Jeśli podoba Ci się to co robimy i chciałbyś nam dać o tym znać, możesz po prostu postawić nam kawę. Będzie nam miło. Poczujemy się lepiej i zmotywuje nas to do dalszego pisania.
Ciężka melancholia.
Kilka lat temu pisałem o islandzkiej metalowej kapeli Merkúr przy okazji pojawienia się ich EPki „Apocalypse Rising” (2018, recenzja TUTAJ), która z ciężkiego i melodyjnego podejścia do klasycznego thrash metal. Od tego czasu w grupie sporo się zmieniło, oczywiście wyłącznie na lepsze. Po pierwsze ówczesne trio pochodzące z wyspy Vestmannaeyjar wzbogaciło się o czwartego muzyka, basistę. Obecny skład prezentuje się następująco:
Arnar Júlíusson: gitary, wokal
Trausti Mar Sigurðarson: gitary, wokal
Birgir Þór Bjarnason: bas
Mikael Magnússon: perkusja
Po drugie, przypomnę, że w momencie wydania wspomnianej EPki część muzyków była jeszcze niepełnoletnia. Dziś muzycy są dorośli, ale nie w tym rzecz. Po prostu przez te cztery lata ciężko pracowali na rzecz swojego zespołu – dużo koncertowali, dzięki czemu nabrali większej pewności siebie, oswoili się ze sceną. Doszlifowali również swoje brzmienie podczas prób, udoskonalili swój warsztat techniczny i umiejętności kompozytorskie. Więc z pewnością należą im się słowa uznania za determinację, wierność metalowej stylistyce oraz coraz wyższy poziom muzyczny. Ponadto wolny czas wywołany lockdownem zespół wykorzystał na przygotowanie materiału na swój debiutancki longplay. Spędzili wtedy dużo czasu w studiu na dopracowanie utworów i dopieszczanie wszystkich detali.
Owocem tego jest wydany 22 października 2022 roku długogrający krążek Merkúr pod tytułem „Melancholia”. Miksowaniem i produkcją tego materiału zajmował się Arnar Júlíusson. Natomiast mastering wykonał Finnur Hákonarson. Nowe logo zespołu przygotował Skaðvaldur. Warto wspomnieć o tym, że gościnnie w jednym z utworów tj. „Let the Fires Burn” wystąpił Baldur Ragnarsson z zespołu Skálmöld.
I tu już na wejściu otrzymujemy niemałe zaskoczenie, bo nowy materiał Merkúr odbiega nieco swoim charakterem od tego, co zespół prezentował wcześniej. Zamiast tkwić w miejscu i eksploatować tę samą stylistykę, grupa postanowiła zrobić krok naprzód, co zdecydowanie przedkłada się na atrakcyjność ich nowego albumu. Muzycy jeszcze bardziej odświeżyli i urozmaicili swój styl, znacznie wzbogacili swoją muzykę o kolejne fascynujące elementy, zaproponowali po prostu inny pomysł na siebie. I jest ono imponujące i absorbujące. Zawartość albumu „Melancholia” poraża swoją intensywnością, technicznym zaawansowaniem i wieloma innymi muzycznymi atutami. Wszystkie kompozycje są niezaprzeczalnie solidne i trzymają wysoki poziom. Właściwie w każdym utworze zawarto jakiś motyw przewodni albo wybijający się patent, do którego przyjemnie później wrócić pamięcią. Jest to przede wszystkim muzyka wielowymiarowa i finezyjna, która w dużej mierze opiera się na groove, progressive i death metalu. Poszczególne kompozycje są zbudowane z wielu uzupełniających się (w różnym stopniu) warstw, dzięki czemu album jest szalenie złożony i urozmaicony. Kolejna duża i mocno rzucająca się w uszy zmiana dotyczy wokali. Ogólnie różnorodność głosów dwóch muzyków wyszła płycie na dobre.
Merkúr nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Ich nowy materiał zagrany jest z polotem i wchodzi jak złoto, i to od pierwszego przesłuchania. Zespół udanie zachowuje balans między graniem klimatycznym i chwytliwym, a brutalnym i dynamicznym. Muzycy wykonali kawał świetnej roboty. Innymi słowy, „Melancholia” to prawdziwa gratka dla fanów groove/death metalu.
Merkúr :: Melancholia
01. Umbra Borealis (01:07)
02. Blind (04:31)
03. Black Mornings (04:30)
04. The Great Expanse (04:20)
05. Memoir (01:40)
06. Lost (04:48)
07. Parasites (06:14)
08. Let the Fires Burn (04:48)
09. Fall Down (06:09)
Merkúr: facebook / itunes / spotify / instagram / bandcamp / youtube