O islandzkiej singer-songwriterce występującej pod pseudonimem ÝRÝ pisaliśmy już w tamtym roku przy okazji ukazania się jej debiutanckiego albumu EP „This Too Shall Pass” (recenzja tutaj).

Natomiast 11 lipca 2018 roku ÝRÝ wydała swój pierwszy długogrający krążek pod tytułem „Memento Mori”. Trzeba zaznaczyć, że na płycie znalazły się również utwory znane z poprzedniej EPki Islandki. Za muzykę, teksty, linie wokalne i projekt okładki odpowiada  ÝRÝ, która pracowała nad albumem z producentem Einarem Vilbergiem (z zespołu Noise) w studiu Hljóðverk, który zagrał również tutaj na gitarze i perkusji. Dodatkowymi producentami materiału byli Ómar Bragi i Birkir B. Na marginesie dodam, że za część aranżacji odpowiada M dot Strange, w przy niektórych fragmentach tekstów pomagała artystce Linda Ragnarsdóttir.

Ci którzy poznali poprzedni album ÝRÝ wiedzą czego można się spodziewać. Artystka na „Memento Mori” kontynuuje wcześniej obraną drogę tworząc muzykę splecioną z elementów mrocznego, mocnego i podniosłego rocka, klimatycznej muzyki gotyckiej oraz przeszywającej swoim chłodem i uczuciem niepokoju elektroniki z różnego rodzaju naleciałościami spod znaku dark/cold wave, goth gaze, witchhouse. Trudno w obecnych czasach być oryginalnym, nie da się uciec od pewnych szablonów i schematów, mimo to wydaje mi się, że ÝRÝ w swojej muzyce daje dużo od siebie, przez  to jest bajecznie oryginalna, zatapiająca i poszerzająca muzyczne horyzonty.

Brzmienie ÝRÝ jest niejednoznaczne, wielowymiarowe i odrealnione. Mieni się różnymi nastrojami i stylistykami, wymykając się tym samym ujęciu w konkretne, realne ramy. Na pewno dużo jest w tej muzyce zmysłowości, delikatności i oniryzmu. Dodatkowo wokalistka potrafi oczarować nas swoim pięknym i sugestywnym śpiewem, zahipnotyzować i uwieść słuchacza swym namiętnym głosem niczym mityczna syrena marynarzy na morzu. Ognisty w swym zimnie, jeśli wiesz co chcę powiedzieć. Doprawdy taki głos to dar z niebios! Trzeba też wiedzieć, że nastrojowa muzyka z „Memento Mori” posiada tajemniczą, mistyczną, nieco mroczną i niepokojącą atmosferę. Ta magiczna, nawiedzona aura podlana melancholią sprawia wrażenie jakby została wygenerowana przez istotę z innego świata. Pokłady wrażliwości i duchowości sprawiają, że muzyka ÝRÝ wydaje się unosić w powietrzu i unosić coraz wyżej i wyżej, aż się człowiek zaczyna zastanawiać czy ona ogóle istnieje… eteryczne melodie chwytają nas i zapraszają do spirytystycznej podróży w wyobraźni… Czyste piękno. Jak tu się nie zakochać?

W tamtym roku samozwańczo mianowałem ÝRÝ mroczną gotycką damą islandzkiej sceny numer 1. Album „Memento Mori” umacnia tę pozycję. Wstyd nie zapoznać się z takim cudeńkiem. Liczę, że w podobnej stylistyce powstaną także kolejne rewelacyjne albumy.  Gorąco polecam!

 

 

ÝRÝ :: Memento Mori

1. Selenophile 04:55
2. Huldukóngur 04:15
3. Necromimesis 06:14
4. Epinette 05:19
5. Draugr 04:54
6. Nothing 05:13
7. Gríman Mín 05:27
8. Huginn og Muninn 05:37
9. Awake 03:00
10. Hjartasteinar 05:51
11. Neðansjávar 05:35

 

ÝRÝ : website / bandcamp / soundcloud / spotify

ÝRÝ :: Memento Mori (recenzja)
4.8Wynik ogólny
Ocena czytelników 1 Głosuj