Zespół Bellstop tworzą Elin Olafsdottir i Runar Sigurbjörnsson. Ich debiutancki album „Karma” to przede wszystkim energetyczne akustyczne brzmienie, harmonie wokalne i ciekawe kompozycje.
Bellstop to Folk ‚n’ roll!
Niedawno na stronie prezentowaliśmy naszą recenzję ich debiutanckiego albumu „Karma„.
Dziś macie możliwość usłyszenia tego co o tym albumie mówią sami członkowie zespołu. Przekonajcie się, co mają Wam do powiedzenia.
Marcin: Móglibyście pokrótce przedstawić historię zespołu Bellstop? Kiedy i jak się poznaliście i co do tej pory robiliście?
Bellstop: Zaczynaliśmy najpierw grać wspólnie w zespole o nazwie Heima, było to gdzieś na początku 2006r., kiedy mieszkaliśmy w Chinach. A jeszcze przed tym oboje graliśmy też w różnych zespołach, ale wtedy nie wspólnie. W Chinach wydaliśmy album „Long Road home”. Graliśmy tam również dużo koncertów, szczególnie w naszym ówczesnym rodzinnym mieście Xiamen. Znamy się nawzajem od 16 roku życia, a poza tym jesteśmy też razem prywatnie jako para już od długiego czasu.
Marcin: Interesujące jest to co kiedyś powiedzieliście o sobie i Waszym życiu: „życie pełne przygód i ryzyka podczas wieloletniej podróży po Chinach i Azji mające jeden wspólny cel: żyć życiem i poszukiwać wolności wewnątrz”. To brzmi niesamowicie. Proszę opowiedzcie coś więcej o tym.
Bellstop: Tak, bardzo lubimy podejmować ryzyko i przemieszczać się do nowych i ekscytujących miejsc, poznawać inne kultury w kolejnych krajach i uczyć się więcej o życiu, aby je lepiej zrozumieć. Uważamy, że wraz ze zrozumieniem życia przychodzi wiedza, a wiedza jest wolnością.
Marcin: Kiedy wróciliście do Islandii i z jakiego powodu?
Bellstop: Nie chcieliśmy utracić korzeni, a poza tym byliśmy podekscytowani tym, żeby zobaczyć i doświadczyć konkurencji, ponieważ w Islandii jest bardzo dużo dobrej muzyki i to jest pewne wyzwanie – bycie otoczonym wspaniałymi muzykami kiedy samemu jest się muzykiem
Marcin: Jak zaczynaliście swoją przygodę z muzyką? To jest coś co robicie już od bardzo dawna.
Bellstop: Oboje zaczynaliśmy w wielu zespołach kiedy byliśmy jeszcze nastolatkami.. Elin śpiewała od kiedy tylko pamięta… więc dla nas obojga było to od „zawsze”…
Marcin: “Bellstop” to Wasza nowa nazwa. Co stało się z „Heima”, Waszą poprzednią nazwą? Dlaczego zmieniliście ją i co obecnie dla Was znaczy Bellstop ?
Bellstop: Bellstop znaczy po prostu „powstrzymaj dzwony/zatrzymaj dzwonienie”. Zazwyczaj dźwięk dzwonów jest nie do zniesienia, ich dzwonienie budzi cię z samego rana. Dźwięk dzwonów pojawia się kiedy jest coś nie tak i nawet mówi się, że „coś ci w głowie dzwoni, ale nie wiesz do końca gdzie”, kiedy nie wiemy czegoś dokładnie, lub mówimy o czymś o czym nie mamy do końca pewności. Więc po prostu „powstrzymaj to dzwonienie” 😉 Heima była z nami przez długi okres, i kiedy teraz ludzie pytają dlaczego zmieniliśmy nazwę odpowiadamy po prostu „bo mogliśmy”.
Marcin: Waszą muzykę określa się mianem „świeży islandzki zespół folk and roll’owy”. Myślę, że to bardzo miłe. Co Wy o tym sądzicie?
Bellstop: O tak, oczywiście. Nasz slogan to „Folk&Roll”, ponieważ nasza muzyka jest pewną mieszanką muzyki folkowej i rock and rolla.
Marcin: Chciałbym, abyście opowiedzieli o procesie tworzenia Waszego debiutanckiego albumu „Karma”.
Bellstop: uff haha. Proces jego tworzenia zabrał nam 3 lata. Pisaliśmy i walczyliśmy w tym samym czasie. Jesteśmy dosyć aktywni i wybuchowi kiedy przychodzi czas na pisanie muzyki. Wtedy nie zawsze się zgadzamy i prowadzi to w końcu do tego, że zazwyczaj te dwa elementy się ze sobą łączą. „Karma” jest przede wszystkim bardzo szczerym albumem, wszystkie emocje na nim są prawdziwe, jest całkiem naturalny i spontaniczny.
