Zespół Myrká został założony w styczniu 2009 roku. Powstał po rozpadzie innej grupy o nazwie Hugsýki. Z wcześniejszego zespołu odeszły dwie osoby, a do pozostałych członków dołączył nowy muzyk.
Obecny skład zespołu to:
Guðný Lara Gunnarsdottir – wokal i flet
Stefan Orn Vioarsson – organy Hammonda i chórki
Guojon Svanur Hermannsson – gitary
Helgi Jonsson – perkusja
Nazwa zespołu odnosi się do nawiedzonego miejsca znajdującego się niedaleko Akureyri, gdzie mieszkają członkowie zespołu. Tam w przeszłości rozegrała się straszliwa historia. Opowiada o tym słynna islandzka opowieść o duchach. Opowieść dotyczy mężczyzny, który zginął tonąc w rzece Myrká, a po swojej śmierci wraz z upiornymi duchami powrócił próbują porwać i zabić również swoją dziewczynę Guðrún. Na szczęście rozprawił się z nimi przybywający w porę egzorcysta. Myrká oznacza „Mroczna Rzeka”.
Zespół powołuje się w swojej twórczości na wpływy takich zespołów jak m.in. Muse, The Doors, Radiohead, Evanesence, Pink Floyd, The Cranberries, Mazzy Star i wiele innych. Natomiast własną muzykę, którą tak naprawdę trudno sklasyfikować i chyba trzeba poprzestać na określeniu ‘power-gothic-rock’ sami mianują jako „death-pop”. To oryginalne określenie tłumaczą tym, że żaden inny gatunek nie pasuje do ich muzyki.
Należy dodać, że Myrká to nie tylko sama muzyka. Artyści dbają o scenografie swoich występów, kostiumy, różne dodatki i grafikę. A wszystko utrzymane w mrocznym, makabrycznym stylu.
W kwietniu 2010 roku za pośrednictwem wydawnictw Cave Music i Töfrahellirinn, zespół wydał swój debiutancki krążek zatytułowany „13”.
Album nagrywany był latem 2009 roku we Flateyri na fiordach zachodnich Islandii w Studiu Tankurinn (The tank). Został wyprodukowany przez Önundur Palsson (Önni), który produkował albumy większości znanych islandzkich artystów, jak również zagranicznych zespołów.
Jak wskazuje tytuł płyty, album „13” zawiera oczywiście trzynaście utworów, w sumie prawie godzinę muzyki. Odnoszę wrażenie, że życie na dalekiej północy spowitej często w długie, ciemne i zimne noce spowodowało, że muzycy Myrká nauczyli się komunikować z ciemnością i duchami.
Teksty zawarte na debiutanckim albumie opowiadają o życiu w odległych miejscach, a także o naszej planecie, żywiołach, o potędze natury i gór. Podkreślają również ludzką śmiertelność, ograniczoność naszej egzystencji. Myrká „mówi” o bólu i strachu. Śpiewa o słońcu i księżycu, dniu i nocy. Pojawia się dużo dziwaczności, dramatu, mroku, makabry, a także nieco pogańskiego i mistycznego podejścia. Udajemy się w odległe miejsca, które odwiedzaliśmy jako dzieci, a które są obecnie dla nas zbyt przerażające, żeby je ponownie odwiedzić.
W sposób mistyczny album otwiera utwór „Unborn”. Określenie death-pop idealnie pasuje w tym miejscu. Ciężkie rockowe gitary, gotycka tajemnicza atmosfera i senne popowe melodie zaśpiewane mocnym wokalem. Całość podkreślona gęstymi pasażami organów Hammonda i sekcją perkusji.
W partiach gitarowych i perkusji utworu „Untouched” odnajdziemy znacznie więcej metalu. Natomiast liryczny i melancholijny śpiew Guðný urzeka swoją melodią, lekkością i swobodą ekspresji.
„Sad World” oscylujący wokół pop-rocka ma marzycielski charakter i niesie w sobie świetnie brzmiące melodie, a także porywający refren. Rozmarzenia dodaje mu subtelny wokal oraz delikatna partia fletu i organów.
Melancholijna atmosfera budowana w spokojnych fragmentach „Mind Of Sadness” kojarzy mi się z twórczością Lana Del Rey i Chris Isaak, zawiera nieco onirycznej mistyki. Natomiast refreny to już większa metalowa moc muzyczna i wokalna. Pozostawiająca jednak po sobie smak tęsknoty.
„Lost” utrzymane jest w znacznej części w wolnym tempie, wwierca się w umysł. Utwór powoduje poczucie rozdwojenia, dziwaczności i wzbudza niepokój, gdyż poprzecinany jest power metalowymi ultra szybkimi wstawkami.
„My Prison” to gitarowo galopująca metalowa kompozycja, z podkładem mięsistego brzmienia organów Hammonda. Cięższa i mocniejsza z fragmentami symfonicznego stylu śpiewania. Zachowuje ciekawą melodię i utrzymuje uczucie niepokoju.
Kolejną porcję ciężkiego metalowego brzmienia doświadczymy w „My inner self”. Świetne partie organów i dobrze brzmiąca sekcja gitara-perkusja. Zmiany rytmu, nastroju i tempa. Interesująca linia wokalna.
„Soon” ewoluuje i zmienia się w trakcie swojego trwania. Żyje różnymi życiami. Poruszamy się po różnych stylach muzycznych. Wszyscy muzycy wypadają perfekcyjnie. Zespół zadziwia pomysłami i rozwiązaniami. Z łatwością przychodzi im zbudować kolejną ciekawą atmosferę, a do tego stworzyć ekscytującą melodię.
Zachwyca aura i kolaż muzycznych barw wykorzystanych w „All is lost”. Dużo czasu można poświęcić na analizę każdej linii: gitary, organów, wokalu i perkusji. Każda z tych warstw wypada frapująco i niebanalnie. Ciekawe jest to, że słuchając kompozycji nawet nie wiemy kiedy pojawiamy się nagle w jakimś innym muzycznym miejscu. Co więcej czujemy się w nim dobrze i odkrywamy jego zalety.
W „Now It`s Gone” wielkie brawa należą się wokalistce. Jej głos ani na chwilę nie nudzi ani nie jest irytujący. Szczerze przyznam, że z każdym przesłuchaniem wydaje mi się jeszcze bardziej atrakcyjny i zachwycający. Oczywiście reszta zespołu również staje na wysokości zadania i utrzymuje dobry poziom.
„Neurosis” urzeka świetnym rytmem, ciężkimi gitarami i mocnymi partiami organów. Otrzymujemy zaproszenie w chłodny gotycki świat mroku.
W „Waste” pozostajemy nadal w objęciach gotyckiej ciemności. Pożerające gitary i płynące dźwięki organów podbijane są uderzeniami perkusji. Fenomenalnie wypada także barwa głosu i ekspresja wokalna Guðný.
Na koniec otrzymujemy hipnotyczną balladę „Reborn”. Nie lada gratka dla fanów tajemniczej i niepokojącej atmosfery zimnych gotyckich pomieszczeń. Piękno nocy miesza się z jej mistycyzmem i duchową sferą. Zachwyt i pogaństwo.
Myrká na pewno wyróżnia się brzmieniem i stylem na tle innych zespołów metalowych. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jest to przede wszystkim zasługa wokalistki Guðný Lara Gunnarsdottir, której głos jest charyzmatyczny i melancholijny, bardziej chyba rockowy niż metalowy, lekko operowy. Do tego bardzo czysty i melodyjny. Drugą kwestią, która ma znaczący wpływ na wyjątkowość brzmienia to dysponowanie organami Hammonda. Ten stylowy, wyjątkowy i potężny dźwięk nadaje kompozycjom wybitny posmak i przywołuje ducha klasyków takich jak Uriah Heep, Steppenwolf lub Deep Purple. Nie można również zapomnieć o dużej energii gitar i prawdziwie metalowo brzmiącej perkusji (perkusista jest fanem death metalu).
Myrká to kwartet dobrych muzyków, którzy dają z siebie wszystko. Ciekawe w ich muzyce jest zupełnie inne podejście do komponowania i aranżacji, aniżeli takie, do jakiego jesteśmy zazwyczaj przyzwyczajeni słuchając, powiedzmy gotyckiego metalu. W ich muzyce odnajdziemy odwołania do heavy metalu, punka, jazzu, popu, acid rocka lat 60-tych, hard rocka lat 70-tych i muzyki klasycznej. Trochę tak jakby wymieszać brzmienie The Doors z odrobiną Hawkwind, Uriah Heep i Blondie, a do tego trochę wcześniejszego Pink Floyd z Barrettem. Dodałbym tez odrobinę The Damned, The Stranglers i The Mission.
To co proponuje Myrká to muzyka tworzona jakby z innej perspektywy. Dlatego czasem tracimy pewność co do tego, ‘czy to aby na pewno jest metal?’. A innym razem znowu sami siebie przekonujemy, że ‘tak to jest metal’. Zespół płynnie łączy muzyczne światy, a my odnajdujemy się w kolejnych rzeczywistościach. Do tego zespołowi udaje się w swojej muzyce uchwycić specyficzne poczucie tęsknoty przełomu lat 60-tych i 70-tych, ale nadać im współczesne brzmienie. Niewiarygodne.
Myrká :: 13
1. Unborn 4:38
2. Untouched 5:07
3. Sad world 5:25
4. Mind of sadness 5:33
5. Lost 3:38
6. My Prison 4:26
7. My inner self 3:26
8. Soon 4:44
9. All is lost 4:03
10. Now it’s gone 3:05
11. Neurosis 5:39
12. Waste 3:37
13. Reborn 5:00
Myrká : reverbnation / facebook