Poznajcie mroczną stronę muzyki islandzkiej.

Chciałbym zaprezentować Wam dziś zespół Ljáin. Niestety problem polega na tym, że grupa ta (bądź jednoosobowy projekt) nie ma ani własnej strony internetowej ani nawet profilu na facebooku.

Zdesperowany próbowałem odnaleźć coś na temat tej kapeli nawet w internetowej encyklopedii metal-archives.com. Ale niestety także i tutaj znajdziemy jedynie wzmiankę o tym, że taki zespół istnieje, pochodzi z Islandii, gra black metal. No i, że wydał w tym roku dwie Epki, o których powiem za chwilę. I generalnie to tyle wieści dotyczących Ljáin. Brak jakichkolwiek innych informacji, w tym również takich, które mówiłyby kto tworzy ten zespół/projekt. Niestety nic nie jest wiadome ani pewne. Pełna tajemnica. Chociaż krążą pogłoski, że Ljáin to poboczny projekt członków metalowego zespołu Wormlust. Jednak opierają się one jedynie na domysłach, dlatego teraz nie będziemy drążyć tematu.

14264871_1004908349606882_226716598726710969_n

Mamy na szczęście muzykę Ljáin, która została umieszczona na stronach serwisu bandcamp. Tutaj znajdziemy, jak już wspominałem dwie tegoroczne EPki. Pierwsza z nich pod tytułem „Endasálmar” ukazała się 16 lipca, a druga „Klofnar Tungur” 25 lipca. Każdy z tych mini albumów zawiera 3-4 utwory i zamyka się w 20 minutach muzyki. Prawdopodobnie ta muzyka ukaże się też w końcu na fizycznym nośniku za sprawą wytwórni Fallen Empire i Signal Rex. No, ale zobaczymy.

Brzmienie Ljáin utrzymane jest w duchu mrocznego black metalu z atmosferą mocno okultystyczną czy też rytualną. Zespół wyraźnie koncentruje się na budowaniu klimatu i wychodzi im to F-E-N-O-M-E-N-A-L-N-I-E. Już dawno nie czułem się tak przerażony! Całość wprowadza słuchacza w klimatyczny trans, w którym powoli z chaosu wyłaniają się kolejne obrazy. I już niedługo przekonujemy się, iż muzyka Islandczyków to niesamowicie wielka śnieżna nawałnica zwiastująca dzień zagłady. Gęsta, hałaśliwa ściana gitar i odpowiednia praca perkusji przytłacza nas swoim ogromem i potężną siłą. Okłada nas boleśnie i pozbawia możliwości złapania oddechu. Jedyne co nam pozostaje to krzyczeć, KRZYCZEĆ. A i tak bezwzględne ostre riffy tną skórę jak skalpel. Tryskająca zewsząd krew zamarza niemal na miejscu plamiąc biały obrus śniegu.

W muzyce Ljáin dominuje surowość i zimno oraz uczucie nienasyconej głębokiej czarnej pustki. Równocześnie epatuje z niej jakaś nadprzyrodzona siła, imponujący majestat i dostojeństwo. Od razu powiem, że wokal jest tu prawie nieczytelny. Bardziej przypomina upiorne zawodzenia, albo przerażające bestialskie pomruki. W konsekwencji miesza się z brudem tej atonalnej muzyki i dopełnia obrazu niekończącej się męki i agonii.

Ljáin przygotował intrygujący materiał osadzony w mroźnych klimatach Północy, który ma swój niezaprzeczalny urok i czar, choć to nie są chyba najlepsze słowa by opisać ich muzykę. Bo Ljáin stworzył  monumentalną i mroczną symfonia bólu i rozpaczy.

 

a1054899926_10

 

 

Ljáin :: Endasálmar

1. Eilíf þjáning 02:00
2. Svartigaldur 05:07
3. Hlekkir holdsins 05:58
4. Endasálmar 06:33

 

 

 

 

 

a2725190004_10

 

 

 

Ljáin :: Klofnar Tungur

1. Klofnar tungur 09:11
2. Úr vansköpuðum draumum 03:49
3. Með blóði þínu 05:07

 

 

 

 

 

Ljáin : bandcamp

Ljáin :: Endasálmar / Klofnar Tungur (EPs)
4.6Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów