248503_498541746822993_1773869219_n

Ostatnio prezentowaliśmy naszą recenzję EPki/książki z bajką „Wanderer” artystki Possimiste. Dziś macie okazję poznać artystkę nieco dokładniej.

Marcin: Witaj Possimiste. Jesteś prawdziwym VIP’em w sensie ‘Very Interesting Person’. Kim tak naprawdę jesteś i jak się nazywasz? Pochodzisz w ogóle z tego świata?

Possimiste: Witaj, dzięki. Jestem po prostu zwykłą dziewczyną z książką z baśniami. Nazywam się Leeni, a dziewczyna w tej książce to Possimiste. Ja jestem z tego świata, a ona jest ze świata fantazji.

Marcin: Pochodzisz z Estonii, tam dorastałaś. Opowiedz o swoim dzieciństwie, dorastaniu i życiu w Estonii.

Possimiste: Estonia to dla mnie przede wszystkim długie spacery po lesie, prowadzące aż do nadbrzeża i morza skąpanego w zachodzie słońca; to siedzenie przy ognisku z dobrymi ludźmi i skoki do jeziora po saunie. Estonia to miejsce, gdzie setki tysięcy ludzi trzyma się razem za ręce i wspólnie śpiewa. Wtedy nawet najtwardszy mężczyzna uroni łzę lub dwie, bo to jest po prostu tak piękne. A zimą, kiedy wracasz do domu ze zmarzniętymi dłońmi, czeka na ciebie filiżanka gorącej herbaty i piernik w kształcie serca, bo czeka na ciebie ktoś kto chce cię uszczęśliwić. Moje dzieciństwo było niezwykle szczęśliwe. Jestem szczęściarą, że spotkałam wtedy wokół siebie tak wielu ludzi o dobrych sercach. Kocham Estonię, to magiczny kraj.

Marcin: Co wydarzyło się w Twoim życiu, że zdecydowałaś się wyjechać do Islandii?

Possimiste: Pewnej nocy miałam sen, w którym coś mówiło mi, żebym wyruszyła do Islandii. Uważam, że kiedy serce cię gdzieś prowadzi, to musi być w tym jakiś powód i nic złego nie może ci się przydarzyć. Podczas mojego pierwszego wieczoru w Islandii, kiedy wyszłam na spacer nad morze, poczułam się jakby to była opowieść z jakiejś książki, ponieważ podejmując ten krok, wiedziałam, że nie kryje się za nim żadna logika. Ale ja zawsze uważam, że gdyby moje życie było książką to wtedy chciałabym żyć tą książką w sposób jak najbardziej ciekawy, tak jak tylko potrafię. Tak więc czasami trzeba po prostu robić szalone rzeczy.

Marcin: Kiedy przeprowadziłaś się do Islandii i dlaczego tutaj, a nie gdzieś indziej?

Possimiste: Przeniosłam się tutaj ponad 11 miesięcy temu. Nie wiem dlaczego… to miejsce do mnie przemówiło, kiedy inne pozostawały nieme. Myślę, że życie chciało, żebym tu przybyła, muszę nauczyć się czegoś od tego konkretnego miejsca.

Marcin: Co wiedziałaś o Islandii zanim się tam udałaś?

Possimiste: Przeczytałam Eddę Sæmundara (epopeja), więc znałam nazwy wikińskich bogów i znaczenia połowy znaków runicznych. Wiedziałem o elfach i o tym, że Islandczycy kochają fajerwerki i jedzą dziwne rzeczy. Ale nie wiedziałam o najbardziej oczywistych rzeczach, o których ludzie zazwyczaj wiedzą gdy się gdzieś wybierają … Latem zeszłego roku byłam tak zajęta kończeniem mojej EP’ki, że zupełnie zapomniałam przygotować się do wyjazdu do Islandii. Kiedy więc wyszłam z samolotu, nie miałam przygotowanego żadnego miejsca, w którym mogłam się zatrzymać na nocleg ani na dłużej, nie znałem nikogo tutaj i myślę, że turyści, którzy przyjeżdżają tylko na tydzień mają na pewno więcej pieniędzy niż ja wtedy miałam. Ale to wszystko sprawiło, że czułam się bardziej podekscytowana. Uważam, że niezależnie od tego czy jesteśmy przygotowani czy nie, to życie i tak idzie sobie dokładnie tak jak zaplanowało, więc nie ma żadnego powodu, aby się niepokoić. Jeśli zdecydujesz zamknąć się w swoim domu i nigdzie nie wychodzić dla swojego bezpieczeństwa, to czy jesteś faktycznie chroniony przed meteorem spadającym z nieba?

1012772_700109509999548_1132537276_n

Marcin: Co możesz powiedzieć o Islandii dzisiaj? Jak byś ją opisała?

Possimiste: Wow, Islandia jest duża w rzeczywistości i ma wiele twarzy. Tak więc, żyję w Reykjaviku, który jest uroczą niewielką miejscowością pełną domów dla lalek i świątecznych światełek oraz dużą ilością przyjaznych kotów. W ciągu dnia jest tutaj całkiem spokojnie, ale gdy tylko zachodzi słońce to staje się to najbardziej przyjazne i zwariowane miasteczko jakie kiedykolwiek mogłeś zobaczyć. Życie i ludzie w Reykjaviku i na wsi są inni… fantazyjne, domy, ubrania, samochody… wielu ludzi w Reykjaviku troszczy się o te rzeczy. Ale inaczej jest na wsi, bardziej czuję się związana z ludźmi, którzy dorastali poza stolicą. Pogoda jest równie zwariowana… w tym momencie na przykład na zewnątrz jest burza, wiatr wieje z prędkością 30m/s, nadeszła zima. Zdecydowanie natura kontroluje tutaj życie w ciągu dnia, dużo bardziej niż gdziekolwiek indziej. I widzę, że ludzie tutaj szanują naturę również bardziej niż gdziekolwiek indziej. Kiedy ktoś zauważy jakieś śmieci na ziemi lub coś podobnego, to najprawdopodobniej podniesie je i wrzuci do kosza. Dla mnie Islandia to zdecydowanie wyspa ze szczególną siłą i mocą (to jest dla mnie prawdopodobnie najważniejsza rzecz tutaj). Zawsze wierzyłam w coś w rodzaju niewidzialnych ludzi żyjących pomiędzy nami i tutaj po raz pierwszy tego doświadczyłam i poczułam to na własnej skórze. Jeden taki mieszkał w moim pokoju i dlatego musiałam się wyprowadzić, ponieważ on/ona nie lubił/-a tego, że byłam zbyt ciekawska.

Marcin: Jak wygląda Twoje obecne życie w Islandii?

Possimiste: Po tym jak zbudzi mnie mój kot karmię go, ubieram się i udaję się na krótki spacer wzdłuż wybrzeża lub po mieście, gdzie odwiedzam jedno wyjątkowe dla mnie miejsce, w którym kupuję sobie coś dobrego w piekarni. Potem jestem gotowa, żeby skupić się na moich muzycznych kwestiach, które pochłaniają najwięcej mojego czasu. Nie mogę się już doczekać zimowych ciemności, ponieważ będę mogła włączyć moje świąteczne światełka i kulę disco, która wisi w muzycznym pokoju i będę się tym cieszyć. Biorąc pod uwagę, że powietrze, woda i jedzenie są tutaj bardzo czyste, staram się żyć zdrowo. Myślę, że minęły całe wieki od czasu kiedy ostatnio na przykład jadłam czerwone mięso. Mój styl życia uległ dużej zmianie, od tego jakie prowadziłam w Estonii. Teraz mniej się śpieszę, a więcej czasu poświęcam na skupianie się na sobie. A i jeszcze jedno, właśnie zaczęłam studiować język Islandzki, więc obecnie chodzę do szkoły.

Marcin: OK., wróćmy do muzyki. Kiedy zaczęłaś pisać piosenki i tworzyć muzykę?

Possimiste: Zaczęłam śpiewać, kiedy skończyłam 1 rok życia, a kilka lat później poprosiłam swoich rodziców, aby zapisali mnie do szkoły nauki śpiewu. Pamiętam, że zawsze śpiewałam jakieś piosenki o aniołach kiedy byłam mała, ale oczywiście nie potrafiłam ich zapisać. Pierwszy raz udało mi się zagrać i zaśpiewać moją własną piosenkę kiedy dostałam swój pierwszy fortepian na moje szóste Boże Narodzenie.

Marcin: Czy masz jakieś wykształcenie muzyczne?

Possimiste: Chodziłam do szkoły nauki śpiewu i uczyłam się w niej do czasu, aż wyjechałam. Mieliśmy tam piękny zespół wokalny, podróżowaliśmy i często występowaliśmy. Funkcjonowaliśmy jak rodzina, a nasz nauczyciel był dla nas wszystkich jak druga mama. Uczyłam się także gry na fortepianie przez 4 lata w szkole muzycznej… a kiedy miałem 13 odkryłam, że mogę tworzyć muzykę na moim komputerze. Wtedy napisałam kilka klasycznych utworów… aż pewnego dnia mój komputer eksplodował i straciłam je wszystkie.

Marcin: Czym jest muzyka dla Ciebie?

Possimiste: Muzyka jest językiem aniołów.

Marcin: Czy pamiętasz co zainspirowało Cię, że zaczęłaś zajmować się muzyką? Opowiedz proszę o tym.

Possimiste: Myślę, że muzyka zawsze była ze mną, odkąd tylko pamiętam, nie wybrałam jej sama. Przez to czuję, jakby to był mój przewodnik w tym życiu. Czasami wyobrażam sobie, że być może każdy z nas ma takich przewodników, i że to tylko kwestia czasu, kiedy ich poznamy. To może być cokolwiek … sztuka .. lub miłość do pieczenia chleba, po prostu cokolwiek. Wszystko, co sprawia, że ​​chce nam się żyć. Jestem po prostu szczęśliwa, traktuję muzykę jak mojego partnera, to piękna sprawa.

Marcin: Jakie albumy wywarły na Tobie największe wrażenie kiedy byłaś dzieckiem, a jakie robią to teraz?

Possimiste: Kiedy byłam mała uwielbiałam śpiewać piosenki z bajek i filmów Walta Disney’a, które miałam na kasetach. Miałam ich bardzo dużo i byłam pod ich wielkim wrażeniem, tak ogromnym, że oglądałam je po co najmniej 200 razy. Z pewnością miały one ogromny wpływ na moją muzykę i mój świat. Około 4 lata temu zaczęłam szczególnie słuchać odgłosów natury, mogę spędzać godziny w lesie lub nad morzem, i po prostu słuchać tych dźwięków. To jest to, od czego jestem obecnie muzycznie uzależniona.

Marcin: Czy są jakieś albumy, które przyciągnęły Twoją uwagę ostatnio i które chciałabyś polecić?

Possimiste: Bardzo lubię album Davida Bowie zatytułowany ” The Next Day” – genialny krążek, szczególnie utwór ” Where Are We Now”, myślę, że jest to najlepszy utwór jaki słyszałam w tym roku. Aha, a jeśli chciałbyś czegoś dla duszy to powinieneś posłuchać albumu „Adiemus” Karla Jenkinsa … ta muzyka to cud.

Marcin: Jeśli nie byłabyś muzykiem to co chciałabyś robić w swoim życiu?

Possimiste: Byłabym podróżującą czarownicą o dobrym sercu, która pisze wiersze w swoim pamiętniku i zbiera zioła.

Marcin: Opowiedz o powstawaniu Twojej EPki zatytułowanej “Wanderer” – jak przebiegał proces komponowania i nagrywanie materiału?

Possimiste: Dwie zimy temu spacerowałam po Starym Mieście w Tallinnie i wtedy do głowy przyszła mi pewna melodia i słowa refrenu, tak to się zaczęło. Trochę później dostałam e-mail od Erica Robertsona, amerykańskiego dziennikarza i właściciela Field Guide Records, który zapytał mnie, czy nie chciałabym wydać płyty winylowej w jego wytwórni. Pomysł książki z bajką i piosenką był w mojej głowie od dłuższego czasu i pomyślałam, że to mogłoby byś coś fajnego. Więc spędziłam całe lato na nagraniach i produkcji EPki … Jeśli chodzi o muzykę to jestem perfekcjonistką, więc zabrało mi dużo czasu stworzenie tego świata w „Wanderer”. Jest to niezwykle miłe uczucie kiedy patrzy się na to jak powstaje piosenka, podobne do rosnącego i rozwijającego się kwiatu.

Marcin: Jak doszło do współpracy z Valgeirem Sigurðssonem, który wykonał mastering albumu „Wanderer”?

Possimiste: Zawsze podziwiałam prace i muzykę Valgeira, myślę, że jest on muzykiem, który dokładnie czuje muzykę. A osobiście chciałam, aby ” Wanderer ” był w dobrych rękach. Opowiedziałam o tym Ericowi i po 3 dniach wszystko było gotowe i dokładnie takie, jakie sobie wcześniej wyobrażałam, jednym słowem magia. Nigdy nie miałam okazji, aby podziękować mu za to osobiście, jestem trochę nieśmiała jeśli chodzi o takie rzeczy, ale mam nadzieję, że pewnego dnia to zrobię 🙂

249250_255137744496729_220957_n

Marcin: Interesuje mnie to jak Ty postrzegasz swoją muzykę?

Possimiste: Niektóre moje piosenki są historiami wyjętymi z mojego własnego życia i przedstawionymi w postaci dźwięków, a inne to różne wiadomości z przyszłości. Zaczynam od tego, że usłyszę jedną frazę tekstu lub melodii. W ten sposób zazwyczaj powstają moje piosenki. Fragment tekstu „I am going everywhere and I don`t care if I ever reach there” jest przykładem na to jak powstał „Wanderer”. Ostatnia część „You fall in love, conquering all” także powstała znikąd … ale kiedy obecnie rozglądam się wokół siebie, to moje obecne życie wygląda dokładnie tak, jak opisałam to kiedyś w tym utworze. Czasami ludziom spełniają się rzeczy, które im się przyśnią. Mi spełniają się rzeczy, o których piszę w piosenkach. Czasami jest to dla mnie bardzo straszne i czuję, że muszę to powstrzymać.

Marcin: Jak opisałabyś swoją muzykę komuś kto nigdy jej nie słyszał? Jak określiłabyś brzmienie albumu „Wanderer”?

Possimiste: Zwykle określam moją muzykę nazwą fantazyjny pop folk. Uważam, że „Wanderer” jest historią ujętą w formie piosenki, to opowieść ze szczęśliwym zakończeniem. Brzmi tak jakbyś spacerował po lesie z poczuciem wolności w swojej duszy.

Marcin: Jaki jest temat przewodni w warstwie tekstowej na tym albumie? Co to ​​za historia, którą umieściłaś na płycie?

Possimiste: To tylko krótka opowieść o byciu dzieckiem i dorastaniu. Myślę, że nasz świat jest bardzo pięknym miejscem i wszyscy mamy dużo szczęścia, że tu jesteśmy. Małe dzieci rozumieją to lepiej. Spójrz, jak ciekawe są wszystkiego, jak wszystko je zaskakuje. Niestety z jakiegoś powodu, kiedy ludzie dorastają to wydają się zapominać o tym i zaczynają szukać szczęścia za pośrednictwem różnych rzeczy, takich jak pieniądze, sukces i tak dalej … chociaż zazwyczaj nawet jeśli osiągniemy te cele, to nie znaczy, że skończyliśmy i odnaleźliśmy swoje szczęście, bo będą nowe cele. Myślę, że szczęście nie jest celem samym w sobie, ale styl życia jaki prowadzimy, sama podróż w nim jest tym celem. To jest wszystko to co nas otacza, a my po prostu musimy w to wejść, żyć naszym życiem tak dobrze, jak to tylko możliwe.

Marcin: Okładka Twojego albumu jest bardzo charakterystyczna – kto ją wykonał i w jaki sposób łączy się ona z muzyką i tekstami na albumie? Opowiedz więcej o okładce, ponieważ jest ona niesamowita, jest pięknym dziełem.

Possimiste: Dziękuję bardzo, cieszę się, że ci się podoba. Moja najlepsza przyjaciółka, która posługuje się pseudonimem artystycznym Unholy Flying Rabbit zrobiła zdjęcie i ja to zdjęcie przerobiłam (przerysowałam zdjęcie i wykonałam ten obraz akwarelami, a następnie nałożyłam te dwie warstwy na siebie – zdjęcie na obraz). Więc grafika albumu to taka nasza mała współpraca. Powiem jej, że podoba Ci się ta okładka. Ona jest teraz w Japonii, studiuje tam sztukę. Obraz z okładki powinien symbolizować moment dorastania.

Marcin: Czymś niesamowitym jest także teledysk do utworu „Wanderer”. Czyj to był pomysł i kto go tworzył? Chciałbym usłyszeć o tym, jak wyglądało nagrywanie tego teledysku. Gdzie był nagrywany?

