Na naszej stronie prezentowaliśmy już recenzję albumu „Sem Skugginn” zespołu Dynfari.
Czy jesteście ciekawi co na temat nagrywania tego albumu, muzyki i tekstów oraz wielu innych kwestii, w tym najbliższych planów zespołu ma do powiedzenia Jóhann Örn z zespołu Dynfari?
Naszą rozmowę znajdziecie poniżej.
Marcin: Na początek, dla tych, którzy dotychczas nie słyszeli o zespoli Dynfari, zacznijmy może od krótkiej historii zespołu. Kiedy powstał Dynfari, kiedy się poznaliście i co do tej pory zrobiliście?
Jóhann: Wszystko zaczęło się późną jesienią 2010r.. Spotykaliśmy się na wspólnym jamowaniu. W tym czasie byliśmy pod wpływem głównie starej szkoły death metalu. To jamowanie przekształciło się z czasem w nasz pierwszy album „Dynfari“, który ukazał się w 2011r., jeszcze przed islandzkim festiwalem Eistnaflug (Festiwal muzyki metalowej organizowany od 2005r.). Część z napisanych w tym okresie utworów, nieco przerobiona, pojawiła się także później na „Sem Skugginn”, naszym drugim albumie, który był wydany w ubiegłym roku przez Code666 Records/Aural Music. Obecnie nagrywamy nasz trzeci album, jak również przygotowujemy naszą trasę koncertową po Europie na lipiec 2014r.
Marcin: Minęły prawie 2 lata od ukazania się Waszego debiutanckiego albumu „Dynfari“. Co ten album znaczy dla Was dziś, z perspektywy minionego czasu?
Jóhann: Podoba nam się ten album. Niemniej jednak, nie aż tak bardzo jakbyśmy tego chcieli. Można powiedzieć, że lubimy go tak jak można lubić zwierzątko… jeśli to ma w ogóle jakiś sens. „Dynfari“ jest albumem, który wywołuje u nas wiele przyjemnych uczuć i traktujemy go jako świetną rzecz. Ale kiedy go nagrywaliśmy to mieliśmy wtedy zaledwie po 19 lat, i chociaż dźwięk i produkcja jest wyjątkowa, to jednak nie podchodziliśmy wówczas za bardzo profesjonalnie do tych nagrań. Decydowaliśmy się na pewne niedociągnięcia, czasami pojawiały się sytuacje i rzeczy, które przerastały nasze ówczesne możliwości techniczne i instrumentalne. W czasie kiedy nagraliśmy materiał na album, Jón Emil miał za sobą dopiero 9 czy 10 miesięcy nauki gry na perkusji. Teraz, kiedy od tego czasu minęły prawie 3 lata, zrobiliśmy duży postęp, zarówno jako instrumentaliści, jak i kompozytorzy.Pomimo tych wszystkich wad i skaz, to wciąż pozostaje album, który słucham z zainteresowaniem. Debiutanckie albumy często mają tendencje do bycia nieco dziwnymi, ale równocześnie to coś sprawia, że są one ciekawe. Ludzie stawiają na nich swoje pierwsze kroki w nieznane i nie wiedzą do końca co ich spotka. Dlatego wtedy mogą pojawić się naprawdę ciekawe pomysły, których zdecydowanie dużo pojawiło na przykład na albumie „Dynfari“. Mówiąc krótko, uwielbiamy go, ale gdybyśmy mogli nagrać go dzisiaj jeszcze raz, to wyglądało by to nieco inaczej.
Marcin: Chciałbym zatem usłyszeć jak wyglądały przygotowania materiału do Waszego drugiego albumu zatytułowanego “Sem skugginn”.
Jóhann: Wiele utworów zostało napisanych wcześniej. O głównej konstrukcji utworów też zdecydowaliśmy jeszcze przed próbami, wtedy pojawiło się kilka dobrych pomysłów i ważnych szczegółów, jak na przykład to, żeby połączyć utwory i utworzyć pomiędzy nimi pomosty. Po raz pierwszy użyliśmy akustycznych instrumentów, w tym zarówno akustyczne gitary, jak i flet. Na tym ostatnim grał członek sesji o imieniu Holly.
Marcin: Czym ten album się różni w od debiutu?
Jóhann: Bębny są tutaj mocniejsze, brzmienie i produkcja są inne, generalnie cały album ma zupełnie inny klimat. Muzyka sama w sobie nie jest aż taka zupełnie odmienna, większość utworów została przecież napisana w tym samym czasie.
Marcin: Co według Was jest najważniejsze w muzyce?
Jóhann: Jego wpływ na ciało i duszę. Zarówno kojący, jak i rozwijający umysł i wyobraźnię oraz pewna spektakularność, która jest odmianą dla codziennej nudy i szarości. Uczucie, które sprawia, że włosy jeżą ci się na głowie i karku, kiedy nie jesteś w stanie nic zrobić, żeby się nie zatracić chociaż na moment. To uczucie jakbyś się w jakiś sposób z tym wiązał, czy to na spokojnie i łagodnie czy w sposób ostry i agresywny.
Marcin: Skąd czerpiesz inspiracje w czasie tworzenia własnej muzyki?
Jóhann: Słucham w tym czasie różnej innej muzyki, także pewnych klasyków, którzy mieli swój wpływ na mnie przez wcześniejsze lata. Żyję i mieszkam na odizolowanej wyspie, pośrodku oceanu, z naturą w całej swojej okazałości, w swojej chwale i katastrofie. Inspiruje mnie nasza rzeczywistość, kondycja ludzkości, aura zimy.
Marcin: Jakie zespoły były dla Ciebie inspirujące kiedyś , a które są takie dzisiaj?
Jóhann: To byłaby długa lista. Niektóre z nich, które akurat przychodzą mi na myśl to zespoły grające post-rock np. This Will Destroy You, czy Mogwai. Kilku moich stałych ulubieńców to: Austere, Woods of Desolation, Nyktalgia, Burzum, Gallowbraid, Alcest, Sólstafir, Drudkh, etc.
Marcin: Śpiewasz w języku islandzkim. Jakie znaczenie ma dla Ciebie śpiewanie w języku ojczystym?
Jóhann: Po prostu czuję się bardziej naturalnie i swobodnie w tym języku i tekstach. Poza tym, za kilka lat może to być bardziej cenne z punktu widzenia sztuki niż coś to tworzylibyśmy w międzynarodowym języku jakim jest angielski, gdyż teksty będą zachowywały tradycje lingwistyczne, które zamierają w obliczu stale rozwijającego się języka islandzkiego. Naprawdę podoba mi się, że islandzkie zespoły stają się być tego świadome, i coraz więcej tworzy w języku islandzkim. Jednak islandzki rynek jest mały, dlatego te bardziej komercyjne zespoły kierują się tym, żeby tworzyć po angielsku, gdyż wówczas jest łatwiej przebić się na rynek zagraniczny. My koncentrujemy swoją energię na tym, aby jak najlepiej wyrazić siebie, a to powinno się odbywać przede wszystkim poprzez muzykę. Jeśli ktoś chce doczytywać się filozofii w tekstach i dowiedzieć się co to wszystko znaczy, interpretować teksty, to będzie musiał poświęcić na to nieco czasu. Zawsze staram się śpiewać wyraźnie, aby ci co znają islandzki mogli też zrozumieć o czym mówię.
Marcin: O czym opowiadają teksty utworów znajdujące się na “ Sem skugginn”?
Jóhann: Jest to generalnie oda do upadku ludzkości oraz ogólnej nieświadomości naszego niewielkiego statusu w obliczu wielkości wszechświata. Życie ludzkości jest jak cień (” As the Shadow „) tego, co kiedyś było lub tego co dopiero może być. Może pewnego dnia teksty zostaną przetłumaczone, ale do tego czasu ci, którzy nie znają islandzkiego mogą tworzyć swoje własne interpretacje na temat tego co staramy się przekazać.
Marcin: Kto przygotował szatę graficzną Waszego albumu i jak ona odnosi się do muzyki?
Jóhann: Zarówno szaty graficzne do „Dynfari”, jak i „Sem Skugginn” wykonała Andrea Aðalsteins. Jej prace zasługują na wielkie uznanie, zwłaszcza w przypadku „Sem Skugginn“. Natomiast zdjęcie wykorzystane do limitowanych wydań CD „Dynfari“ wykonał Gummi „Heldriver” z zespołu Sólstafir. Zdjęcie to pasuje idealnie do koncepcji całego albumu, podążania za historią żałobnika, który utracił bliską osobę podczas śnieżycy. Okładka Andrei także pięknie koresponduje z koncepcją albumu „Sem Skugginn“, ze swoimi bardziej okazałymi artystycznie tematami i krajobrazami współgra z brzmieniem muzyki.
