968779_10151461215912651_287986465_n

Trausti Laufdal jest członkiem znanego progresywno rockowego kwartetu Lokbrá.

W 2013r. Trausti wydał swój debiutancki solowy album zatytułowany po prostu „Trausti Laufdal„. Brzmienie progresywnego bluesa z elementami muzyki folkowej oraz hard rocka lat 70-tych. Naszą recenzję tego albumu znajdziecie tutaj.

Przekonajmy się co Trausti ma do powiedzenia na temat muzyki, debiutanckiego albumu i najbliższych muzycznych planów.

Marcin: Kiedy zacząłeś przygodę z muzyką?

Trausti Laufdal: Gram i tworzę muzykę odkąd tylko pamiętam. Swoją pierwszą gitarę dostałem w wieku 14 lat, a pierwszy koncert zagrałem kilka miesięcy później, więc można powiedzieć, że wtedy się wszystko zaczęło.

Marcin: Wiem, że przez wiele lat grałeś w kilku zespołach np. Moðhaus, Pontiak Pilatus and Lokbrá. Opowiedz proszę o tych zespołach i swoim rozwoju artystycznym.

Trausti Laufdal: Moðhaus to był mój pierwszy prawdziwy zespół, rockowy zespół nastolatków, ale dzięki temu nabrałem dużo doświadczenia w komponowaniu piosenek i pisaniu tekstów i zagraliśmy też wiele koncertów w różnych miejscach. Lokbrá był i nadal jest moim ulubionym zespołem, oni są najlepszymi przyjaciółmi, jakich kiedykolwiek miałem. Lokbrá to progresywny zespół rockowy, będący pod wpływem takich artystów jak The Beatles, Led Zeppelin, David Bowie, The Mars Volta, Radiohead i islandzkich zespołów jak Sigur Ros i Trúbrot. Wydaliśmy nasz pierwszy album „Army Of Soundwaves” w 2005r., wyprodukowany został przez Birgira Örna Steinarssona. Został wydany w Islandii przez wytwórnię MSK, a później w USA przez Lucid Records. Pontiak Pilatus założyłem w 2008r. wraz z kilkoma dobrymi znajomymi, po prostu dla zabawy. Nie przetrwał długo. Skupiłem się na twórczości solowej. Niektóre z piosenek, które napisałem dla tego zespołu wylądowały na mojej solowej płycie

Marcin: Co spowodowało, że zdecydowałeś się wydać solowy album? Dlaczego akurat teraz, a nie wcześniej?

Trausti Laufdal: Tak naprawdę to nigdy nie miałem takiej szansy ani też nie myślałem o tym wcześniej, żeby zrobić solowy album, dopóki nie zacząłem faktycznie nad nim pracować w 2010 roku. Zawsze byłem częścią zespołu i dawałem z siebie 100% dla projektu, w którym akurat byłem w tym czasie, więc nie przychodziło mi do głowy nic innego. Ale kiedy Lokbrá odszedł na emeryturę to pojawiły się ogromne dziury w mojej egzystencji i pomyślałem, że mógłbym je wypełnić karierą solową. Cieszę się, że nie zrobiłem tego wcześniej, bo prawdopodobnie wydałbym mnóstwo bzdur.

Marcin: Czy teraz chcesz się skupić na solowej karierze? Czy może będziesz kontynuował grę w zespole?

Trausti Laufdal: To jest bardzo dobre pytanie, bo od kiedy w zeszłym roku skończyłem miksowanie solowego albumu, zadaję sobie to samo pytanie. Na przykład niedawno wraz z moim przyjacielem Oddurem Ingi utworzyliśmy nowy zespół o nazwie El Guapo. To naprawdę ekscytujący projekt i mam nadzieję, że znajdę czas żeby kontynuować z nim prace. Poza tym w zeszłym roku pracowałem z moim przyjacielem Hafsteinnem Þórem w ramach hip hopowego projektu. Pisałem też i nagrywałem piosenki wraz z Hafsteinn, a także kilka utworów instrumentalnych. Nie wiem co z tego wyjdzie. W tej chwili poszukuję do współpracy hip hopowych artystów z całego świata. Pracuję również z Synthadelia Records, która jest nową islandzką firmą nagraniową pracującą online. Mam nadzieję, że będzie to sposób na wydanie solowego albumu jak i innych projektów muzycznych. Wraz z chłopakami z Lokbrá mamy przygotowany nasz drugi album. Mam nadzieję, że uda nam się go wydać w 2014r. i zagrać kilka koncertów. No i przede wszystkim, pisałem piosenki na mój drugi solowy album, a obecnie pracuję nad tekstami i produkcją. Tak więc, odpowiadając na Twoje pytanie tak naprawdę będę tam, gdzie poniesie mnie wiatr. Moja kariera solowa wystartowała i moim celem jest, aby wydawać jeden album na rok. Mam też ambicje, aby pracować z innymi muzykami i zespołem, a także jako producent i inżynier dźwięku.

1460090_10151752847802651_760958971_n

Marcin: Kiedy zacząłeś pisać piosenki na swój solowy album?

Trausti Laufdal: Napisałem około 60-70 piosenek w latach 2006-2009 i większość z nich nagrałem w wersji demo, więc teraz wybrałem spośród nich te, które uważałem za najlepsze i nad nimi pracowałem w studiu.

Marcin: Czym różni się przygotowanie i pisanie muzyki na solowy album od komponowania muzyki razem z zespołem?

Trausti Laufdal: Przygotowywanie solowego albumu to coś w rodzaju samotnej misji. Więc postarałem się o to, aby zaprosić jak najwięcej moich przyjaciół do udziału w tej długiej drodze. Różnica jest ogromna, pracując nad tym albumem musiałem podjąć się wielu ról np. jako inżynier dźwięku, producent i wydawca. W ten sposób nauczyłem się dużo, bo popełniłem po drodze chyba wszystkie błędy jakie można popełnić i prawdopodobnie jeszcze jakieś nowe znajdę, ale więcej się to nie powtórzy.

Marcin: Jakie to uczucie wydać solowy album po tylu latach tworzenia muzyki?

Trausti Laufdal: To jest naprawdę fajne uczucie, to ogromny krok dla mnie jako muzyka i inżyniera dźwięku, zakończyć tak duży projekt, bo za taki go uważam. Zaskoczyło mnie tylko to jak trudno jest zrobić prawie samemu album od A do Z. Gdyby nie było ze mną mojego współ-producenta Sveinna Helgiego to prawdopodobnie nadal pracowałbym nad tym albumem. Następny album będzie dużo łatwiejszym projektem i mam nadzieję, że wydam go latem 2014r.

Marcin: Nagrywałeś album z niewielką pomocą przyjaciół. Przedstaw ich proszę krótko i powiedz skąd się znacie.

Trausti Laufdal: Sveinn Helgi Halldórsson nagrywał i produkował ze mną album od pierwszego dnia. I nie byłbym w stanie stworzyć takiego brzmienia i uzyskać takiego dźwięku na albumie gdyby nie jego pomoc. Co więcej, grał on również na basie w kilku utworach, poza tym jest basistą w zespołach Æla i Jan Mayen. Moja dziewczyna Hildur Þórlindsdóttir śpiewa ze mną na płycie, i dzięki temu album nabiera głębszego wymiaru i dowodzi, że jest utalentowanym muzykiem. Na perkusji gra Thorvaldur Kári Ingveldarson, to świetny perkusista i muzyk. Jest członkiem zespołu Noise, podobnie jak mój stary dobry przyjaciel Stefán Vilberg, który udziela się na basie w kilku utworach. Þorleifur Gaukur grał na płycie na harmonijce, to po prostu czysty geniusz i mój drogi przyjaciel. Jest odpowiedzialny za te bluesowe elementy w muzyce. Svanur Herbertsson grał na fortepianie, jest członkiem zespołów Swive i Herbertsson. No i Sigurður Gudmundsson grał na organach Hammonda, jest prawdopodobnie najbardziej utalentowanym muzykiem, z jakim kiedykolwiek miałem zaszczyt i przyjemność pracować. Sigurður jest najbardziej znany ze swojej współpracy z islandzkim zespołem reggae Hjálmar. Valdi i Eiríkur to znowuż członkowie wielkiego islandzkiego zespołu Valdimar.

Marcin: Czy trudno było zaprosić ich wszystkich do współpracy nad Twoim solowym albumem?

Trausti Laufdal: W żadnym razie, to było niezwykle łatwe zachęcić tych wszystkich wielkich artystów do pracy ze mną. Zgaduję, że po prostu jestem szczęściarzem.

Marcin: Gdzie odbyły się nagrania i jak wyglądał proces nagrywania tego albumu?

Trausti Laufdal: Większość nagrań materiału wykonaliśmy w Studio F.I.T.L.

Marcin: Kto napisał teksty do piosenek?

Trausti Laufdal: Ja napisałem wszystkie teksty, z wyjątkiem utworu “Stórt er spurt”, to jest wiersz Davíða Stefánssona, jednego z moich ulubionych islandzkich poetów.

1045247_10151461221042651_1049837355_n

Marcin: Teksty są po islandzku. Powiedz proszę o czym one opowiadają?

Trausti Laufdal: Śpiewam o rzeczach, które mnie martwią, na których mi zależy, o wspomnieniach z dzieciństwa, miłości. Słowa te są dużo bardziej osobiste niż na poprzednich płytach.

Marcin: Jak ważne są dla Ciebie te teksty?

Trausti Laufdal: Myślę, że teksty są dla mnie najważniejsze. Złe teksty mogą zniszczyć dobrą piosenkę i na odwrót. Dobre słowa nie zawsze muszą być w stylu a’la „Bob Dylan”, ale myślę, że ważne jest, aby pasowały do muzyki. Na przykład, gdybym robił prosty rock’n’rollowy album to nie pisałbym o tak osobistych rzeczach, o jakich napisałem tutaj. W Lokbrá moje teksty były czasami o niczym, ale to się sprawdzało w tamtym przypadku. Nie sądzę, że sprawdziłyby się na mojej solowej płycie.

