Młodzi, utalentowani, pracowici i wytrwali.
Indie rockowy kwartet Rythmatik debiutuje po raz kolejny.

Zespół Rythmatik zadebiutował w 2015 roku albumem EP zatytułowanym “Epilepsy” (recenzja tutaj), zaś w 2016 roku wydał swój drugi album EP pod tytułem „Waves” (recenzja tutaj). Przyznam, że po tych wydawnictwach szczerze polubiłem muzykę Islandczyków.

Natomiast obecnie Islandczycy debiutują pierwszym albumem długogrającym. Płyta nosi tytuł „Grin & Panic” i ukazała się 27 lipca 2018 roku za pośrednictwem wytwórni Ice Will Melt Records. Na krążku znalazło się w sumie dwanaście kompozycji, z czego siedem znamy już z poprzednich EPek zespołu. Wybór padł na te utwory, które najbardziej zdefiniowały zespół na przestrzeni ostatnich lat. Pozostałych pięć premierowych utworów doskonale wpisuje się w indie estetykę Rythmatik i tworzy spójną całość z pozostałą resztą.

Całość ta brzmi żywo, bezpośrednio i naturalnie. Jest mocno chwytliwa, klimatyczna i energetyczna. Zagrana bez jakiejkolwiek spiny, na zupełnym luzie, a równocześnie nie trącąca banałem. To nic, że muzycy poruszają się po wydeptanych ścieżkach, bo robią to z prawdziwym wdziękiem i we własnym stylu. Rozwichrzone gitary napędzane północnym wiatrem, zadziorne riffy, nawarstwione klawisze oraz butna, pulsująca gra sekcji rytmicznej, z jednej strony tworzą letnią, sielską aurę, a z drugiej strony podrywają nas do tańca. Również charakterystyczny młodzieńczy wokal frontmana zespołu, czasem nastrojowy i marzycielski, innym razem figlarny i czupurny, w odpowiednich momentach rośnie w natężeniu, by wybuchnąć czystą euforią. Muzycy tryskają od pomysłów, zarażają swoim entuzjazmem, przekonują niesamowitą radością grania. Pierwszorzędne melodie szybko wpadają do głowy, promieniują pozytywnymi wibracjami i pobudzają myślenie. Tym bardziej, że uzupełniają je niebanalne teksty.

Beztroskie gitarowe indie w wykonaniu Rythmatik wypada przekonująco. Słucha się tego  wybornie. Poza tym to świetna zabawa! Kompozycje z „Grin & Panic” faktycznie nie pozwalają usiedzieć w miejscu. To po prostu znakomite, przebojowe piosenki, które naprawdę nieźle bujają, a po pewnym czasie wręcz nieznośnie uzależniają. Mają moc uzdrawiającą, są jak dźwiękowa odnowa biologiczna, po której słuchacz czuje się całkowicie zregenerowany, szczęśliwy i gotowy do działania. Pamiętajcie o tej płycie, bo to idealny zestaw na odpędzenie jesienno-zimowej depresji. 

Rythmatik to zespół z pewnością utalentowany i potrafiący pisać dobre kawałki. Muzycy dbają nie tylko o to by rock’n’rollowy ogień nie zgasł na dalekiej północy, ale by płonął jasno, wyraźnie i wysoko! To kolejna islandzka pozycja z dużym potencjałem, która powinna szybko zdobyć serca słuchaczy. Nie przegapcie więc tego krążka!

 

Rythmatik :: Grin & Panic

1 Tommi 04:14
2 Sleepyhead 03:24
3 Stolen 03:07
4 Sugar Rush 02:21
5 Sleep in Baby 02:36
6 Bad Bites 03:44
7 Linchpin 02:57
8 Death of the Party 03:32
9 Bleed Like a Poet 03:27
10 Tiny Knots 04:07
11 Brick Thief 04:13
12 Alabaster 04:09

 
 

Rythmatik : facebook / bandcamp / soundcloud / spotify

Rythmatik :: Grin & Panic (recenzja)
4.8Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów