Plasmabell to enigmatyczny jednoosobowy projekt elektroniczny tworzony przez Bárę Kristín Axelsdóttir.
Niemal 3 lata temu pisałem o debiutanckiej płycie Plasmabell zatytułowanej „Cryosphere” (2016; recenzja TUTAJ).
Natomiast 12 kwietnia 2019 roku premierę miał drugi album tego projektu, zatytułowany po prostu „Plasmabell”. Co ciekawe poprzedni album, który wcześniej został oficjalnie opublikowany na platformie bandcamp przez artystkę po prostu zniknął. Nie wiem, nie rozumiem. Dodam, że żadna z kompozycji z tych dwóch płyt się nie powtarza. Dobra, nieważne.
Album „Plasmabell” wypełnia instrumentalna muzyka z gatunku ambient. W znacznej mierze jest ona subtelna, łagodna i delikatna. Tworzy oniryczne i senne pejzaże, miękkie niczym puch. Raz ciepłe jak w „Trefoil knot” i „Diving bell”, innym razem nieco chłodniejsze jak w nieśpiesznym „Window”. Jednak w każdym z tych przypadku równie relaksacyjne. Pierwsza część płyty jest dość powściągliwa i minimalistyczna, nie łatwo znaleźć tu punkt zaczepienia, łatwo natomiast stracić kontakt z realnością. Nieco więcej wrażeń oferuje druga część albumu, gdzie ponad ambientowe pejzaże wzbijają się dodatkowe elementy nadając całości bardzo dynamiczną strukturę. Nie zaburza ona jednak spójnej narracji całego wydawnictwa. Muzyka wciąż sączy się ambientowym nurtem. Z tym, ze na przykład w melancholijnym „365 km” ambient uzupełniony jest sennymi, rozmytymi wokalizami, samplami i pulsującymi elementami minimal techno. Natomiast w dwóch kolejnych kompozycjach Plasmabell wypowiada się jeszcze odważniej i wyraźniej. Sporą garść eksperymentów i ciekawych różnorodnie stylistycznych rozwiązań znajdziemy w „Drive”. Odrealniona atmosfera tej kompozycji powstała na kanwie ambientu, ale dodatkowo w oparciu o ciekawe partie klawiszy, zaznaczony perkusyjny rytm, a także wiele różnorodnych dźwięków, sampli, glitchowych loopów i odgłosów, które mocno ubarwiają i ubogacają utwór, równocześnie przyjemnie absorbując naszą uwagę. Zamykający album „Tidal Wave” to kolejny udany flirt ambientu z nieprzytłaczającą elektroniką, bitami i motywami minimal techno, który przebiega absolutnie bez żadnych zgrzytów i przy którym łatwo puścić wodze fantazji.
Styl i estetyka muzyki Plasmabell jest nienaganna. Niemniej jednak ci, którzy oczekują wstrząsu, przełomu, czy rewolucji w gatunku ambient, nie znajdą tego tutaj. Jeśli natomiast ktoś poszukuje legalnego środka prowadzącego do derealizacji to zdecydowanie powinien spróbować tej płyty.
Plasmabell :: Plasmabell
1. Trefoil knot 04:17
2. Diving bell 06:00
3. Window 06:12
4. 365 km 05:01
5. Drive 03:57
6. Tidal wave 05:00
Plasmabell : facebook / bandcamp / soundcloud