O epickich działaniach Skálmöld na polu heavy-viking folk metalu mogliśmy się przekonać przy okazji ich wcześniejszych albumów „Baldur” (2010) i „Börn Loka” (2012) (czytaj więcej tutaj).
„Með vættum” (ang. Among Vattir) to trzeci album islandzkich metalowców ze Skálmöld, wydany w listopadzie 2014 roku za pośrednictwem wytwórni Napalm Records.
Płyta była nagrywana w okresie od maja do lipca 2014 roku w Stúdíó ReFlex. Już po raz trzeci produkcją muzyki Skálmöld – nagraniami, miksowaniem i masteringiem zajmował się Flex Árnason. Przy okazji tego wydawnictwa warto dodać, że pojawiła się również wersja limitowana Digipack, na której znajdują się 2 dodatkowe utwory: „Sleipnir” i „Valhöll„. Są to nagrania live z listopada 2013 roku, podczas których zespołowi towarzyszy Islandzka Orkiestra Symfoniczna.
Poszczególne kompozycje na albumie to wynik pracy całego zespołu. I do nich za chwilę wrócimy. Teraz skupmy się na warstwie tekstowej, za którą odpowiada niezmiennie Snabjörn.
„Með vættum” opowiada historię kobiety, Thórunn, urodzonej na północnym wybrzeżu Islandii. W trakcie swojego życia, stopniowego dorastania podróżowała ona wokół wyspy. Co kwartał przemieszczała się z północy (wiosna) na wschód (lato), a następnie na południe (jesień) i zachód (zima). W czasie tej podróży bohaterka starzeje się i umiera. Najbardziej istotnym jednak elementem tej wędrówki jest to, że na każdym wybrzeżu bohaterka musi stoczyć walkę z wrogami nadciągającymi od strony morza. W ten sposób jawi się ona jako strażniczka wyspy, taką pełni tutaj rolę. W każdej z tych bitew jest wspomagana przez dodatkowe siły. W islandzkiej mitologii występują cztery tradycyjne formy: ptak z północy, smok ze wschodu, olbrzym z południa i byk z zachodu.
Na marginesie dodam, że bohaterka „Með vættum” nosi imię na cześć córki klawiszowca zespołu Gunnar Ben. Kompozytor Snabjörn lubi wykorzystywać imiona dla swoich postaci, które są mu znane i mają jakiś konkretny związek.
Jak widzimy zespół nadal czerpie garściami z nordyckiej mitologii, która zdaje się być ich niewyczerpalnym źródłem inspiracji. Tekstowo album jest jednakowo spójny, podobnie jak wcześniejsze dokonania grupy. Wokalnie Snabjörn również kontynuuje dawno obraną przez siebie ścieżkę, używając swojego mocnego gardła i growlu. Taką aurę nordyckiej mitologii potęguje także wykorzystanie języka islandzkiego.
Porównując ten album do poprzednich wydawnictw, można zauważyć, że Islandczycy wcale nie spuszczają z tonu i ani trochę nie łagodzą swojego brzmienia. Być może nawet nieco wyostrzyli swoje miecze… to znaczy gitary. Muzycy dbają nie tylko o epickość, klimat i melodię, ale przede wszystkim kładą nacisk na death metalowe przyłożenie. Więcej tu szybkich riffów i dewastujących uderzeń perkusji niż spokojnych i monumentalnych momentów. Ściana dźwięku jest tutaj naprawdę diabelnie mocna i masywna. Kapitalne harmonie gitarowe i wyrazista perkusja stanowią o jednym z największych atutów nowego albumu zespołu. Do tego trzeba pochwalić zespół za świetne i majestatyczne wokalizy oraz rewelacyjne chóry.
Chwali się to, że grupa nie popada w banał i na siłę nie wciska słuchaczowi folkowych motywów czy przesłodzonych melodii. W dalszym ciągu pozostaje również otwarta na różne metalowe stylistyki i złożone struktury kompozycji. To złożone podejście aranżacyjno-kompozycyjne Skálmöld daje jednoznaczne podstawy ku temu, aby nie wrzucać ich muzyki do koszyka viking folk metal. Muzyczne działania zespołu są znacznie szersze, bo to nie tylko wspomniane gatunki, ale przede wszystkim death i thrash metal wiodą tutaj prym. W końcu gitary są w Skálmöld końmi pociągowymi całej machiny.
„Með vættum” to dumny i szlachetny krążek. Do tego mocny i dosadny, który swoją energią sieje spustoszenie. Brzmienie płyty jest na wysokim poziomie – selektywne i potężne, warsztat muzyków dobry, a kompozycje ciekawe. Skálmöld jest jednym, wielkim wulkanem energii, który roznosi scenę. Tworzą go nieustraszeni ludzie północy, potomkowie wojowników. Muzycy potwierdzają nie tylko to, że płynie w nich prawdziwa skandynawska krew wikingów, ale również posiadanie muzycznych umiejętności.
To kolejna ambitna płyta Islandczyków. Niepowtarzalny styl wynikający z połączenia tradycyjnej muzyki islandzkiej i metalu sprawia, że słuchanie „Með vættum” w całości jest oszałamiającą przygodą.
Grupa od kilku lat buduje swoją pozycję i cały czas trzyma wysoki poziom swoich albumów, plasując się w czołówce islandzkiej metalowej ligi. Dlatego nie dziwi fakt, że Skálmöld zdobywa kolejne rzesze swoich wiernych wyznawców. I dobrze!
Tracklist:
1. „Að vori” (In Spring)
2. „Með fuglum” (Among Birds)
3. „Að sumri” (In Summer)
4. „Með drekum” (Among Dragons)
5. „Að hausti” (In Fall)
6. „Með jötnum” (Among Jötnar)
7. „Að vetri” (In Winter)
8. „Með griðungum” (Among Bulls)
9. „Sleipnir Live” (bonus track)
10. „Valhöll Live” (bonus track)
Skálmöld: website // facebook // polski fanpage