonie wokalne. Niezwykle subtelne „Perfect weather” brzmi nieco w tylu The Verve, ma w sobie elegancję i orkiestrowe dostojeństwo. Brzmienie i melodia „Animals” przenosi nas we wczesne lata 60-te, atmosfera nasycona sentymentem. Dzięki „Lovesick” album znów nabiera szybszego tempa. Mamy ochotę klaskać do rytmu i dźwięków wybijanych klawiszami fortepianu. Arnar momentami wokalnie zbliża się do barwy głosu Jarvisa Cockera z Pulp. „Wilderness song” to po prostu niesamowita piosenka. Brzmi w taki sam sposób w jaki brzmią utwory, za które pokochano album „ParachutesColdplay. „White noise” napędzany surowym oldschoolowymi gitarami jest chyba najbardziej rockowym utworem na płycie, ukazuje energię drzemiącą w zespole. Przeciwwagą jest melodyjny i porywający refren. Akustyczne dźwięki gitary, soczysty akompaniament fortepianu, wielogłosy i harmonie wokalne w „Wake me up” niosą w sobie beatlesowską melodię, do tego Arnar śpiewa: „ …oh happiness when you greet me with a smile„. W bogato, ale jednocześnie z wyczuciem zaaranżowanym balladowym „Sleepy waters” momentami pobrzmiewa coldplayowa nuta. Podobnie w głosie Arnara daje się odnaleźć barwę podobną do Chrisa Martina. Szczególnie ciekawie wypada partia saksofonu. Z miłego ukołysania wybudza nas dynamiczny „Ocean„. Jest to drugi singiel, który promował krążek. Przebojowy i nośny. Muzycy z Leaves chyba świadomie i umiejętnie poprzeplatali ten album utworami, które różnią się tempem, aby utrzymać uwagę i zainteresowanie słuchacza. Wyszło im to jak należy. Zamykający album utwór tytułowy „Afterglow” brzmi jak podziękowanie zespołu, a nawet jak pewne pożegnanie: „… see you in the afterglow”. Od połowy utwór rozrasta się stopniowo w kakofonii dźwięków, wzmaga się napięcie, by na końcu pęknąć i zniknąć w ciszy.

Na czwartym krążku Islandczyków z Leaves See You In The Afterglow” nadal słychać pasję, zaangażowanie oraz naprawdę spory talent do komponowania bardzo dobrych piosenek. Każdy poszczególny utwór jest interesujący, a jego wartość dodatkowo poparta jest świetną melodią.

Muzycy z Leaves udowodnili, że nie są „bohaterami jednego sezonu”.

 

 

Leaves :: See You In The Afterglow

1. The Sensualist (4:30)
2. Parade (3:52)
3. Perfect Weather (4:36)
4. Animals (3:42)
5. Lovesick (4:44)
6. Wilderness Song (4:57)
7. White Noise (4:09)
8. Wake Me Up (4:02)
9. Sleepy Waters (5:13)
10. Ocean (3:53)
11. Afterglow (4:41)

 

 
Leaves : Leaves / facebook

Leaves :: See You In The Afterglow (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów