PORT to islandzki projekt muzyczny, którego założycielem i liderem jest AV Haraldsson.  Projekt ten debiutował w 2018 roku albumem EP „Night Music”. Rok później ukazało się jego drugie małe wydawnictwo pod tytułem „Canals” (2019, recenzja TUTAJ), które kupiło mnie bez reszty. 

Natomiast 2 kwietnia 2021 roku PORT uraczył nas swoją najnowszą EPką „Prussian Blue”. Pace nad krążkiem trwały dwa lata. Nagraniami muzyki i jej miksowaniem zajmował się H.Mar. Jedynie partie perkusji nagrywał Einar Vilberg w HLJÓÐVERK. Mastering został wykonany przez Skonrokk Mastering. Okładkę przygotowała Dóra Dúna.

Materiał na „Prussian Blue” został zarejestrowany rok temu podczas jednej z największych burz jakie nawiedziły Islandię w ciągu ostatnich wielu lat. Czy faktycznie dzika natura wpłynęła na brzmienie i kształt tego albumu? Nie wiem. Można przypuszczać, że tak. Tym bardziej, że muzycy z jakiegoś powodu o tym wspominają. Drugą okolicznością rzutującą na osobliwy charakter i wydźwięk albumu była sytuacja epidemiologiczna na świecie i lockdown. Przy tej okazji muzycy PORT podpowiadają, że na ich najnowszej płycie poruszają temat depresji, z którą przecież wielu mogłoby się utożsamić, szczególnie w tych dziwnych czasach.

Tajemnicza i introwertywna atmosfera albumu „Prussian Blue” tonie w mrocznej, ponurej i posępnej aurze. Prezentowana ona jest tutaj po wielokroć i na wiele różnych sposobów, z naciskiem na zimną nostalgię i melancholię. A to dlatego, że  brzmienie muzyki PORT jest mozaiką różnorodnych wpływów, gatunków i stylistyk, wśród których prym wiodą alternatywny rock, new/cold wave, dark gothic, shoegaze, post punk i psychedelic rock. W intrygującym i, co należy mocno podkreślić, eksperymentalnym graniu Islandczyków pojawia się również nuta progresji i nawiązań do  jazzu, których odzwierciedleniem są ponure partie saksofonu. Gdzieś z tyłu prześlizguje się również dark ambient oraz subtelne i atmosferyczne post metalowe elementy. To wszystko składa się na mroczny, klaustrofobiczny nastrój i dużą dozę niepokoju wiszące w powietrzu. Co ciekawe, muzyka ta choć wydawać się może niezwykle gęsta, to równocześnie jest bardzo przestrzenna. To dowód na szerokie spektrum możliwości kompozytorskich i aranżacyjnych zespołu. Na końcowy, niezwykle sensualny charakter danego wydawnictwa, wpływ mają także męskie i damskie wokale, które są integralną częścią sekcji instrumentalnej. AV Haraldsson i Erla Ösp Hafþórsdóttir spisali się tutaj wyśmienicie. Ich głosy doskonale się uzupełniają, czy też dopełniają. Przelewają na wykonanie wszystkie swoje emocje. Wszelkie linie wokalne są wręcz elektryzujące i powodują ciarki na plecach.

PORT niewątpliwie są jedną z najciekawszych islandzkich kapel eksperymentalno-rockowych. Ich najnowsza produkcja „Prussian Blue” to niezwykle hipnotyzujący i absorbujący album. Bardzo kreatywny, oryginalny i inspirujący. Słucha się go jednym tchem.  Zespół stworzył spójną koncepcję, w której poszczególne kompozycje przenikają się w bardzo płynny sposób, a zarazem są nieprzewidywalne i zaskakują kolejnymi rozwiązaniami brzmieniowymi lub przyciągającymi motywami. Zachęcam do poznania tej grupy wszystkich tych, którzy poszukują ciekawych brzmień w alternatywnym rocku.

 

 

 

PORT :: Prussian Blue

1. Red Warning 00:31
2. Intergalactic Interchange 03:48
3. Prussian Blue 04:07
4. Hats 03:11
5. Inferno 03:33
6. Duvel 04:26
7. I Found a Groove in the Dark 03:56
8. Regards 04:32

 
 
 

PORT : facebook / bandcamp / soundcloud / spotify

PORT :: Prussian Blue (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów