Terrordisco jest od wielu lat jednym z wiodących projektów na islandzkiej scenie klubowej.

Ten jednoosobowy projekt tworzy Sveinbjörn Pálsson, były perkusista FM Belfast, który zasłynął jako jeden z najbardziej innowacyjnych DJ’ów Reykjaviku. Jego klubowe kompozycje inspirowane gatunkami psychedelic i new wave osiągnęły w stolicy status kultowych. Oprócz całej sławy i talentu jaki wylewa się spod jego palców i dj’skich konsolet na dyskotekowy parkiet, artysta nie gorzej radzi sobie jako producent prezentując swoje zdolności na tym polu od wielu lat, współpracując z innymi artystami i robiąc różne remiksy.

Obecnie jego talent możemy podziwiać na wydanej właśnie pod szyldem Terrordisco debiutanckiej EPce zatytułowanej „Fyrst”. Płyta ta ukazała się 8 września 2016 roku za pośrednictwem Raftonar Records. Dodam, że to już dwunaste wydawnictwo tej ciekawej wytwórni.

386817_10151641487308594_400613548_n

Zawartość albumu „Fyrst” można opisać określeniem „abstrakcyjny house”. Muzykę Terrordisco napędza wyraźny R-Y-T-M. Piszę w ten sposób, bo tu wszystko opiera się na rytmie, a nawet na nim się kończy, ale w pozytywnym sensie. Chodzi o to, że tutaj beat-beat’a-beat’em pogania. Inspiracji islandzkiego projektu możemy doszukiwać się w takich wykonawcach jak The Field, Art of Noise i Percussions.

Na mini albumie „Fyrst” znalazło się pięć kompozycji, ale bez obaw, bo najkrótsza z nich trwa 5 minut. I jeśli miałbym tak w skrócie powiedzieć co charakteryzuje każdy z tych pięciu fragmentów płyty to… oczywiście byłby to rytm, hehehe… w „Terragon Sunset” z pewnością na pierwszy plan wysuwa się mocny zmechanizowany rytm, taki dehumanizowany i industrialny, jest w tym beat’cie też coś prymitywnego. „Broad Hill Shuffle” przemawia do nas afro-house beat’em, o egzotycznym posmaku i nieco transowym, plemiennym wydźwięku. Po tych dwóch mocniejszych kompozycjach, przychodzi czas na „Racer” i jego remix oraz na kompozycję „Hekla”. I w tej części albumu jest już więcej miejsca na ambientowe przestrzenie, eteryczność i chillout’owe wibracje (szczególnie zamknięcie płyty). Więcej też pogłosu i chwili na złapanie oddechu. Ale rytm nadal jest jak najbardziej odczuwalny, nadaje ton i kierunek tym utworom.

Mówi się, że nazwa zespołu zobowiązuje, ale wcale nie trzeba być masochistą, żeby ulec Terrordisco. Muzyka z „Fyrst” z pewnością nie jest „postrachem dla dyskotek”. Prędzej niż ze stanem przerażenia przyjdzie nam obcować ze stanem przyjemnego transu. Chociaż z drugiej strony jakby się tak nad tym dłużej zastanawiać, to jednak można dojść do przerażającego odkrycia. Otóż zgodnie z tym co podaje nauka – stan zwany transem wywołany przez pulsujący rytm to nic innego jak wyłączenie kory mózgowej. Zatem słuchacie Terrordisco i „Fyrst” na własną odpowiedzialność (i pamiętajcie, żeby zasięgnąć opinii lekarza).

 

 

 

Terrordisco :: Fyrst

1. Terragon Sunset (8:58)
2. Broad Hill Shuffle (6:58)
3. Racer (7:18)
4. Racer (Orlando Careca Remix) (6:48)
5. Hekla (4:59)

 

 

 

 

Terrordisco : website / facebook / soundcloud / bandcamp

Terrordisco :: Fyrst (recenzja)
4.4Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów