Piękny świat we fioletowej koronie.

Elía Karma Daníels, która tworzy solowy projekt HUSH przy okazji przygotowywania swojego ostatniego wydawnictwa „The Night You Left Me At My Lowest Point” (2021, recenzja TUTAJ) do współpracy zaprosiła artystkę o pseudonimie Karó (z Aradia). Ich wspólna praca przebiegła na tyle sprawnie i dobrze, że para artystów zdecydowała się podtrzymać swoją synergię i wykorzystać ją w ramach nowego projektu muzycznego, któremu nadali nazwę Violet Crown.

9 marca 2021 roku projekt Violet Crown wydał swój debiutancki album pod tytułem „Beautiful World”. Omawiana płyta była w przygotowaniu już od pewnego czasu. Karó stworzyła ogólną koncepcję danego albumu i napisała wszystkie teksty. Tematem krążka jest historia miłosna dwóch kobiet. Zakochują się one w sobie, jednakże ich miłość jest czymś zakazanym w świecie, w którym żyją. Muszą zatem zmierzyć się z osądem ze strony swoich rodzin, jak i bogami danego świata. Tylko w ten sposób będą w stanie swobodnie wyrazić siebie. Autorzy danego materiału podkreślają, że jest to słodka i zmysłowa historia miłosna, ale jednocześnie bardzo smutna. Jeśli chodzi o oprawę muzyczną, gitary i wokale, to za te sprawy odpowiedzialna jest tutaj Elía Karma Daníels.

Brzmienie projektu Violet Crown jest fuzją blackened death metal, melodic death metal i metalcore. Elía Karma Daníels i Karó dostarczają nam porcję naprawdę dobrej muzyki, którą z pewnością docenią fani i sympatycy ich wcześniejszych projektów. Dobrze znany styl gry artystki z HUSH, uległ tutaj pewnemu przeobrażeniu. Brzmienie „Beautiful World” staje się bardziej urozmaicone, chociażby za sprawą wykorzystanych środków harmonizujących ciężar śmiercionośnego metalu – chwytliwej, przyjemnej melodyki i używania gitary bez przesteru.

Koncepcyjny album „Beautiful World” od samego początku wpada w ucho i utrzymuje ten wysoki poziom na całej swojej długości, a nadmienię, iż jest to aż 50 minut muzyki. Ten czas upływa tutaj niezwykle szybko. Premierowy materiał Violet Crown to z jednej strony ostry i bezlitosny growl, szalejąca i bezduszna perkusja oraz ciężkie i dynamiczne gitarowe zagrywki, a także zimne riffy. Zaś z drugiej strony te potężne i bezkompromisowe numery, które oprócz tego, że przecież momentami zwalniają, to jeszcze doprawione są ciekawymi melancholijnymi melodiami i przestrzennymi post metalowymi solówkami. Równocześnie nie tracą nic ze swojej pierwotnej energii.

Muzyka z „Beautiful World” nie jest jednowymiarowa. Zauważyć w niej można wiele odmiennych inspiracji. Ponadto Violet Crow należy się pochwała za sprawne połączenie agresywnej naparzanki z ciekawym, mrocznym i melancholijnym klimatem. Nie wspominając już o melodyjności. Ten fakt bardzo mnie cieszy, bo potwierdza potencjał drzemiący w młodych, islandzkich muzykach. To dobrze rokujący i ambitni artyści, który cały czas się rozwijają.

 

 

Violet Crown :: Beautiful World

1. This Is The Way We Die 06:58
2. We Will Walk The Earth 04:52
3. Separation 06:52
4. The Brain Machine 07:02
5. Beautiful World 03:43
6. Ascension 01:24
7. The Observer 03:37
8. We Have A Long Way To Go 06:46
9. This Is The End 07:47

 

 

 

HUSH : facebook / bandcamp
Violent Crown : bandcamp

Violet Crown :: Beautiful World (recenzja)
4.6Wynik ogólny
Ocena czytelników 0 Głosów