Possimiste: Kiedy słyszę piosenki to wtedy zawsze widzę jakieś ruchome obrazy w swojej wyobraźni. Muzyka jest dla mnie bardzo wizualna, więc próbowałam przenieść film z mojej fantazji do realnego świata. Był nagrywany głównie przez Rabbit (która gra w nim również drugą dziewczynę) w jej letnim domku w Laulasmaa, to 40 minut drogi od Tallinna. Ładne miejsce z wodospadami i lasami. Zawsze kiedy nagrywamy filmy to mamy przy tym dużo zabawy … i tak było również tym razem, zwłaszcza z malowaniem twarzy. Była jedna zabawna sytuacja, kiedy jej mama wróciła do domu i omal nie umarła ze strachu, kiedy mnie zobaczyła: „Wyglądasz jakbyś miała zamiar jutro umrzeć”. Najtrudniej było spędzić 2 godziny w lodowatej wodzie, ale sauna i ciasteczka wszystko nam wynagradzały.

Marcin: Czy w jakiś sposób odczuwasz wpływ natury lub środowiska na Twoje kompozycje? Większość zespołów z Islandii ma zupełnie unikalne brzmienie. Zgadzasz się z tym?

Possimiste: Tak, zgadzam się. Jest tutaj wiele zespołów, które posiadają ten szczególny charakterystyczny dźwięk czy brzmienie i myślę, że jest to miłe, bo to wygląda tak jakby ten kraj miał własny gatunek muzyki. Istnieje tutaj wiele zespołów, które uśmiechają się, kiedy ludzie mówią o związku pomiędzy naturą a ich muzyką. Mówią, że w ogóle nie czerpią inspiracji z natury. Wiem natomiast, że ja na przykład bardzo mocno reaguję na pogodę, biorę wszystko do siebie… a pogoda tutaj jest tak szalona, że i ja przez to staję się coraz bardziej szalona. Myślę, że natura ma wpływ na mnie, a mój charakter wpływa na muzykę, więc jest to zdecydowanie przyjemne doświadczenie i połączenie.

Marcin: Porozmawiajmy o inspiracjach. Jaki inny rodzaj sztuki lubisz oprócz muzyki, bez względu na rodzaj – filmy, obrazy, książki czy cokolwiek?

Possimiste: Oh, lubię sztukę. Lubię przyglądać się, rozwijającym się kwiatom, spacerującym ludziom, jak ludzie żyją swoimi życiami. Lubię taniec, muzykę, teatr, ciekawe miejsca, śmieszne filmy, smutne filmy, horrory, dobre jedzenie. Lubię jak mój kot miauczy, jak wieje wiatr… Myślę, że kiedy ktoś wkłada swoje serce w coś co robi, to można nazywać to sztuką i uważam, że jest to ogromnie inspirujące. Czuję, że to jest ogromnie inspirujące, gdy ktoś robi na przykład dobre naleśniki …

Marcin: Czym obecnie się zajmujesz? Jakie są Twoje najbliższe plany muzyczne?

Possimiste: Pracuję obecnie nad swoim pierwszym pełnowymiarowym albumem. To zajmuje mi obecnie najwięcej czasu. Utwory są już prawie gotowe, teraz zajmuje się aranżacjami. Właśnie skończyłam jedną piosenkę dla Oskara Schustera na jego nadchodzący album. A na początku zimy ukaże się mój nowy singiel i video, jest jeszcze tak wiele rzeczy do zrobienia.

Marcin: Czego możemy się spodziewać po Twoim nowym albumie? Jak bardzo będzie się różnił od tego, co możemy usłyszeć na „Wanderer”?

Possimiste: Marzenia. Fantazje. Orkiestra symfoniczna. A cappella. Dzwonki. Electornika. Zorze. Teatr. Bardzo smutne piosenki. Bardzo radosne piosenki. Dużo emocji. Trochę Estonii. Trochę Islandii. Trochę krainy czarów. Piosenki powstawały w ciągu ostatnich 4 lat, więc będzie dużo różnej muzyki. Dla słuchacza będzie to jak podróż. No cóż, „Wanderer” jest radosnym utworem… muzycznie. Nowy album będzie bardziej melancholijny i kameralny.

Marcin: Kiedy ukaże się ten nowy album?

Possimiste: Zrobię wszystko, żeby ukazał się w 2015r.

Marcin: Co jest dla Ciebie najważniejsze w muzyce? Jakie uczucia chcesz przekazać słuchaczom?

Possimiste: Muzyka przynosi mi spokój. To jest mój sposób na ucieczkę w świat fantazji … kiedy jestem smutna, tam też jest smutna muzyka, czuję harmonię. Chciałabym, żeby ludzie weszli w świat fantazji i zapomnieli o wszystkim innym.

Marcin: Co chciałabyś nam powiedzieć na koniec?

Possimiste: Niech wasze życie będzie bajką! 🙂 Aitäh!

581917_587665947910572_729899609_n