Islandzcy black metalowcy ze Svartidauði w tym roku świętują 15-lecie działalności!

Grupa powstała w 2002 roku. Na swoim koncie ma trzy płyty demo (2006-2010), split-album „Perdition/Svartidauði Split” (2012), jeden longplay „Flesh Cathedral” (2012) (recenzja tutaj), dwie EPki „The Synthesis of Whore and Beast” (2014) i „Hideous Silhouetes of Lynched Gods” (2016) oraz album koncertowy „III.XX.MMX” (2014).

15 listopada 2017 roku dyskografia Svartidauði powiększyła się o kolejny album EP zatytułowany „Untitled”. Na płycie znalazły się dwa utwory trwające w sumie 14 minut. Rejestracją tego materiału, jego miksowaniem i masteringiem zajmował się słynny w islandzkim światku metalowym D.G. (Misþyrming, Naðra, Skáphe) w studiu Gryfjan. Zaś okładkę wydawnictwa przygotował David Glomba. Dodam jeszcze, że album „Untitled” ukazał się w wersji cyfrowej (do wysłuchania i pobrania na stronie bandcamp) oraz w formie fizycznej – płyty winylowej w kolorze czarnym i białym (do kupienia za pośrednictwem wytwórni Ván Records).

Ja nie wiem jak oni to robią, nie wnikam. Ale każde wydawnictwo Svartidauði to gwarancja wyjątkowej muzyki. Niesamowicie hipnotycznego i wciągającego black metalu, który zniewala posępnymi i transowymi dźwiękami oraz sugestywną atmosferą grozy. Co z tego, że to tylko dwa numery i kwadrans muzyki? Islandczycy nawet w tak krótkiej formie potrafią zmrozić krew oraz rozbudzić w nas lęk i poczucie zagrożenia. Tutaj każda sekunda wydaje się być wypełniona ekstremalnym strachem, od którego nie sposób się odwrócić.

Niesamowitą robotę w intensywnej i ponurej muzyce Svartidauði jak zwykle robi wszechstronność i wyobraźnia muzyków, którzy pozwalają sobie na różnego rodzaju progresje i wprowadzanie nowatorskich, eksperymentalnych pomysłów w realizacji swojej wizji czarnej metalowej sztuki. Islandczycy doskonale wiedzą jak należy pieścić instrumentami pustkę egzystencjalnej otchłani.

Budują kakofoniczne, dynamiczne i gęste ściany gitar, a równocześnie unikają typowej agresji. Tworzą doskonałą głębię i przemyślane przejścia, dzięki czemu brutalność nie gryzie się tutaj z atmosferycznymi pasażami i klimatyczną melodyką. Podobnie praca perkusji to misternie utkana monumentalna konstrukcja będąca dodatkową fabryką napięcia. Na czele tej dźwiękowej hordy stoi chłodny, potężny i złowieszczy wokal Sturla potęgujący jeszcze bardziej psychodeliczny i epicki pejzaż „Untitled”.

Krótko mówiąc, „Untitled” to znakomita EPka. W graniu Svartidauði nie ma sztuczności ani zbędnej napinki. Cała muzyka brzmi organicznie i płynie naturalnie, od początku do końca. Tu wszystko ma swoje miejsce.

 

 

 

 

Svartidauði :: Untitled

1. Depleted Pathways 06:36
2. Exultation 07:24

 

 

 

 

 

Svartidauði : facebook / bandcamp

Svartidauði :: Untitled (recenzja)
5.0Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów