Na wydanym w maju 2012 roku debiutanckim albumie Tilbury pt. „Exorcise”, islandzki zespół zachwycił oryginalnością i świeżością brzmienia.
Zespół powrócił do nas z nową muzyką w październiku 2013 roku. Swoją płytę islandczycy zatytułowali „Northern Comfort”. Podobnie jak jego poprzednik, ten album został ponownie wydany przez wytwórnię Record Records.
Pierwsze wrażenie? Najważniejsze jest to, że Tilbury nie zagubili niczego z uroku i magii atmosfery debiutanckiej płyty. Nadal ich muzykę cechują łagodne, płynące przyjemnie utwory, z których wylewa się z rozleniwiony spokój i błogie ciepło akustycznego folku. Kompozycje o ładnych melodiach z podszytym pod spodem syntezatorowym akompaniamentem ukrywającym w sobie pewien niepokój.
Na obecnym albumie zespół jeszcze bardziej zadbał o walory estetyczne swojego rozmarzonego brzmienia. Muzycy mają solidny warsztat i potrafią go wykorzystać. W wyniku tego obecne brzmienie jest soczyste, głębsze i pełniejsze. Muzyka zachowuje przy tym charakterystyczną lekkość, zwiewność, ulotność i świeżość.
Tilbury korzystając z szerokiej palety muzyki elektronicznej, syntezatorowej, folkowej i indie popowej wypracował jednak swój własny, indywidualny i rozpoznawalny styl. Nawet pomimo nasuwających się momentami skojarzeń z melancholijną twórczością takich artystów jak np. Sparklehorse, Belle & Sebastian, Grandaddy, solowych dokonań Jasona Lytle’a, a nawet Midlake.
„Northern Comfort” jest płytą dojrzałą, przemyślaną i spójną. Album utkany z akustycznych dźwięków podanych na syntezatorowym tle dostarcza pięknych i dźwiękowo bogatych kompozycji, do tego bardzo przestrzennych i sugestywnych. Wysmakowana aranżacyjnie muzyka jest plastyczna, wręcz wizualna. Wyjątkowości dodaje też charakterystyczny i ciepły głos Þormóðura Dagssona, który zatapia się w miękkich i gęstych aranżacjach. Całość tworzy rozmazany pastelowy obraz dźwiękowy. Jest w tej muzyce coś nienazwanego, niebanalnego i wzruszającego, co wzbudza we mnie także jakiś sentyment i tęsknotę.
Muzycy nadal potrafią, nawet z jeszcze większą siłą i mocą, oczarować słuchacza delikatnymi gitarami i kojącymi analogowymi syntezatorowo-klawiszowymi dźwiękami oraz rozkosznymi melodiami. Każdy utwór na płycie jest nacechowany przebojowością, każdy ma chwytliwą linię melodyczną i ciekawą aranżację. Głęboki i czysty głos Þormóðura sprawia, że album promienieje beztroską atmosferą melancholijnej radości.
W album wprowadza nas niespiesznie „Deliverance”. Od pierwszych dźwięków zachwyca swoją głębią i delikatnością. Utwór rozwija się ciepło i powoli, aż do refrenu, w którym następuje przyjemna emocjonalna eksplozja. Porywa nas na chwilę muzyczna ekspresja, a zaraz po tym rozładowaniu dźwięki ponownie opadają i wracają do początkowego wolno płynącego rytmu. Kwintesencja estetyki i znak firmowy Tilbury.
Odgłos bębenków wystukujących prosty rytm oraz gęsty, ślizgający się dźwięk basu rozpoczyna wolnym tempem utwór „Frozen”. W tle sączą się jeszcze rozmazane plamy klawiszy. Czasem do głosu dochodzą także rozlane dźwięki gitar. Wokół unosi się melancholijny głos Þormóðura. Ciepło przenika chłód i rozgrzewa zmarznięte dłonie i serce.
Początek „Hollow” nasuwa skojarzenia z twórczością R.E.M. z okresu płyty „Monster”. Dźwięki i brzmienie stopniowo obejmują nas, oplatają i wchłaniają. Wyraźnie podkreślony refren nabiera jeszcze większej przestrzeni, wypełnia się dodatkowymi dźwiękami. Odczuwamy nierealny stan nieważkości, zawirowań w grawitacji. Utwór wciąga i zachwyca wykonaniem.
„You know what´s good for me. Play me music from my puberty. I know the song don´t fit But there´s a devil in the melody”
W “Turbulence” pojawia się nieco więcej elektroniki, i różnych „przeszkadzajek”, ale i tak trudno oprzeć się urokowi tego utworu, jak i przede wszystkim towarzyszącej mu beatlesowskiej melodii. Wiosenny powiew, lekkość, niewinność. W idealnym świecie ten utwór nie schodziłby z radiowych list przebojów.
„Cool Confrontation” dowodzi tego, jak niebywałym talentem oraz muzyczną wyobraźnią i wrażliwością obdarowani są islandzcy muzycy, którzy mając u podstaw pozornie zimne dźwięki syntezatora potrafią je ubrać w ciepło gitar i harmonii wokalnych. Tilbury wyczarowuje chwytający za serce muzyczny balsam, który przy okazji koi uszy i duszę.
Nastrój poprzednika zmienia nieco kolejny utwór. To tytułowy „Northern Comfort”. Z iście industrialnym wstępem zbudowanym z wyraźnego rytmu i niepokojących gitar, a następnie zmarzniętych dźwięków klawiszy ma w sobie pewną surowość. To chyba najzimniejszy fragment na albumie. Ukrywa w sobie jakąś tajemnicę i niedopowiedzenie.
Na szczęście powracamy do ciepła przy okazji „Animals”. Przynosi on błogie rozmarzenie, po powierzchni którego płyną melodyjne echa lat 60-tych i 70-tych. Muzycy potrafią umiejętnie przenieść je do obecnego świata i zachowując ich urok nadać im współczesne brzmienie. Zatapiamy się jeszcze bardziej w tym „tilbury’owym pastelowym świecie”.
„Shook Up” to przede wszystkim umiejętne budowanie tematu. Ma bardzo ilustracyjną formę i przywołuje kadry ze starych filmów w stylu retro.
„Great Expectations” to niezwykła symbioza syntezatorów z gitarami i perkusją. Utwór jest jak silny podmuch wiatru z północy. Swoim brzmieniem porywa nas i unosi na swoich skrzydłach, pędzi do przodu.
Zamykający album „Transmission” jest wspaniałym zakończeniem tego wydawnictwa. Prosty rytm brzmi jak beat pożyczony prosto z dyskotekowego parkietu lat 80-tych. Do tego pulsująca świetna linia basu, delikatne dźwięki gitar i wygłuszone syntezatory. Nałożone na siebie ścieżki wokalne. Miesza się smutek z melancholią, nostalgią, ale też z odrobiną nadziei. Całość przedstawia się gustownie, stylowo i ze smakiem.
Muzyka Tilbury hipnotyzuje. Z jednej strony tchnie spokojem i orzeźwia, a z drugiej rozczula i skłania do refleksji i sentymentalnych wspomnień. „Northern Comfort” to finezja wokalnych harmonii i instrumentalnych rozwiązań.
Zespołowi Tilbury na albumie „Northern Comfort” po raz kolejny udało się wykreować przestrzeń muzyczną o specyficznym klimacie. Na tyle gęstą i rozległą, że nie sposób wyłączyć ten wciągający album przed końcem ostatniego utworu.
Tilbury :: Northern Comfort
1. Deliverance
2. Frozen
3. Hollow
4. Turbulence
5. Cool Confrontation
6. Northern Comfort
7. Animals
8. Shook Up
9. Great Expectations
10. Transmission
Tilbury : facebook