Po raz kolejny muzykom z Mammút należą się gorące brawa i wyrazy wdzięczności za wspaniałą muzykę.

Alternatywny islandzki zespół Mammút ma na swoim koncie cztery studyjne albumy długogrające: „Mammút” (2006), „Karkari” (2008), „Komdu til mín svarta systir” (2013; recenzja tutaj), „Kinder Versions” (2017; recenzja TUTAJ) oraz krótkie wydawnictwo  „Sun and Me / Fire” (2020; recenzja TUTAJ).

A dokładnie dziś, 23 października 2020 roku, ukazuje się piąty studyjny longplay grupy Mammút, który nosi tytuł „Ride the Fire” (nakładem Karkari Records). Materiał na płytę powstawał i był rejestrowany w sierpniu i wrześniu 2019 roku zarówno w Reykjaviku, jak i Londynie w kompleksie zrzeszającym artystów wielu dziedzin o nazwie Cable Street Studios. Produkcją płyty zajmował się Árni Hjörvar Arnason (The Vaccines), i od razu powiem, że człowiek ten wykonał świetną studyjną robotę. Za miksowanie materiału odpowiadał Sam Slater. Zaś mastering wykonała Mandy Parnell (Björk, Sigur Rós). Na uwagę zasługuje także ciekawa okładka albumu, którą przygotowali muzycy. Kojarzy się ona jednoznacznie ze słynnymi pracami nieżyjącego już brytyjskiego grafika Storma Thorgersona, jednego z członków słynnej grupy artystycznej Hypognosis, która przygotowywała okładki m.in. dla Pink Floyd (Dark side of the Moon, Division Bell, Wish You Were Here, i wiele innych), The Cranberries (Bury the Hatchet), Peter Gabriel (I, II, III), Dream Theater (Falling into Infinity, i kilka innych), Led Zeppelin (Houses of the Holy), Audioslave (s/t), Muse (Absolution), The Mars Volta (Frabces the Mute). Brawo.

Warto zaznaczyć, że „Ride the Fire” wykonany jest w całości w języku angielskim. To drugi taki przypadek. Pierwszy raz ze swojego ojczystego języka zespół Mammút zrezygnował na poprzedniej płycie „Kinder Versions”. Co ciekawe, zgodnie z tym co podają muzycy, ich najnowsze wydawnictwo jest bezpośrednią odpowiedzią na ciężkie brzmienie zaprezentowane właśnie na tym krążku. Według nich, muzykę z „Ride the Fire” można postrzegać jako spokój po burzy. To czas umożliwiający nam spojrzenie wstecz i nabranie odpowiedniego dystansu do tego co było. Poza tym zespół przyznaje, że ich wcześniejsze dwa albumy „Komdu til mín svarta systir” (2013) i „Kinder Versions” (2017) były bardzo emocjonujące, intensywnie introspekcyjne (na marginesie wspomnę o tym, że Katrína Mogensen była w tym czasie w ciąży) i nie chcieli robić kolejnego takiego samego.

Dlatego bazując na swoim 17-sto letnim doświadczeniu, wieloletniej współpracy i zaufaniu do siebie na swoim najnowszym krążku muzycy stworzyli własną mitologię, składającą się ze zgromadzonych przez siebie obrazów, słów, myśli i dźwięków. Tym razem zespół czerpie inspiracje ze świata zewnętrznego, przekształcając swoje spostrzeżenia w czarujące piosenki. Zespół zaprasza słuchaczy do poszukiwania i odkrywania ich znaczenia. Zapewniam Was, że pewne „uspokojenie” i „ocieplenie” nowej muzyki Mammút pozwala dostrzec w jej brzmieniu dodatkowe dźwiękowe głębiny.

