Logi Marr to islandzki singer-songwriter, który wcześniej występował m.in. w indie folk/electro-popowym zespole Lily of the Valley oraz indie rockowej kapeli Shakes.

Aktualnie Logi Marr zaangażował się w swoje nowe muzyczne przedsięwzięcie o nazwie MarProject. Jest to jego nowy projekt koncepcyjny, w którym wykonywane są kompozycje jego autorstwa, ale na których ostateczny kształt i brzmienie mieli wpływ także inni artyści, którzy razem z nim współtworzą ten zespół. Początek MarProject wyglądał tak, że Logi wraz ze swoim bratem Friðrikiem Atli opracowali wspólnie kilka utworów, które później wyprodukowali wspólnie z Leó Ingą. Po pewnym czasie wspomniany producent zabrał muzyków do swojego studia położonego na farmie w Eyvindartunga. Na miejscu panowie pracowali nad nagraniami premierowego materiału wraz z: Kristín Mjöll Johnsen (wokal), Þorsteinn Einarsson (bas), Jón Rúnar Ingimarsson (perkusja), Magnús Jóhann Ragnarsson (fortepian) i Elvar Bragi (instrumenty dęte).

Debiutanckie wydawnictwo MarProject ukazało się 8 września 2020 roku i nosi tytuł „…To Be Frank”. Jest to bardzo krótki, zaledwie trzynastominutowy, album EP, na którym znalazło się jedynie pięć kompozycji, a w zasadzie cztery, bo pierwszy utwór to jednominutowe intro. Po tym wstępie otrzymujemy dopiero właściwą kompozycję „Shangri-La„, która zresztą promowała dane wydawnictwo. To był bardzo dobry wybór jeśli chodzi o singiel. Rzecz już od pierwszych dźwięków przyciąga uwagę słuchacza atrakcyjną melodią i przepływającym swobodnie flow. To indie folk popowy utwór wyróżniający się również starannie przygotowaną aranżacją i umiejętnie rozpisaną dramaturgą, w której cudownie rozkwitają damsko-męskie wokale. W podobnej estetyce utrzymany jest także „Listless”. To utwór chwytliwy i przyjemnie bujający. Także i ta kompozycja przyciąga naszą uwagę bardzo ładną aranżacją i zmysłową melodią. Warstwę instrumentalną tworzą tutaj łagodne syntezatorowe podkłady, pulsujący bas, przestrzenne gitary i subtelna perkusja. Za nastrojową atmosferę odpowiadają również spokojne i czułe damsko-męskie linie wokalne. Ciekawie wpleciono w całość jazzową solówkę wykonaną na fortepianie, która wydawać by się mogła dosyć nietypowym rozwiązaniem, ale w tym przypadku wypada ona bardzo atrakcyjnie. Nieco spokojniejszy w porównaniu do poprzednika jest kolejny utwór „Molly Jensen”. Pierwsza część tej kompozycji rozpisana jest jedynie na męski głos i akompaniujący mu fortepian. Zaś w drugiej, instrumentalnej już części, kompozycja nabiera barw za sprawą dołączenia podniosłej sekcji dętej, syntezatorowych smug i spogłosowanych natchnionych dźwięków gitary. To doskonały przykład ciepłej melancholii tchnącej nadzieją. Niniejszy album zamyka utwór „Outro (Romeo at Midnight)”, który zapewnia nam kolejny poziom ukojenia. To fragment bardzo kameralny, intymny i niezwykle nastrojowy. Przy okazji dość minimalistyczny. Na pierwszym planie słyszymy piękny, kobiecy głos, a tle pojawiają się jedynie ciche dźwięki syntezatorów i delikatne pojedyncze akordy gitary. To chwila delikatnego uniesienia i romantyczności.

Szkoda, że MarProject podarował nam tak mało muzyki, bo „…To Be Frank” to bardzo atrakcyjna miniaturka, która gdyby była longplay’em mogłaby się stać doprawdy świetnym indie folk popowym albumem utkanym z wrażliwości.  

 

 

 

 

MarProject :: …To Be Frank

1. Intro 1:00
2. Shangri-La 3:21
3. Listless 4:01
4. Molly Jensen 2:37
5. Outro (Romeo at Midnight) 2:51

 

 

 

 

MarProject : facebook / spotify

MarProject :: ...To Be Frank (recenzja)
4.5Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów