Daleko na północnym oceanie atlantyckim znajduje się niewielka grupa wysp. Na ich krawędzi piętrzą się klify, z których rozciąga się widok na rozległy ocean. Na tym skalnym podłożu jest niewidoczne miejsce. Przy braku jakiegokolwiek światła, spowita ciemnością, kryje się krystaliczna nieprzejrzysta substancja, która wyrasta z najczarniejszego jądra ziemi. Ta substancja nosi nazwę Svartmálm.
Mniej więcej taki opis farerskiego kwartetu metalowego Svartmálm znajdziecie na stronie wytwórni muzycznej Tutl oraz na stronie samego zespołu.
Zespół Svartmálm został założony w 2016 roku przez czwórkę muzyków, którzy funkcjonują pod pseudonimami: Deyði (wokal, gitara), Pest (gitara, klawisze), Hungur (gitara basowa) i Kríggj (perkusja). Artyści na co dzień działają również w innych projektach muzycznych, natomiast Svartmálm stanowi dla nich przestrzeń do eksploracji myśli i emocji, które nie mogą znaleźć ujścia nigdzie indziej. Warto dodać, iż podczas występów na żywo muzycy są ubrani w stroje zaprojektowane przez awangardową nordycką projektantkę Barbara í Gongini.
2 lutego 2018 roku Svartmálm wydał swój debiutancki album zatytułowany „Svartmálm” (TUTL Records). Materiał na krążek został nagrany przez Theodora Kapnasa (Hamferð) w Studio Bloch, w Tórshavn na Wyspach Owczych. A mastering wykonał George Nerantzis w Grecji. Jako okładkę albumu wykorzystano pracę malarską autorstwa Elinborg Lützen (1919-1995), a okładkę zaprojektowała Uni Árting.
Album „Svartmálm” składa się z 6 utworów: „Deytt Ljós” (singiel miał premierę jeszcze w 2016 roku), „Vík frá mær” (singiel, który ukazał się w styczniu br.), „Reiðmenn” oraz trzyczęściowy fragment „Svartideyði”. Wszystkie utwory wykonane są w języku farerskim. Dodam, że teksty, które pojawiają się w cyklu trzech połączonych ze sobą utworów „Svartideyði” oparte zostały na wierszach, które znajdziemy w zbiorze poezji „Tá eg hoyri míni einsligu fótafet millum følnaðu heystbløðini” (2014) – poety, malarza i basisty Øssura Johannesena.
Liryczna strona „Svartmálm” koncentruje się na odkrywaniu ziemnej strony historii, jak i czasów współczesnych Wysp Owczych. Elementy farerskiej kultury i tradycji łączą się wspaniale z nieziemskim brzmieniem tej interesującej formacji. Muzyczna sfera Svartmálm opiera się na black/doom metalowej konstrukcji, ale jej atmosferyczna przestrzeń wypełniona jest wieloma różnorodnymi motywami. Począwszy od nawiązań do ambient i drone, przez zalewające nas fale progresji i psychodelii, aż po odniesienia do klimatycznego post-rock/metalu. Dla Svartmálm nie istnieją granice stylistyczne, a przy tym są wyraziści i potrafią kształtować emocje słuchaczy. Muzyka farerskich metalowców miażdży skrajną agresją i eterycznym black metalowym wydźwiękiem, hipnotyzuje rytualnym hałasem, poraża doom’owym majestatem, a nade wszystko uwodzi głębokim mrokiem, astralną tajemnicą i zniewalającą atmosferyczną melancholią.
„Svartmálm” to dzieło ambitne i dobrze przemyślane. Farerski zespół na swojej debiutanckiej płycie prezentuje się w bardzo dojrzałej, przemyślanej formie. Od strony kompozytorskiej i wykonawczej mamy do czynienia z muzyką najwyższych lotów. Zespół umiejętnie zbudował swój własny rozpoznawalny i charakterystyczny styl. Przygotowany materiał jest przestrzenny, transowy i obfity w kontrasty, czasem brutalnie agresywny, innym razem przyjemnie klimatyczny, ale zawsze porywający. Muzycy umiejętnie balansują pomiędzy mrokiem, niepokojem i ciężarem, a melancholijnymi i eterycznymi pasażami oraz subtelnymi melodiami. Słychać tu przestrzeń i rozmach, a cała muzyka płynie naturalnie, od początku do końca. Naprawdę wiele tutaj urzekających tematów i motywów akcentowanych pięknymi wykończeniami. Kunszt aranżacji powoduje, że nie można się nudzić. Trzeba wiedzieć, że tego materiału nie da się włączyć i wyłączyć w dowolnym momencie, bo jest to jedna wielka i epicka muzyczna opowieść. Muzycy doskonale budują klimat. Tak bardzo, że za każdym razem otwieram ze zdumienia usta i kręcę z niedowierzaniem głową. Ciarki nie raz pojawią się na plecach.
Odkrywanie kolejnych pomysłów Svartmálm, poszukiwanie genezy serwowanych przez nich dźwięków, wywołuje w słuchaczu poczucie uczestnictwa w wyjątkowym dziele, mocno duchowym i emocjonalnym. „Svartmálm” to jedna z najpiękniejszych i najbardziej poruszających black metalowych płyt ostatnich lat. Nie mam siły oderwać się od tego wydawnictwa!
Svartmálm :: Svartmálm
1. Deytt ljós 06:23
2. Vík frá mær 05:34
3. Reiðmenn 05:29
4. Svartideyði I: Tað ónda 09:35
5. Svartideyði II: Mánin litast reyður 04:52
6. Svartideyði III: Deyðin nærkast 05:50
Svartmálm : facebook / bandcamp