Na ciekawy i atrakcyjny kształt i formę kompozycji z „Ride the Fire” wpływ miało co najmniej kilka czynników. Po pierwsze odmienny sposób pracy podczas sesji nagraniowych. Wcześniej muzycy wchodzili wspólnie do studia i razem nagrywali muzykę, niemal na żywo. Obecnie każdy z członków grupy przy rejestracji swoich partii instrumentalnych, pracował w studiu w pojedynkę, bez reszty zespołu. W żadnym wypadku to nowe podejście nie stworzyło dystansu między muzykami, co więcej – wzmocniło zaufanie między nimi. Ponadto po raz pierwszy zdarza się, że wokalistka Katrína Mogensen pracowała nad tekstami wspólnie z basistką Vilborg Ásą Dýradóttir. Wcześniej liderka była jedyną autorką tekstów. Kolejną istotną kwestią jest fakt bardziej otwartego podejścia członków Mammút do swojej twórczości. Chodzi tutaj o odpuszczenie sobie wszelkich zewnętrznych presji, oczekiwań fanów, itd., jak również zerwanie z własnymi wewnętrznymi ograniczeniami, lękami przed zmianą stylu i wizerunku zespołu. Na szczęście wygrała dojrzałość, chęć dalszego rozwijania siebie i swojej muzyki oraz artystyczna kreatywność. Muzycy pozwolili sobie na pełen luz i działanie zgodne ze sobą, nawet gdyby końcowy efekt miał być dziwny lub banalny. Okazuje się, że taka postawa, jak to często w życiu bywa, po prostu sprawdziła się.

Na koniec tego wywodu warto podkreślić rolę współpracy zespołu z ich bliskim przyjacielem Arni Arnasonem oraz Samem Slaterem. Fakt dużego zaangażowania Arniego w dane przedsięwzięcie oraz bogate doświadczenie Sama w produkcji wydawnictw z muzyką filmową – np. Hildur Guðnadóttir (Joker, Czernobyl, Sicario: Day of the Soldado), Jóhann Jóhannsson (Mandy, Mary Magdalene, Englabörn & Variations), Darren Aronofsky (Mother!), Valgeir Sigurðsson (Dissonance) – spowodował, że dotychczasowe brzmienie i muzyka Mammút opisywane nierzadko tagami cinematic sound i visual sound na „Ride the Fire” osiągają jeszcze wyższy poziom „kinowego udźwiękowienia”.

Oczywiście Mammút nie odcina się kategorycznie od swojej przeszłości. Trzon ich muzyki stanowi alternatywny rock, ale na albumie „Ride the Fire” nabiera on bardziej eklektycznego, wizualnego i eksperymentalnego charakteru. Nawet partie gitar brzmią tutaj inaczej. Swoim odmiennym charakterem wydają się nawet czasami przypominać grę innych instrumentów. Prezentują się one niebywale atrakcyjnie będąc otoczonymi równie intrygującymi warstwami syntezatorów i zmysłowym głosem Katrin. W bogate dźwiękowe tekstury i harmonie muzycy wpuszczają brzmienia i motywy, które opisać można jako epicki indie pop lub psychedelic art pop. I choć tego typu rozwiązania łagodzą w pewien sposób muzykę Mammút, to mimo wszystko jednocześnie wzmacniają jej przekaz.

Słuchając albumu „Ride the Fire”, czuć radość płynącą z artystycznego nieskrępowania i wolności muzyków Mammút. Wydaje się zresztą, że jest to najbardziej melodyjny i dopracowany album w ich dotychczasowym dorobku. Po raz kolejny islandzkiej kapeli należą się gorące brawa i wyrazy wdzięczności za wspaniałą muzykę.

 

 

Mammút :: Ride The Fire

1. Sun & Me 3:26
2. Solomon 4:00
3. Pow Pow 3:58
4. Birds 4:11
5. Prince 3:23
6. Forever On Your Mind 4:44
7. Still Like A Mountain 4:10
8. Fire 4;01
9. Frontline 3:48
10. Sound Of Centuries 4:16

 

 

Mammút : website / facebook / bandcamp / spotify



Mammút :: Ride The Fire (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj