My Bubba to wyjątkowy lo-fi/acoustic folkowy żeński duet, który tworzą Islandka Guðbjörg Tómasdóttir (aka Bubba) oraz Szwedka My Larsdotter Lucas.
Po dwóch udanych albumach LP „How it’s Done in Italy” (2010) i „Goes Abroader” (2014, recenzja tutaj) oraz albumie EP „Wild & You” (2011).
Panie z My Bubba 15 kwietnia 2016 roku powróciły z nowym wydawnictwem zatytułowanym „Big Bad Good”. Album nagrany został we współpracy ze słynnym producentem Shahzad Ismaily (Will Oldham, Jolie Holland, Xiu Xiu) w jego Brooklińskim studiu Figure 8 Recording.
Na uwagę zasługuje fakt, że większość omawianego materiału została zarejestrowana za pierwszym podejściem. Natomiast część z tych piosenek nagrano tak naprawdę w momencie ich tworzenia, podczas ich pierwszego wykonania.
Stąd album „Big Bad Good” w swojej formie jest dosyć surowy, gdyż powstał w sposób bardzo minimalistyczny, intuicyjny i spontaniczny. Wykorzystano tutaj również oszczędne instrumentarium. Wiele jest na tej płycie momentów ciszy. Czasem zdawać się może, że więcej jest w tej muzyce ciszy niż dźwięku. Wydaje się ona spełniać tutaj kluczową rolę. „To z pewnością było wyzwanie” mówi My. „Myślę, że to co robiłyśmy przez ostatnie kilka lat, to ciągłe poszukiwanie własnej drogi do odnalezienia stanu spokoju i wyciszenia w tym głośnym świecie.” Bubba dodaje, że „często trudno jest znaleźć takiej miejsce, w którym możemy pozwolić sobie na bycie słabym. A w ciszy i słabości jest dużo siły i mocy.”
Specyficzna rustykalna atmosfera „Big Bad Good” wpływa na wyjątkowość i intymność zawartej na krążku muzyki, która ma postać dosyć poetycką. Myślę też, że zawartość płyty dobrze ilustruje czarno-biała grafika albumu. Wyrafinowane brzmienie tej muzyki wprowadza motyw tęsknoty i utraty. Zresztą album lirycznie koncentruje się głównie wokół zagadnienia samotności i miłości. Autorki wyjaśniają, że tematy, o których śpiewają zdecydowanie są naładowane silnymi emocjami. Są również niejednoznaczne. Jest wiele dróg do ich zrozumienia. Oczywiście są one czymś wielkim, ale równocześnie niematerialnym. Można się im przyglądać z zewnątrz, jak również przeżywać je od środka.
Wokalna narracja jest w przypadku tego wydawnictwa mocno wyeksponowana. Bezsprzecznie na taki stan duży wpływ mają ciche i skromne aranżacje – przeważnie na gitary akustyczne, z drobnymi dodatkami w postaci basu, harfy czy elektrycznego pianina. Dzięki temu nasza uwaga może w pełni skupić się na głosie dziewczyn. Przeplatające się linie wokalne My i Bubby brzmią podobnie, równie delikatnie i łagodnie. To dwa miękkie, oniryczne, niemal szepczące głosy, które idealnie się uzupełniają. To klimat cudnie wyczarowany.
Muzyka, którą zaprezentowały My Bubba na swoim najnowszym albumie wypada jako niezwykle eteryczna, niemal ażurowa, delikatna, uduchowiona, sensualna i zmysłowa. Dziewczyny czarują swoimi głosami i klimatem, który niesamowicie przykuwa uwagę i przenosi w jakiś inny nierealny wymiar. „Big Bad Good” to wyjątkowy album, który zdecydowanie najpiękniej wybrzmiewa w nocnej ciszy. Najlepiej słuchać z zamkniętymi oczami.
My Bubba :: Big Bad Good
01. Big Bad Good (03:41)
02. ET (03:04)
03. Ghost Sweat (03:41)
04. Charm (03:23)
05. Sister (01:01)
06. Ljósvallagata (01:15)
07. Letter (02:45)
08. Around (03:40)
09. Carolina (03:27)
10. Strangest Thing (02:44)
11. Poor Woman (04:48)
My Bubba : website / facebook / soundcloud