Marcin: Kto wykonał okładkę do albumu?

Trausti Laufdal: Mój przyjaciel Sigurður Ástgeirsson zrobił zdjęcie, ja napisałem tekst, Ingvar Þorvaldsson namalował na tej podstawie obraz olejny. Wreszcie Einar Skúlason i Victoria z Abbey Road Design Iceland połączyli to wszystko razem.

Marcin: Czym jest dla Ciebie muzyka?

Trausti Laufdal: Muzyka to serce i dusza. Muzyka dała mi tak wiele przez całe moje życie, że nie miałem wyboru i musiałem zostać muzykiem. Mam nadzieję, że dostanę szansę, aby oddać i przekazać nieco tej miłości.

Marcin: W jaki sposób muzyka oddziałuje na Ciebie?

Trausti Laufdal: Jak powiedział Marley “One thing about music is when it hits you feel no pain”. Muzyka sprawia, że czuję się naprawdę dobrze, czasami jest moim najlepszym przyjacielem. Muzyka pomogła mi przejść przez wiele złych chwil i momentów w moim życiu, dlatego wiem z własnego doświadczenia, że muzyka ma prawdziwą moc uzdrawiania.

Marcin: Jeśli miałbyś wykonać cover jakiegokolwiek zespołu to jaki utwór byś wybrał i dlaczego?

Trausti Laufdal: Myślę, że utwór Taylor Swift “We Are Never Ever Getting Back Together”. Uwielbiam wykonywać utwory innych wykonawców, chociaż niewiele ich wydałem.

Marcin: Jakiej muzyki słuchasz, którą mógłbyś polecić?

Trausti Laufdal: Ostatnio słucham dużo Billa Withersa. Mogę szczerze polecić film dokumentalny o tym muzyku pt. “Still Bill”. Poza tym słucham też często Georgio Morodera. W ostatnich tygodniach słucham też Tony Joe Whitea, O.V. Wrighta, Blondie, Tame Impala. Oczywiście dużo też wspaniałej islandzkiej muzyki, mogę polecić np. Ojba Rasta, Múm, Snorri Helgason, Jan Mayen, Oddur Ingi, Kimono, Jói það er síminn til þín, Skúli Mennski, Gímaldin i obecnie prawdopodobnie mój ulubiony islandzki zespół Æla (ang. Puke).

Marcin: Jestem ciekawy jak Ty postrzegasz islandzką scenę muzyczną.

Trausti Laufdal: To zdumiewające, jak wielu wspaniałych muzyków jest w Islandii. Doświadczam tego na co dzień, jestem nimi otoczony i prawdopodobnie 10-15 z nich nazwałbym rzeczywiście geniuszami muzycznymi. Myślę, że to całkiem dobry wskaźnik dla tak małego kraju. Ale bycie muzykiem w Islandii nie jest niestety opłacalne i czasami mam poczucie jakbyśmy byli obywatelami drugiej kategorii, ponieważ rząd nam nie sprzyja, delikatnie mówiąc. Jak to niedawno powiedział jakiś głupi islandzki polityk „Muzycy powinni się zatrudnić w prawdziwej pracy” . Ostre słowa pochodzące od polityka. Miałem kilka „prawdziwych prac” w życiu i wszystkie były łatwiejsze w porównaniu z byciem muzykiem. Ale wybrałem bycie muzykiem. Są tego jasne strony, dziękować należy za istnienie internetu, jak i oczywiście artystom takim jak Björk, Sigur Rós i Múm. To dzięki nim muzyka islandzka przyciąga do siebie coraz więcej zagranicznych słuchaczy i firm fonograficznych. Dzięki temu coraz więcej muzyków islandzkich jest rozpoznawanych i wreszcie płaci się im za ich pracę. Ale minusem tego postępu jest to, że coraz więcej artystów islandzkich śpiewa w języku angielskim, przez to coraz mniej jest języka islandzkiego w muzyce.

Marcin: Czym oprócz muzyki się interesujesz?

Trausti Laufdal: Uwielbiam grać w gry video, szczególnie online z moimi przyjaciółmi w Black Ops. Poza tym lubię zwierzęta, mam świnkę morską, która wabi się Yoko. Jeśli nie byłbym muzykiem to chciałbym pracować właśnie ze zwierzętami. Miałem w swoim życiu wiele psów, dwa żółwie o imieniu Simon i Garfunkel, a także jaszczurkę iguanę o imieniu Jimbo (po Jimie Morrisonie Królu Jaszczurów). Kocham zwierzęta i gdyby nie było muzyki w moim życiu to pracowałbym z nimi.

941742_10151461216687651_1128520363_n

Więcej o Trausti Laufdal na stronach: facebook, soundcloud i gogoyoko.