Marcin: Jakiej muzyki słuchasz prywatnie, którą mógłbyś także polecić innym osobom?
Jóhann: W ostatnich dniach wciągnąłem się bez reszty w najnowszy album Enslaved („Riitiir“), poza tym Mogwai. Słucham również nowej płyty Gorguts („Colored sands“), będąc wciąż zwolennikiem starej death metalowej szkoły. Ukazuje się wiele interesującej muzyki, a ja staram się za tym nadążać i śledzić wychodzące nowe albumy. Jedna czy dwie płyty na tydzień to dla mnie absolutne minimum.
Marcin: Jeśli mógłbyś zagrać cover jakiegokolwiek zespołu, to co by to było i dlaczego?
Jóhann: To proste pytanie, bo właśnie teraz robimy cover z okazji reedycji albumu „Sem Skugginn“. Utwór nosi tytuł „Just For a Moment” i w oryginale wykonywany jest przez australijski zespół black metalowy Austere, więc zgaduję, że to będzie właściwa odpowiedź na Twoje pytanie. Utwór pochodzi z albumu („To lay like old ashes“ z 2009r.), który zmienił moje spojrzenie na muzykę i miał ogromny wpływ na nasze kompozycje. Fantastyczni muzycy mieszkają po tej drugiej stronie kuli ziemskiej.
Marcin: Czy uważasz, że z muzyki można się utrzymać i żyć, czy należy ją traktować wyłącznie jako hobby i sposób spędzania wolnego czasu?
Jóhann: Nie ma możliwości, żeby tutaj w Islandii zajmować się tylko muzyką, tak na pełen etat, jak to jest możliwe w wielu innych miejscach. Niektóre kraje, np. Kanada ustalają teraz takie przepisy, które tak naprawdę też wcale nie pomagają, więc póki co muzyka musi pozostać na razie bardzo żarliwym hobby.
Marcin: Czym się obecnie zajmujesz? Macie jakieś muzyczne plany na najbliższy czas?
Jóhann: Będziemy kończyć nagrania coveru zespołu Austere na „Sem Skugginn”, którego reedycja ukaże się już wkrótce, przy tej okazji zostanie trochę materiału, który pozostawimy na trzeci album. W przyszłym roku planujemy wybrać się w trasę koncertową po Europie, aby promować nasz album na koncertach i dobrze się przy tym bawić. A co będzie potem to zobaczymy, ale na pewno Dynfari będzie projektem długoterminowym. Mamy jeszcze wiele do zaoferowania.
Marcin: Jak opisałbyś brzmienie muzyki, które będzie na Waszym powstającym albumie i czym będzie ono się różnić od poprzednich nagrań?
Jóhann: Nie chcę mówić o tym brzmieniu w zbyt wielu szczegółach, po pierwsze dlatego, że muzyka nie jest jeszcze do końca zmiksowana, a po drugie, bo nie chcę nastawiać innych i uprzedzać faktów. Ludzie powinni, tak jak i do większości rzeczy, podejść do tego z otwartym umysłem. Obiecuję jednak, że zrobimy co w naszej mocy i dołożymy wszelkich starań, żeby wykonać swoją pracę dobrze i żeby album był wart poznania.
Marcin: Czego zatem możemy się spodziewać po kolejnym albumie?
Jóhann: Będzie zdrowa dawka akustycznych instrumentów. Proces tworzenia przebiega w podobny sposób jak przy „Sem Skugginn”, ale wierzymy, że kompozycje i struktura utworów jest jeszcze lepiej dopracowana, z lepszą instrumentalizacją i ogólnym lepszymi pomysłami muzycznymi. Możecie oczekiwać takiej samej dynamicznej mieszanki, od ciszy do ściany dźwięku. Pamiętajcie: Otwórzcie swój umysł. Wyzbądźcie się oczekiwań.
Marcin: Czy wiesz cokolwiek o polskiej scenie metalowej? Znasz jakieś polskie zespoły?
Jóhann: Niewiele, znam kilka tych bardziej znanych jak Decapitated, Behemoth i Vader. Nigdy nie zagłębiałem się w tamtą scenę muzyczną, ale z przyjemnością to kiedyś zrobię.