Islandzka metalowa grupa Plastic Gods powstała w lecie 2005 roku.
Wtedy to dwójka przyjaciół – basista Dagur Kaveh i wokalista Ingólfur Ólafsson (Malignant Mist, Ophidian I) zamarzyli o tym, żeby tworzyć wspólnie jakieś odjechane melodie. Podstawą ich muzycznej twórczości był przede wszystkim stoner i sludge, ale w miarę upływu czasu, do tej stylistyki dołączył doom i zmienił ogólny kierunek brzmienia zespołu. W tym czasie dołączył do zespołu gitarzysta Guðmundur Eiriksson, a chwilę później perkusista Muggur (perkusja) i kolejny gitarzysta Andri (z Terminal Wreckage).
W takim składzie Plastic Gods zaczął grać swoje pierwsze koncerty na początku 2006 roku. Niestety rok później z zespołu odeszli Muggur i Andri. Wtedy rolę perkusisty przejął Finnbogi Jokull, a perkusistą został brat Guðmundura, Höskuldur Eiriksson (Godchilla). Nowi członkowie wnieśli do zespołu powiew świeżości i dodatkowej motywacji. Zespół kontynuował pisanie nowych piosenek oraz granie kolejnych koncertów. Szczególnie intensywnie przedstawiał się rok 2008. Plastic Gods występowali wówczas bardzo często. Pojawili się też między innymi na dużym festiwalu Eistnaflug.
Pod koniec 2008 roku, dokładnie 12 grudnia ukazał się debiutancki album Plastic Gods zatytułowany „Quadriplegiac”, za pośrednictwem wytwórni Molestin Records.
Dodam jeszcze tylko, że w 2010 roku do zespołu dołączył Erling Orri (ex- Momentum) wzmacniając ścianę gitar. Zaś w 2011 roku grupa wydała swój drugi album „Plastic Gods” zawierający tak naprawdę materiał napisany jeszcze przed wydaniem debiutu.
Powróćmy zatem do debiutanckiego krążka grupy. „Quadriplegiac” to album koncepcyjny, składający się z trzech długich części. Jest to muzyczna podróż, która przywołuje obrazy ponurych polodowcowych pustyni i wywołuje uczucia zarówno rozpaczy jak i nadziei.
Muzycy Platic Gods na swojej stronie internetowej opisują swoje brzmienie jako „Icelandic doom/drone & blues driven sludge=Glacial Rock!”. Wśród inspiracji wymieniają m.in. Black Sabbath, Electric Wizard, Bongzilla, Iron Monkey, Burning Witch, Sunn O))), Earth, BORIS, Church of Misery, Mary Jane, Kyuss, Cephalic Carnage.
Generalnie wszystko się zgadza. Na „Quadriplegiac” doświadczymy wielu stylistycznych odcieni pełzających po metalowej powierzchni, w tym głównie doom, stoner, sludge i drone. Od samego początku doświadczamy głównie ciężkich i psychodelicznych dźwięków, które mocno oddziaływają na słuchacza.
Utwory na płycie cechują się dość rozbudowaną kompozycją. Ich klimat jest mroczny i ponury. Muzyka rozwija się powoli. Jest gęsta niczym smoła. Posępne riffy nisko strojonych gitar, głęboki świdrujący bas, potężnie brzmiąca perkusja i wokal balansujący na granicy rzygopodobnego wrzasku i growlingu – to wizytówka i znak rozpoznawczy Plastic Gods. Tak więc, kto chce lekkich i łatwych melodii, tym razem musi szukać gdzie indziej, bo tutaj na pewno ich nie znajdzie. Zdecydowanie jednak warto zagłębić się w ten materiał.
„Quadriplegiac” jest głęboką pieczarą, której ciemna, brudna i wilgotna otchłań karmi się ludzkimi lękami i strachem. Sączące się z głośników dźwięki prowadzą słuchacza coraz głębiej i głębiej, aż do miejsca, w którym tylko diabeł mówi dobranoc. Transowo-psychodeliczna podróż wlecze się wolnym tempem, ale konsekwentnie podąża do przodu, a jego moc jest ogromna i miażdżąca. Całość ubarwiają pojawiające się od czasu do czasu, ale nie za często, pewne przyśpieszenia oraz proste i dość ciekawe solówki, które dają odrobinę wytchnienia i otrząsają z narkotycznego nastroju (ale tylko trochę). Zapewniam, że nie raz można zabłądzić w tej gęstej klaustrofobicznej atmosferze. Nie sposób się z niej wydostać, pozostaje tylko jęczeć z przerażenia albo ekstazy, jak kto woli.
Uważajcie na Plastic Gods. To wielka maglownica pozostawiająca po sobie jedynie nicość i spustoszenie. Album „Quadriplegiac” brzmi jak alternatywna ballada szaleńca.
Plastic Gods :: Quadriplegiac
1. Part I – Birth 14:18
2. Part II – Body & Spirit 16:10
3. Part III – Only the Mind 15:24
Plastic Gods : facebook / bandcamp / soundcloud / myspace / reverbnation