Marcin: Powiedzieliście, że „Karma” opowiada historie z Waszego życia z ostatnich 3 lat. Jakie były najbardziej ekscytujące momenty w ciągu tych ostatnich lat?
Bellstop: Przeprowadziliśmy się w tym czasie z Chin do Islandii. Straciliśmy jednych przyjaciół, zyskaliśmy kolejnych i wszystkie z tym związane zwariowane rzeczy.
Marcin: Opowiedzcie o nagrywaniu albumu. Gdzie nagrywaliście i czy mieliście w związku z tym jakieś szczególne wyzwania do pokonania?
Belstop: Jesteśmy tylko dwu osobowym zespołem, dlatego przy nagrywaniu albumu potrzebowaliśmy do pomocy także innych muzyków. Musieliśmy też ponownie przeorganizować i na nowo zaaranżować swoje kompozycje tak, aby były rozpisane dla całego zespołu, chcieliśmy nadać więcej energii tym utworom. To było dla nas wyzwaniem. Nagrania odbywały się w Hafnarfjordur nieopodal Reykjaviku w studiu o nazwie Neptunus. Przebiegały głównie w czasie nocy, gdyż przez cały dzień pracowaliśmy, aby za nie zapłacić 😉
Marcin: Czym różni się brzmienie i muzyka na tym albumie, od tego co graliście wcześniej?
Bellstop: Myślę, że brzmienie rozwinęło się w dobrą stronę, w odpowiednim kierunku. Uważamy, że obecne utwory są szybsze, a muzyka bardziej otwarta i przestrzenna. Ponadto znaleźliśmy na pchlim targu w Reykjaviku ciekawą starą maszynę, to urządzenie rejestrujące o nazwie Tandberg, które pochodzi z 1951r. Użyliśmy go na tym albumie jako wzmacniacza do gitary i myślę, że uzyskaliśmy przez to całkiem fajny dźwięk, taki trochę w stylu retro.
Marcin: Niektórzy uważają, że Wasza muzyką przypomina im nieco muzykę islandzkiego zespołu Of Monsters and Men. Co odpowiedzielibyście tym, którzy tak mówią?
Bellstop: Gramy ze sobą od 7 lat, pierwszy raz usłyszeliśmy o Of monsters and men po przyjeździe do Islandii, więc nie widzę podobieństwa, ponieważ nie tworzyliśmy w tym samym środowisku, ale nasza muzyka i ich muzyka wywodzą się z bardzo szczerego miejsca, które związane jest z muzyką folkową… może właśnie to jest to co ludzie w tym dostrzegają, ale powiedziałbym, że nasza muzyka jest bardziej mroczna od OMAM.
Marcin: Jaki film lub książka byłyby dobrym obrazem do waszej muzyki?
Bellstop: Kilka dobrych książek na temat samopomocy haha
Marcin: Opowiedzcie o powstawaniu teledysku do utworu „Trouble”. Jak wyglądało jego nagrywanie?
Bellstop: To było wspaniałe doświadczenie. Wszyscy aktorzy, którzy występują w videoklipie to nasi przyjaciele i rodzina, więc bardzo nam pomagali i dzięki temu razem udało nam się stworzy tą wielką energię, a dodatkowo wszystko przebiegało bez problemów. Podobnie reżyser, nasz przyjaciel Sigurgeir Thordarsson wykonał świetną robotę.
Marcin: Jakie są Wasze obecne plany?
Bellstop: Zamierzamy grać, koncertować, a w przyszłym roku ruszać w kolejne trasy, tak często jak to tylko będzie możliwe, aby promować nasz album oraz pisać dużo nowych piosenek, po to, aby następnie nagrać kolejny album, który myślę ukaże się na jesieni.
Marcin: Czego słuchacie w poszukiwaniu inspiracji?
Bellstop: Lubimy Jacka White’a i Willa Oldhama, a także Marka Lanegana. Poza tym kiedy byliśmy nastolatkami bardzo lubiliśmy scenę grunge’ową , więc np. Pearl Jam i Soundgarden i inne tamtejsze zespoły, z którymi wówczas dorastaliśmy.
Marcin: Jakiego islandzkiego artystę słuchaliście najczęściej w 2013r.?
Bellstop: Zespół Mugsefjun i Emilianę Torrini, która także jest wspaniałą artystką, poza tym Mugisona, jak również chór o nazwie Fjallabræður, oni naprawdę mają w sobie moc natury, widać to kiedy 100 facetów śpiewa razem, wielu z nich naprawdę ciężko pracuje i można to usłyszeć w ich głosach i brzmieniu, za każdym razem kiedy się ich słyszy. Poza tym w Islandii jest wielu innych artystów, których słuchamy od czasu do czasu.
Zdjęcia wykorzystano ze strony grupy Bellstop.