10636050_714967081912772_521683530665777149_n

Óbó to pseudonim artystyczny jaki przyjął multiinstrumentalista i wokalista Ólafur Björn Ólafsson.

Dotychczas artysta najbardziej kojarzony był jako klawiszowiec i perkusista współpracujący między innymi z Sigur Rós i Jónsi podczas ich tras koncertowych. Niewielu jednak wie, że Óbó to także muzyk z wykształcenia. Studiował między innymi grę na fortepianie oraz kierunek dotyczący „kompozycji”. Komponował muzykę do filmów np. The Good Heart, Steypa. Ponadto występował i nagrywał z takimi artystami jak Emiliana Torrini, múm, Benni Hemm Hemm, Jóhann Jóhannsson, Stórsveit Nix Noltes, slowblow, Úlfur Hansson i Valgeir Sigur∂sson.

Po wieloletnim funkcjonowaniu na scenie muzycznej i zebraniu tak dużego bagażu doświadczeń artysta zdecydował się na wydanie swojego solowego debiutanckiego albumu, który zatytułował „Innhverfi”. Krążek ukazał się w listopadzie 2014 roku za pośrednictwem wytwórni Morr Music.

Tytuł albumu jest grą dwóch islandzkich słów, które można tłumaczyć jako „przedmieścia” (ang. suburbs) i „introwertyk” (ang. introvert).

By Orri Jónsson_4

Na debiutanckiej płycie Islandczyka znajduje się 7 kompozycji i przyznać trzeba, że dzieje się tutaj bardzo dużo, nawet wtedy kiedy „do głosu” dochodzi cisza i jedynie kilka pojedynczych dźwięków. Óbó bez skrępowania korzysta ze swojego doświadczenia i zamiłowania do muzyki filmowej. Śmiało sięga również do innych stylistyk muzycznych. Dlatego pojawiają się inspiracje muzyką neoklasyczną, jazzem, post-rockiem, a także alternatywnym folkiem, subtelną elektroniką i indie popem. Kompozycje mają postać wielowymiarowych otwartych konstrukcji. Kiedy jedne obleczone są w minimalistyczne, kameralne i miniaturowe formy, inne rozwijają się z iście orkiestrowym (filmowym i panoramicznym) rozmachem. Zaznaczyć należy, że instrumentarium użyte na płycie jest bardzo bogate, a oprócz tego usłyszymy także różne dźwięki pochodzące otoczenia, jak chociażby skrzypienie drzwi, śpiew ptaków.

W kontraście do tak misternie utkanej muzyki pozostaje głos Óbó. Mówię głos, gdyż ekspresji werbalnej artysty bliżej jest do melorecytacji niż śpiewu. Partie wokalne są powolne, spokojne i wyraźne, jakby artysta wyszeptywał je z bardzo bliska wprost do naszego ucha. Jego ciepły baryton i sposób „opowiadania” podmiejskich historii przykuwa uwagę i w sposób wręcz hipnotyczny dopełnia klimat muzyki. Muszę się przyznać do tego, że pomimo tego, że nie rozumiem tekstów to odczuwam jakiś wewnętrzny, silny przymus wsłuchiwania się w ten głos.

Wynik eksperymentów i rezonansów na „Innhverfi” jest wyśmienity. Na uwagę zasługuje także fakt ułożenia poszczególnych kompozycji na płycie. Z pewnością kolejność utworów nie jest tutaj przypadkowa, gdyż zapewnia ciągłość, płynność i spójność tej muzycznej opowieści.

Kolejną zaletą tego wydawnictwa jest to, że ta muzyka nie od razu odkrywa się przed nami w całości. Ukazuje nam siebie powoli. Pozostawia pewne niedopowiedzenia i wątpliwości. Intryguje skrywającymi tajemnicami. Daje to możliwość jej wielorakiej interpretacji, pozostawia pole dla wyobraźni, domysłów i przypuszczeń oraz samodzielnego poszukiwania odpowiedzi. Muzyka nasącza nasze zmysły dźwiękami i wyrywa je ze stanu otępienia.

10670198_714966938579453_8748639190903290146_n

Płyta „Innhverfi” jest dowodem niewątpliwego talentu Óbó, nie tylko jako instrumentalisty, ale także jako kompozytora i aranżera. Artysta po mistrzowsku buduje atmosferę na płycie. Umiejętnie i z niebywałym wyczuciem wypełnia muzyczną przestrzeń na wielu wymiarach i wspaniale rozwija akcję tej muzyki. A to w jaki sposób przekłada emocje i uczucia na język dźwięków wywołuje u mnie przyjemne dreszcze i zapiera dech w piersiach.

Udźwiękowienie „introwertycznej osobowości przedmieścia” w postaci albumu „Innhverfi” w wykonaniu Óbó wypada zatem rewelacyjnie. Tutaj nie ma zbędnych ani niepotrzebnych dźwięków.

Na koniec zachęcam Was do spaceru ze słuchawkami na uszach przy tej muzyce. Zanurzcie się w mrok wąskich uliczek z dala od centrum. Na pewno napotkacie po drodze miejsca piękne i romantyczne, przywołujące miłe wspomnienia, ale możecie także natrafić do miejsc bardziej ponurych, wywołujących niepokój, uczucie pustki i izolacji. Bacznie obserwujcie ten podmiejski krajobraz. Wsłuchajcie się w historie ulic. Wpatrujcie się w ten pejzaż tak długo, aż zobaczycie jego prawdziwe oblicze. Zastanówcie się też co „mówią” twarze spotkanych tam ludzi, co ukrywają przybrane przez nich maski i nieszczere uśmiechy. Może to być dość ekscytujące, a na pewno jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Nie zapominajcie też o tym, że to na co patrzymy może stać się też osobliwym lustrem, w którym możemy przyjrzeć się również sobie samemu.

 

 

Óbó :: Innhverfi

1. Úthverfi 5:58
2. Svartur galdur 3:36
3. Gjallarhornin 3:52
4. Stilla 4:02
5. Fyrirbo∂i 2:26
6. Retta e∂a rangt? 3:05
7. Gullregn 5:01

 

 

 

 
Óbó : facebook

Óbó :: Innhverfi (recenzja)
4.8Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj