Oyama
W styczniu 2013 roku zadebiutowali EPką „I wanna„. Natomiast w listopadzie 2014 roku swoją premierę miał debiutancki pełnowymiarowy album Oyama zatytułowany „Coolboy” (12 Tónar/Imperial Records). Nagrania materiału na ten krążek odbywały się w okresie marzec-wrzesień 2014 roku w studiu Sundlaugin z Birgir Jón Birgisson’em, w Studio Eitt z Kári Einarsson’em oraz w Drekabælið z Pétur Ben’em.
Produkcją nowej muzyki Oyama zajmował się znany muzyk i producent, wspomniany Pétur Ben. Spojrzał on na przygotowane przez zespół kompozycje świeżym i obiektywnym okiem. Jego doświadczenie i wskazówki pomogły muzykom osiągnąć odpowiednie brzmienie oraz zbudować intrygujący i klimatyczny album.
Miksowanie muzyki wykonał Magnús Øder (w Orgelsmiðjan), zaś mastering Glenn Schick.
Muzyka na „Coolboy” powstała w wyniku pracy całego zespołu:
Bergur Thomas Anderson – bas, wokal
Júlía Hermannsdóttir – wokal, keyboard
Kári Einarsson – gitara
Rúnar Örn Marinósson – perkusja
Úlfur Alexander Einarsson – wokal, gitara
Natomiast autorami tekstów są: Úlfur, Júlía i Bergur. Ponadto na płycie gościnnie pojawili się: Pétur Ben – gitara, klawisze, wiolonczela; oraz Tumi Árnason – saksofon w „Lung Breathers” i „The Right Amount„.
Dodam jeszcze, że rysunek zdobiący okładkę albumu to projekt autorstwa Bergur’a. Zdjęcie zespołu znajdujące się w książeczce dołączonej do płyty wykonał Heimir Gestur Valdimarsson, a za przygotowanie całości szaty graficznej odpowiada Hrefna Sigurðardóttir.
Album „Collboy” w porównaniu do poprzedniej EPki „I wanna” (zresztą bardzo udanej) jest jeszcze bardziej dopracowany produkcyjnie, brzmieniowo i wykonawczo. Progres jaki w ciągu tak krótkiego czasu zanotowała grupa jest jak najbardziej widoczny i wyraźny. Muzycy wydają się lepiej panować nad hałasem, nie boją się też większych przestrzeni w swoich utworach, ani tym bardziej melodii. O ile wcześniejsze kompozycje Oyama zbudowane były głównie wokół shoegaze’u i alternatywnego rocka lat 90 tych, o tyle obecnie zespół poszerza swoje inspiracje i ubogaca własne brzmienie o elementy post-rocka i dream-popu. Oczywiście nadal ich twórczość zanurzona jest w przyjemnie mglistej, sennej i psychodelicznej atmosferze.
Zresztą sami muzycy opisują swoją twórczość jako „sleepy melodies wrapped in puffy clouds of noise and angsty peachy fuzz”. A przygotowując ten album wspominają, że „we stepped away from the shoegaze sound for the album, into more ambient and psychedelic realms”.
Na „Collboy” sprytnie zacierają się granice nie tylko między jawą a snem, ale także między shoegazem, post-rockiem, dream-popem, noise-rockiem i alternative/psychedelic rockiem. Trochę tych „etykietek” się tutaj pojawia, ale tylko po to, aby zobrazować jaki styl prezentuje Oyama i jak bardzo niejednoznaczna jest ich muzyka. Ta „wielokierunkowość stylistyczna” islandzkiej grupy dowodzi też dużej muzycznej erudycji i elokwencji muzyków. Dlatego nie będę sięgał do historii muzyki gitarowej i przywoływał ewentualnych wpływów. Grupa Oyama pokazuje, że można być kreatywnym i wypracowała sobie własną ścieżkę w gatunku rocka, a ja ją szanuję i wielbię. Dlatego chętnie tą ścieżką za nimi pobiegnę. Bo naprawdę warto!
Płyta „Coolboy” prezentuje się genialnie. Cudnie zostały uwypuklone brzmienia poszczególnych instrumentów. W kompozycjach udało się uchwycić głębię i przestrzeń. Perfekcyjnie została podkreślona rozmarzona i psychodeliczna atmosfera tej muzyki i jej senne melodie. A hałas tej muzyki jest rozkoszny. Sama konstrukcja kompozycji zaskakuje swoją wielowarstwowością i wielowątkowością oraz kunsztem aranżacyjnym. Album naładowany jest wieloma ciekawymi zmianami rytmu i nastroju, nawet w obrębie jednego utworu, oraz doskonałymi motywami i magnetycznymi melodiami.
Zapewniam, że już od pierwszego numeru „Old snow” i odpowiedniego nastrojenia umysłów tą muzyką, słucha się Oyama ze szczerą przyjemnością. Uwaga i zainteresowanie nie opadają ani na moment, a nasza wyobraźnia pracuje jeszcze długo po wybrzmieniu ostatnich dźwięków zamykającego płytę „Sweet ride”. Album „Coolboy” ma świetną dynamikę i tempo. Poszczególne kompozycje powoli odkrywają swoje karty. Jak już niejednokrotnie wspominałem nie brakuje tutaj świetnych melodii, a utwory mają mocno „rozjechane” struktury, które począwszy od fragmentów onirycznych i eterycznych, sięgają aż po momenty jazgotliwe, utopione w morzu hałasu i kakofonii. Dysonanse i efekty dźwiękowe sprawiają świetne wrażenie wpisując się w takie struktury kawałków. A w takim otoczeniu dźwięków wspaniale odnajdują się melodyjne damsko-męskie harmonie wokalne.
Nowe wydawnictwo Oyama jest po prostu ambitne i dopracowane. Pełna rekomendacja!
Oyama :: Coolboy
1. Old Snow 05:36
2. The Right Amount 04:51
3. The Cat Has Thirst 05:22
4. Another Day 04:35
5. Overflow 06:13
6. Siblings 04:08
7. Lung Breathers 05:30
8. Don’t be sad because of people, they will all die 00:59
9. Sweet Ride 04:32