Low Roar to projekt amerykańskiego muzyka Ryana Karazija, który powołał go do życia mieszkając w Islandii. Zresztą  wiele osób kojarzy tego artystę i jego muzykę właśnie z tym krajem. Dodać jednak należy, że muzyk od ponad 2 lat mieszka w Polsce.

photo by @konrad_cwik

Pod nazwą Low Roar ukazały się dotychczas trzy albumy długogrające: „Low Roar” (2011; recenzja TUTAJ), „0”(2014; recenzja TUTAJ) i „Once In A Long, Long While…” (2017; recenzja TUTAJ).

8 listopada 2019 roku Low Roar wydał swój czwarty longplay, który nosi tytuł „ross.” i ukazał się za pośrednictwem wytwórni Tonequake Records. Nad swoim najnowszym materiałem Ryan pracował ponownie ze sprawdzonymi już producentami i muzykami, którzy towarzyszyli mu przy powstawaniu dwóch poprzednich płyt. Mam tu na myśli jego przyjaciół Andrew Schepsa (m.in. Adele, Beyonce, Manu Chao, Lady Gaga, Hozier, Red Hot Chili Peppers, U2, The Gossip) i Mike’a Lindsaya (frontmana zespołów Tunng oraz Cheek Mountain Thief).

Co ciekawe w tym samym dniu co album „ross.” na rynku ukazuje się również gra wideo „Death Stranding” autorstwa Hideo Kojimy (Metal Gear), w której usłyszeć można kilkanaście kompozycji Low Roar, w tym także utwory pochodzące z jego najnowszej płyty.

Tym, którzy jakoś specjalnie nie lubią czytać o muzyce od razu zdradzę, że album „ross.” to wspaniały, przepiękny i zachwycający album. Spytacie, a co w nim takiego wyjątkowego? Jest tutaj co najmniej kilka wyjątkowych kwestii, które się ze sobą łączą. Po pierwsze ATMOSFERA. Low Roar przyzwyczaił nas już do tego, że jego muzyka jest bardzo klimatyczna, nastrojowa i głęboko osobista, a czasami nawet mistyczna. Tym razem jest podobnie, a nawet jakby bardziej. Niezwykle intymna i kameralna atmosfera na tej płycie potrafi oczarować, zachwycić, onieśmielić albo odurzyć nasze zmysły. Po drugie EMOCJE. Album „ross.” wypełniony jest emocjonalnością, dodam szczerą emocjonalnością. Emocje są w każdym dźwięku, nasycona jest emocjami również przestrzeń między nimi. Raz te emocje wzruszają, podnoszą na duchu lub dają nadzieję, a kiedy indziej są melancholijne i skłaniają do refleksji. Po trzecie WOKAL. Ryan Karazija dysponuje charakterystycznym głosem o specyficznej, ciepłej i miękkiej barwie. Jego delikatny, czuły i natchniony śpiew jest mocno hipnotyzujący, zmysłowy i uwodzący. A intymne teksty brzmią jak przejmujące wyznania. Zarówno swoim głosem, jak i tekstem, artysta potrafi sięgnąć do serca słuchacza.

photo by @konrad_cwik

Po czwarte MELODIE. Nie mam tu na myśli chwytliwej melodyki, tylko taką, która delikatnie przytula się do słuchacza i na długo pozostaje z nim w tym uścisku. Melodie są powabne, czarujące, oniryczne i eteryczne. Trudno tym melodiom nie dać się uwieść. Po piąte WARSTWA MUZYCZNA i ARANŻACJE. Muzyka Low Roar charakteryzuje się eklektyzmem. Pojawia się w niej wiele wpływów i inspiracji, począwszy od folku, przez dream pop, avant pop i post rock, aż po ambient i muzykę elektroniczną. Nie ma tutaj jednak żadnych ram. Chociaż podstawowym rdzeniem kompozycji z „ross.” jest akustyczna gitara i pianino, to obok minimalistycznych aranżacji, doświadczamy tutaj również tych bardziej rozbudowanych, niekiedy wręcz o filmowym wydźwięku i narracji. Wystarczy wsłuchać się w muzykę, aby odkryć w niej mnogość dźwięków, które migoczą w tle. Osiągnięto to za sprawą fantastycznych partii trąbki i saksofonu, syntezatorów, melotronu, subtelnych brzmień elektronicznych oraz zapętlonych podkładów rytmicznych. Nie muszę chyba dodawać, że zachowany jest tutaj doskonały balans i harmonia. Instrumentalna strona albumu nie pełni wyłącznie roli tła, tylko wspomaga jego wokalny przekaz. Po szóste PRODUKCJA. Mistrzowska produkcja rewelacyjnie oddaje głębię i esencję sensualnej muzyki Low Roar. Jest tu wyczuwalna dbałość o każdy poszczególny element danego wydawnictwa. Dźwięki i brzmienia zostały precyzyjnie oszlifowane przez producentów, a perfekcyjna realizacja muzyki pozwoliła odpowiednio podkreślić wielowymiarowość albumu „ross.”, jak i godny podziwu talent kompozytorski Ryana. No i tak mniej więcej wygląda sprawa z najnowszym wydawnictwem Low Roar.

ross.” to znakomity album zachęcający do wielokrotnych odtworzeń. A nawet po kliku przesłuchaniach trudno się od niego uwolnić, bo wczepia się w duszę słuchacza i karmi swoją emocjonalnością. Trudno oprzeć się magnetycznemu przyciąganiu i metafizycznemu pięknu kompozycji zawartych na tej płycie. Low Roar swoją muzyką, mieniącą się różnymi odcieniami melancholii, jest w stanie przedostać się przez emocjonalny system obronny każdego słuchacza. 

 

 

Low Roar :: ross.

1. Darkest Hour 2:59
2. Slow Down 3:52
3. H.A.F.H. 4:15
4. I’ll Make You Feel 5:57
5. Not Around 5:15
6. 222 3:50
7. Feel Like Dying 3:11
8. The Machine 5:37
9. Blue Eyes 2:02
10. Empty House 5:03

 

 

 

Low Roar : website / facebook / spotify



Low Roar :: ross. (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 3 Głosów