Oprócz regularnych albumów długogrających, do tej pory dwóch „We Sink” (recenzja tutaj) i „Ask the Deep” (recenzja tutaj), Sóley co pewien czas przygotowuje dla swoich słuchaczy także mniejsze wydawnictwa. Są to albumiki EP, które mimo iż mają krótszą formę, to umożliwiają poznanie innych odcieni talentu artystki.

Obecnie ukazuje się już trzecia w kolejności EPka Sóley zatytułowana „Don’t Ever Listen”. Premiera płyty zapowiadana jest przez wytwórnię Morr Music na 30 października 2015 roku. Pojawi się ona jedynie w dwóch wersjach: cyfrowej i vinylowej 10”.

soley2 by Ingibjörg Birgisdóttir

O ile jeszcze pierwsze EP Islandki pod tytułem „Theater Island” (recenzja tutaj) w dużym stopniu nawiązywało bezpośrednio do charakterystycznego, wypracowanego później brzmienia Sóley, to już wydany w 2014 roku „Krómantik” bardziej odbiegał od stylu podstawowych albumów artystki, gdyż był zbiorem instrumentalnych utworów zagranych jedynie na pianinie. Podobnie i „Don’t Ever Listen” jest nieco inny niż to co mogliśmy usłyszeć na longplayach Sóley.

Na EPce „Don’t Ever Listen” znalazło się jedynie 5 kompozycji. Są to minimalistyczne ballady o bardzo intymnym charakterze, które bardziej przypominają szkice danych utworów niż skończone piosenki. No ale nie powinno to nikogo dziwić, gdyż ten materiał pochodzi z nagrań demo przygotowanych przy okazji powstawania płyty „Ask the Deep”. Są to utwory, z których artystka wtedy zrezygnowała, myśląc o stworzeniu album, na którym znajdzie się zdecydowanie mniej gitar.

Kompozycje na „Don’t Ever Listen” zostały nagrane w 2012 roku podczas przeprowadzki Sóley. Artystka była wówczas zmuszona do poszukiwań rozwiązań tymczasowych jeśli chodzi o studio nagrań, dlatego po prostu nagrywała w domu. Dany materiał został napisany i zagrany w jeden wieczór przy użyciu mikrofonu do komputera. Wpłynęło to zdecydowanie na kształt i lo-fi atmosferę krążka. Ponadto w tytułowym utworze EPki usłyszeć możemy miauczenie, które wydaje nowy współlokator artystki, kot Tóa. Pojawia się tutaj również pierwszy cover zarejestrowany i oficjalnie wydany przez artystkę. Mam tutaj na myśli otwierający album „N.Y. Hotel” z repertuaru grupy The Knife.

soley1-by Ingibjörg Birgisdóttir

Warstwę instrumentalną czterech pierwszych kompozycji z omawianej Epki tworzą wyłącznie dźwięki akustycznej gitary (tylko w pierwszym pojawia się rytm wygenerowany z syntezatora) i głos Sóley, a w piątym, ostatnim artystka akompaniuje sobie jedynie na pianinie. Nie ma innych dodatków. To spokojne piosenki, które dzięki prostocie użytych instrumentów oraz prostocie produkcji zyskały większą głębię i poetyczny wydźwięk. Myślę, że najważniejsza sfera tej płyty nie zostałaby tak świetnie uchwycona, gdyby nie specyficzne warunki w jakich powstawała. Normalna praca w studiu zdecydowanie odebrałaby im tą naturalną, spontaniczną i surową czystość.

Brzmienie muzyki „Don’t Ever Listen” oddaje poczucie samotności i to z dużą intensywnością. Odczuwamy, że tuż obok tych dźwięków jest noc, ciemność i pustka. Co istotne, choć całość odznacza się subtelną oprawą to równocześnie czaruje stylistyczną głębią z bogatym ładunkiem emocji. Ponadto minimalizm strukturalny jeszcze bardziej podkreśla przekaz tekstowy i uwypukla głos artystki. A w tym przypadku podstawowymi narzędziami Sóley są głos, który jest esencją jej kobiecej delikatności i zachowanej dziecięcej niewinności, a także emocje i klimat.

Nie ma tutaj aranżacyjnych i produkcyjnych fajerwerków, ale jest za to bardzo kameralnie i nastrojowo. I w tym przypadku chodzi właśnie o ten trudny do opisania, ale wyjątkowy klimat. Melancholijny, delikatnie niepokojący i zdecydowanie tajemniczy. Jest to coś magicznego, jak szept nocy, które niesamowicie przykuwa uwagę. Czyni to dane wydawnictwo interesującym i niebanalnym. Ponadto oszczędne aranżacje pozostawiają dużo przestrzeni dla głosu Sóley i jej tekstów, które koncentrują się wokół tematów tęsknoty, strachu i oczywiście od czasu do czasu też duchów. Stąd „Don’t Ever Listen” możemy odbierać jako kołysanki dla dorosłych. Możemy się też przekonać o tym, że nawet przy uproszczeniu formalnym i minimalnych środkach Sóley nadal może pochwalić się niebywałym muzycznym talentem.

Na marginesie dodam, że Sóley planuje wydać jeszcze dwie EP’ki, których oś instrumentalną będą stanowić – kolejno akordeon i organy – mające tworzą trylogię z albumem „Krómantik”.

 

image.php

 

 

Sóley :: Don’t Ever Listen

01. N.Y. Hotel 02:44
02. Wedding 03:10
03. While I Sleep (Scary Adventures) 02:01
04. Don’t Ever Listen 02:00
05. I Will Find You 03:25

 

 

 

 

Sóley : website // facebook

Sóley :: Don't Ever Listen (recenzja)
4.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów