Poniższy wywiad pierwotnie ukazał się w 4-tym numerze kwartalnika muzycznego NOISE MAGAZINE , który można nabyć m.in. tutaj.
Zapraszam na profil facebook’owy Noise Magazine. Tam możecie spotkać wiele diabelnie przyjemnych rzeczy. Piekielnie gorąco polecam!
Na początku 2010 roku wykryto pierwsze oznaki aktywności sejsmicznej pod lodowcem znajdującym się na południu Islandii. Późniejsze konsekwencje erupcji wulkanu Eyjafjallajökull znają prawdopodobnie wszyscy na tym świecie. Dokładnie pięć lat później na islandzkiej scenie blackmetalowej pojawia się album „Söngvar elds og óreiðu” zespołu MISÞYRMING. Przypadek? Muzyk przedstawiający się jako D.G. odkrywa rąbek tajemnicy otulający jego muzykę powstającą na dalekiej północy, jak i samą Islandię. Zapraszam!
Witam. Na wstępie naszej rozmowy chciałbym Ci pogratulować wspaniałego debiutu. Muszę szczerze przyznać, iż muzyka Misþyrming zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Świetna robota!
Dzięki!
Zanim zaczniemy rozmawiać o samym zespole i albumie „Söngvar elds og óreiðu” chciałbym najpierw zapytać Cię o kilka innych rzeczy. Powiedz jak wspominasz swoje dzieciństwo? Jestem szczególnie ciekaw jakie albumy zrobiły na Tobie największe wrażenie w młodości i co lub kto miał największy wpływ na to, że zostałeś muzykiem.
Od szóstego do dwunastego roku życia moja matka posyłała mnie na lekcje gry na pianinie. Zajęcia te pomogły mi w pewien sposób dojrzeć muzycznie i do dziś korzystam z tego czego nauczyłem się w tamtym czasie. Natomiast kiedy miałem 8 lat, mój przyjaciel podarował mi album Mutter zespołu Rammstein. Było to tuż po tym jak zagrali oni koncert tutaj w Islandii w 2001 roku, który niestety przegapiłem. Album Mutter ujął mnie od pierwszych dźwięków. Stałem się wielkim fanem Rammstein i później kupowałem wszystkie ich płyty jakie tylko wpadały mi w ręce. Do dziś kocham ich muzykę. Także ich znakomite występy na żywo były dla mnie wielką inspiracją i myślę, że przez to sam zacząłem grać na gitarze, równocześnie byłem tym wszystkim tak nakręcony, że już wtedy, jeszcze jako dziecko zapragnąłem zostać muzykiem. Później inspirowały mnie też inne zespoły, ale już nie z taką siłą jaką oczarowali mnie niemieccy chłopcy.
Rozumiem. Przejdźmy zatem do Misþyrming. Zespół zaczął funkcjonować na początku 2013 roku jako solowy projekt. W jednym z pierwszych wywiadów powiedziałeś, że był on Twoim, jako rozwijającego się muzyka, pierwszym poważnym i dojrzałym przedsięwzięciem. Ale wiem, że już wcześniej zdobywałeś doświadczenie na scenie muzycznej. Opowiedz proszę o Twoich wcześniejszych projektach i zespołach.
Mój pierwszy zespół nazywał się Abacination i powstał w 2010 roku. Zaczęliśmy grać jako zespół death metalowy, ale potem bardziej zaczął mnie pociągać black metal, stąd zacząłem pisać bardziej mroczny i agresywny materiał, który nie pasował już do danego zespołu. Grupa rozpadła się w 2013 roku z powodu różnic estetycznych. W 2012 założyłem zespół 0 wraz z S.S. (z Logn i World Narcosis) i Tómasem, którego znałem wtedy z zespołu Carpe Noctem. Spędzaliśmy razem dużo czasu słuchając black metalu, w tym takich kapel jak Silencer i Peste Noire. Tworzony przez nas depressive black metal był czymś, czemu chcieliśmy się poświęcić.
Czego nauczyłeś się jako muzyk grając w tych zespołach?
Zarówno grupa Abacination jak i 0 przybliżyła mnie do black metalowej sceny Islandii, a zdobyte wówczas doświadczenie, tak podczas występów na żywo, jak i podczas prac i nagrań prowadzonych w studiu były zdecydowanie czymś dobrym i korzystnym dla moich przyszłych projektów.
Zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie słyszałeś to pytanie już setki razy, ale niestety i ja muszę Cię zapytać o historię powstania Misþyrming. Opowiedz proszę, jak to wszystko się zaczęło i co było głównym powodem założenia tego zespołu, a w konsekwencji stworzenia albumu „Söngvar elds og óreiðu”?
W czasie kiedy zapadła decyzja o rozwiązaniu Abacination miałem już gotowe pierwsze trzy utwory na „Söngvar elds og óreiðu”. Naprawdę wierzyłem w ten materiał i chciałem kontynuować prace nad tą muzyką. W ciągu następnych miesięcy napisałem resztę materiału na album, nagrałem wersje demo tych utworów i dopracowałem brzmienie. Studiowałem inżynierię muzyczną/dźwięku w szkole muzycznej w Kópavogur (część obszaru stolicy Reykjaviku), gdzie zamierzałem wykonać i nagrać cały album samodzielnie z użyciem automatu perkusyjnego. Jednak bardzo szybko zdałem sobie sprawę z tego, że album nie będzie tak dobry, jak mógłby być, jeśli w studio nie pojawi się prawdziwy perkusista. Zwróciłem się z prośbą do Tómasa (Carp Noctem), aby poznał mnie ze swoim kolegą H.R.H. z zespołu Carpe Noctem. Kiedy się z nim spotkałem pokazałem mu swoje demo, kiedy H.R.H. je przesłuchał od razu zgodził się nagrać tę płytę. Na początku stycznia 2014 roku rozpoczęliśmy wspólne próby i nagrania partii perkusji. Następnie w ciągu kolejnych tygodni spędzałem wiele godzin, dni, sam w studiu nagrywając wszystkie inne partie – gitary, bas, syntezatory i wokal. Na etapie nagrywania albumu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to co robimy może być czymś więcej niż tylko projektem studyjnym, dlatego jest z nami Tómas, który występuje z nami na koncertach i obsługuje gitary. Mieliśmy też basistę, ale zbytnio nie pasował do naszego zespołu, dlatego pół roku później przyjęliśmy na stanowisko basisty Gústafa. To nasz dobry kolega z zespołu Naðra, więc silą rzeczy w tym czasie zawsze był gdzieś blisko nas, zresztą pasuje do nas idealnie.
Islandzkie słowo misþyrming oznacza w języku angielskim abuse?
Tak, tak można to w skrócie tłumaczyć. Ale w szerszym znaczeniu misþyrming jest pewnym przeciwieństwem miłosierdzia, współczucia, czy wielkoduszności, czymś takim jak na przykład tortury albo znęcanie się. Mis oznacza po angielsku „mal”, a þyrming „showing mercy „.
Co myślisz o black metalu – czy jest to forma muzyczna na tyle elastyczna, że można ją rozciągać w nieskończoność? Czy współczesny black metal jest tak samo dziki, agresywny i surowy, jak wiele lat temu, kiedy się naradzał i czy dzisiaj ta muzyka może jeszcze kogoś w ogóle fascynować?
Uważam, że black metal wciąż się rozwija i jest gatunkiem jak najbardziej elastycznym. Ale oczywiście ma on swoje pewne granice. W początkowym okresie, kiedy ten gatunek dopiero się naradzał, istotą black metalu było bycie odpychającym za wszelką cenę. Reprezentował on prawdziwą mizantropię. Tego nie można powiedzieć o wielu zespołach grających dzisiaj. Ortodoksyjna okultystyczna scena jest przykładem jednej z pierwszych, które to przełamały. Obecnie chodzi głównie o muzykę. To, co zachowano w największym stopniu z tamtego okresu, to brzmienie. Wiele zespołów stara się zachować ten pierwotny kierunek, ale smutne jest to, że nie udaje im się być równocześnie kreatywnym. W konsekwencji kończą na wtórym powielaniu tego, co już zostało dawno zrobione.
W przeszłości w Islandii dominowała przede wszystkim nordycka religia pogańska. Czy Ty identyfikujesz się z jakimś ruchem religijnym?
Nie, nie identyfikuję się z żadną religią.
A co dla Ciebie jako autora tekstów i muzyki jest najważniejsze,?
Chcę cieszyć się magią muzyki. Wykonywanie i tworzenie muzyki jest czymś bardzo intymnym. Nic na tym świecie nie ma dla mnie większej świętości niż to.
Czy Twoja muzyka w jakimś stopniu odzwierciedla to kim jesteś?
W pewnym sensie, ale jest odzwierciedleniem tylko pewnej części mojej osoby. Moja muzyka jest dla mnie czymś bardzo osobistym.
Album „Söngvar elds og óreiðu” ma solidne fundamenty wielkiego black metalu. Ta muzyka jest surowa, zimna i agresywna, ale równocześnie o wiele bardziej intrygująca niż większości innych black metalowych albumów, które się obecnie pojawiają. Jakie zatem elementy wyróżniają Twój zespół od reszty black metalowej sceny? Co takiego wyjątkowego jest w muzyce Misþyrming?
Ty mi to powiedz (śmiech).
To, co najbardziej lubię w tym albumie to zestawianie ze sobą brutalnych fragmentów i niesamowitej atmosfery, co w konsekwencji przekłada się na stworzenie mrocznego brzmienia, charakteryzującego się też hipnotyzującą chwytliwością. Album emanuje też taką specyficzną spirytualną aurą. Jest to chyba coś bardzo islandzkiego, czyż nie?
Po pierwsze zawsze potrzebny jest kontrast, żeby zauważyć i zrozumieć pewne rzeczy. Nie wiesz na przykład czym jest mrok, dopóki nie poznasz światła, podobnie jak nie wiesz czym jest hałas kiedy dla porównania nie doświadczyłeś nigdy ciszy. A odnośnie tej duchowej, spirytualnej aury to nie nazwałbym tego czymś typowo islandzkim, chociaż z drugiej strony na wydawnictwach Wormlust i Svartidauði też można odnaleźć tą duchową aurę, o której wspominałeś.
Zatem czy muzyka Misþyrming jest w jakiś sposób inspirowana Islandią?
Niezbyt.
W takim razie gdzie szukasz inspiracji?
Inspiruje mnie wiele rzeczy. Najbardziej inspirujące są dla mnie albumy, których słucham w domu, ale równie ważne są wyjścia na koncerty. Bez względu na to, czy są to występy metalowych grupy czy nie, inspirują mnie tak samo.
Moim zdaniem perfekcyjnie pokazujesz jak można tworzyć piękne dysonanse. Mieszasz mocne i konkretne black metalowe uderzenie z warstwami wirującego w tle dark ambientu. Dodatkowo gdzieś pod powierzchnią tego wszystkiego przemycasz jeszcze wspaniałe brudne melodie. Płyta wypełniona jest ciekawymi kompozycjami, które ukazują wyjątkową dbałość o szczegóły i detale, tak w samej strukturze kompozycji jak i atmosferze albumu. Każdy utwór ma wiele mocnych punktów i zaczepień. Istnieje też kilka naprawdę fajnych dryfujących obok melodii.
Muzyka bez odpowiedniego klimatu jest dla mnie zupełnie nieciekawa i nieinteresująca. Zawsze uważałem, że „atmospheric black metal” nie powinien być określany pod-gatunkiem black metalu, ponieważ sam black metal, jako gatunek nie byłby tym czym jest, właśnie bez tej specyficznej atmosfery i klimatu. To wszystko co mam do powiedzenia na ten temat! Przynajmniej taka jest moja opinia. Gdy jakiś utwór przyciąga moją uwagę swoim klimatem i atmosferą, to staram się to kreatywnie wykorzystać jako inspirację do podjęcia próby stworzenia czegoś własnego na tej kanwie. Melodie też są ważne. Należałem kiedyś do chóru, z którego czerpałem wiele inspiracji, gdyż doświadczałem wiele różnych gatunków i form muzycznych. Różnorodne melodie upychane razem w stylistyce odmiennych akordów także zachęcały mnie do tego, aby zwracać szczególną uwagę na związek między rytmem a główną częścią utworu.
Czy album “Söngvar elds og óreiðu” jest albumem koncepcyjnym? A jeśli tak to jaka jest jego myśl przewodnia, temat?
Tytuł płyty wyjaśnia wszystko. Są to pieśni ognia i chaosu.
Czy słuchałeś jakiejś konkretnej muzyki w trakcie przygotowywania lub nagrywania swojego debiutu?
Szczerze mówiąc tak, słuchałem Maranatha Funeral Mist kiedy miksowałem materiał na mój album.
Czy istnieje duża różnica między początkowym kształtem utworów z płyty, a końcowym efektem jaki znamy z “Söngvar elds og óreiðu”?
Największą różnicą są bębny H.R.H. On dołożył istotny, żywy element do tych kompozycji.
Teksty na albumie „Söngvar elds og óreiðu ” są w języku islandzkim. Z pewnością język ten brzmi bardzo tajemniczo i niezwykle. Czy śpiewanie w ojczystym języku ma dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie? Dlaczego nie śpiewasz na przykład po angielsku?
Jeśli śpiewałbym w języku angielskim to na pewno nie miałbym poczucia tego, że wyrażam naprawdę siebie i że jestem szczery w tym co robię. Tak więc owszem, śpiewanie po islandzku jest dla mnie czymś ważnym.
Słowa do utworu „Friðþæging blýþungra hjartna (Ljóð eftir Kristófer)” to tak naprawdę wiersz, który napisał Kristófer. Proszę powiedzieć coś więcej o tym.
Kristófer to mój bliski przyjaciel. Jest świetnym poetą. Znany jest ze swoich prac jako Vansköpun oraz z depressive synth zespołu aska. To dwa niesamowite projekty. Kristófer zaproponował mi, że napisze ten tekst kiedy dopiero tworzyłem album, a ja nie wahał się ani chwili, żeby przyjąć jego propozycję. To był dla mnie zaszczyt.
Odnoszę wrażenie, że ostatnia kompozycja z “Söngvar elds og óreiðu” ma szczególne znaczenie. Utwór „Stjörnuþoka” w moim odczuciu brzmi jak spokój po burzy. To ten moment, gdy opada kurz i możemy zobaczyć, jak wiele szkód wyrządziła wcześniejsza nawałnica. Słuchając go czuję złowrogą pustkę i nicość, która napełnia mnie strachem i niepokojem. Jakie jest znaczenie tej kompozycji dla całego albumu?
Nie mógłbym tego opisać i wyrazić lepiej od Ciebie! Utwór zdecydowanie ma oddawać nastrój niesamowitego spokoju po burzy. Chodziło mi o to, aby nagrać album, który można podzielić na dwie części, jest zatem strona A i strona B, zarówno jak końcowe podsumowujące outro.
Nie da się ukryć, że także okładka albumu jest czymś co przyciąga wzrok i intryguje. Zdjęcie na froncie jest niesamowite, równocześnie bardzo charakterystyczne i sugestywne. Sprawia wrażenie pięknego dzieła sztuki. Kto jest autorem tego obrazu i w jaki sposób łączy się on z muzyką?
Jest to praca zatytułowana Satan Arousing the Fallen Angels, której autorem jest John Martin. Pomyślałem, że ogromna jaskinia będzie odpowiednio oddawać klimat muzyki umieszczonej na albumie, ale tak naprawdę postać sztana nie pasowała mi tutaj, dlatego go usunąłem i dodaliśmy na to miejsce czerwoną, ognistą warstwę.
Czy zaskoczył Cię sukces jaki odniósł album i zainteresowanie jakim media obdarzyły zespół Misþyrming? Bo szczerze mówić bardzo szybko staliście się ważnym zjawiskiem na black metalowej scenie.
Wierzyliśmy w ten album od samego początku, od kiedy tylko zaczęliśmy go przygotowywać. Ale to ogromne zainteresowanie naszą muzyką jakie obecnie doświadczamy jest bardzo dalekie od tego, czego mogliśmy się wcześniej spodziewać. Ciężka praca jaką wkładamy w nasz zespół, a dotyczy to zarówno przygotowania albumu jak i naszych występów na żywo, opłaciła się. Jesteśmy zaszczyceni odbiorem naszej muzyki.
Jak zmieniło się Twoje życie od czasu wydania albumu?
Największa zmiana to chyba możliwość darmowego podróżowania, które wiąże się z trasami koncertowymi i występami na festiwalach. To jest świetna zabawa. Spotkaliśmy też na swojej drodze kilku naszych ulubionych artystów, co też jest czymś fantastycznym. Ponadto to, że obecnie inni szanują nas jako muzyków jest dla mnie też pewną formą nagrody.
Powiedziałeś kiedyś w jednym z wywiadów, że „Wolałbym raczej zabić projekt [Misþyrming] niż tworzyć muzykę opierającą się na masowej produkcji”. Co dokładnie miałeś na myśli?
Chcę tworzyć muzykę, na takich samych warunkach, na jakich zawsze ją robiłem. Dla siebie. Podpisując z kimś kontrakt dajmy na to na 4 albumy, stajesz się zobowiązany do tego, aby wyprodukować konkretną ilość muzyki dla danej wytwórni, więc jeśli musisz przygotować kolejny album na zasadach tej umowy, która Cię do tego obliguje, to czy nadal robisz to dla siebie i od serca? Jeśli kiedykolwiek poczuję, że tworzę muzykę tylko po to, aby kogoś zadowolić, to przestanę to robić.
Wytłumacz proszę, dlaczego tak trudno znaleźć i kupić debiutancki album Misþyrming na fizycznym nośniku?
Jest to wynik tego, że dla wytwórni, która zajęła się dystrybucją naszej muzyki trudno było na początku oszacować zapotrzebowanie na ilość kopii, która powinna zostać wyprodukowana. To nie dziwne kiedy ma się do czynienia z wydaniem albumu zupełnie nowego i nieznanego zespołu. Wtedy dla nas oraz Terratur Possessions i Fallen Empire wydawało się rozsądne, że 500 płyt jest logicznym rozwiązaniem. Potem wytłoczono kolejne 500 kopii albumu. Tak więc naszym zamiarem nie było stworzenie ograniczonej ilości naszego debiutu. Kiedy druga partia została wyprzedana, zdecydowaliśmy się na tłoczenie albumu po raz trzeci. Wkrótce nasz album pojawi się też w wersji CD na Terratur Possessions oraz w wersji kasety magnetofonowej na Vánagandr.
Rozumiem. Tym bardziej, że z drugiej strony umieściłeś album „Söngvar elds og óreiðu” na stronie Bandcamp na zasadzie „podaj swoją cenę”, dając tym samym możliwość osobom, które chciały go pozyskać czy chcą za niego zapłacić i ewentualnie ile.
Tak. Wiesz, od kiedy jest internet można mieć niemal nieograniczony dostęp do każdej muzyki jaką chcesz w zasadzie za „darmo”. Wszyscy wiemy, że tego się nie da powstrzymać, a może i nie powinno. Myślę, że internet jest doskonałym sposobem na promocję muzyki na przykład na zasadzie „posłuchaj” lub „pobierz”. Wstawiają swoją muzykę i dając możliwość pobrania jej za darmo z opcją ewentualnej zapłaty mamy przynajmniej pewność, że ludzie mogą dostać konkretną muzykę bezpośrednio od danego artysty, a nie z jakiegoś wątpliwego źródła. Nie prosimy o nic w zamian, ale to też działa trochę na zasadzie poczty pantoflowej, bo kiedy coraz więcej osób ma dostęp do naszej muzyki, to prowadzi to do zwiększenia się liczby ludzi, którzy o nas mówią i przekazują wiadomość o naszym zespole i muzyce dalej. Ponadto, istnieje wiele uczciwych osób, którzy jednak dokonują opłaty za pobierany album, więc trochę pieniędzy z tego też wpada.
Jeszcze jedno mnie zastanawia. Mam tutaj na myśli udział Misþyrming podczas festiwalu Roadburn w Residence w 2016 roku. Jest to o tyle intrygujące, że będziecie tam w roli tzw. Roadburn’s Artist. Muszę przyznać, że jest to dosyć zaskakujące, ponieważ zwykle tę rolę pełniły zespoły, które mogły pochwalić się wieloletnim doświadczeniem scenicznym, obszerną dyskografią i światową renomą. Nie zrozumcie mnie źle, ale Misþyrming to bardzo młody zespół, więc wytłumaczcie proszę jak do tego doszło?
To była decyzja organizatorów Roadburn. Ich główny gospodarz, Walter, minionego lata brał udział w islandzkim festiwalu Eistnaflug i widział nasze dwa występy (jednym z nich był Úlfsmessa). Był zachwycony naszym wykonaniem. To on wpadł na pomysł, aby umieścić nas jako głównego artystę na Residence, ponieważ miał pewność, że mamy do zaoferowania dużo więcej niż tylko prosty koncert. Umówiliśmy się na wspólne spotkanie, podczas którego rozmawialiśmy o różnych możliwościach. Rozmowy te zakończyły się podjęciem decyzji, aby przygotować trzy noce z trzema różnymi koncertami: Algleymi – wieczór z samym nowym materiałem; Úlfsmessa – gdzie wykonamy nasze kompozycje wraz z zaproszonymi gośćmi, którzy są równocześnie naszymi dobrymi przyjaciółmi z takich kapel jak NYIÞ, Naðra i Grafir; i wreszcie Söngvar elds og óreiðu – czyli wykonanie w całości materiału pochodzącego z naszej debiutanckiej płyty.
Oprócz tego festiwalu jakie są Wasze inne plany na najbliższą przyszłość?
Na najbliższe miesiące mamy zaplanowane też kilka innych festiwalowych występów oraz trasę koncertową.
Po cichu zapytam czy pracujesz już nad nowym materiałem?
Kończę właśnie pisać drugi album i jestem bardzo zadowolony z tego, co do tej pory udało mi się przygotować.
Czego zatem możemy się spodziewać na następnym albumie? Będzie się różnił bardzo od debiutu?
To będzie coś innego niż „ Söngvar elds og óreiðu”, ale nie musisz się o nic martwić, to będzie równe dobra rzecz. Prawdopodobnie na wiosnę 2016 roku udamy się do studia, więc nowe wydawnictwo ukaże się w okolicach 2017 roku.
Uzbrajam się w cierpliwość i czekam na nową odsłonę Misþyrming. Tymczasem porozmawiajmy teraz o Islandii, która dla wielu wiąż pozostaje miejscem mało znanym i mocno odmiennym. Czy interesujesz się aktualną sytuacją geopolityczną swojego kraju?
Szczerze mówiąc nie wierzę, że mój głos coś w tej sprawie cokolwiek znaczy, ponieważ parlament i tak zawsze okazuje się zepsuty, zdeprawowany i fałszywy. Okazuje się, że demokracja w rzeczywistości nie jest taka jaka powinna być. Po głosowaniu prawicowe partie fałszują wyniki przez tworzenie większości z innymi prawicowymi partiami. Ludzie są naiwni i ulegają propagandzie, a potem po fakcie zawsze sobie uświadamiają, że byli głupi i ponownie dali się nabrać.
Jak bardzo zmieniła się Islandia i życie w tym kraju po kryzysie gospodarczym?
Przepaść między ludźmi bogatymi i biednymi jest bardzo duża i to jest smutne. Bogatych stać na wszystko, więc niczym nie muszą się przejmować, ich w ogóle nic nie obchodzi. Prywatyzują wszystko co też nie jest dla nich żadnych problemem, bo przecież mają na to pieniądze. W tym samym czasie inne osoby nie mogą pójść na przykład do lekarza, bo ich po prostu na to nie stać. To chyba rozumiesz, że w takich sytuacjach myślę sobie, że coś jest nie tak.
A czy kryzys w Islandii miał wpływ na samą muzykę i artystów, dotknął tego środowiska artystycznego?
Pewien filozof powiedział kiedyś, że w czasie kryzysu ekonomicznego artyści się odradzają i rozkwitają. Dowodem tego jest właśnie Islandia i chodzi tutaj nie tylko o scenę black metalową.
Co takiego jest w Islandii, że powstaje tam tak dużo muzyki, do tego różnorodnej, a w odbiorze autentycznej?
To pewnie wynik tego, że wszyscy jemy ryby i żyjemy w wystawnych domach (śmiech).
Czy łatwo jest być dziś muzykiem, artystą w Twoim kraju?
Nie jest źle. Aktualnie sztuka jest tutaj w pełnym rozkwicie. Największym problemem są ograniczenia, które wynikają z tego, że żyjemy na wyspie odciętej od reszty kontynentu.
W jaki sposób rząd Islandii dba o muzykę i muzyków, otacza ich jakąś opieką lub udziela wsparcia finansowego?
Rząd wierzy w pieniądze, więc zespoły, które przyczyniają się do zarabiania dużej ilości pieniędzy dostają od nich wsparcie. Nie przekłada się to jednak, że się tak wyrażę, na sztuki ekstremale, ponieważ nie ma z tego dużych pieniędzy, jeśli już w ogóle jakieś są.
Jak opisałbyś scenę metalową w Islandii?
Islandzka scena metalowa jest bardzo zróżnicowana. Mamy też wielki festiwal metalowy o nazwie Eistnaflug, na którym występują największe zespoły z Islandii, a także pojawia się na nich wiele zagranicznych zespołów. Line-up na tym festiwalu często jest dobrym przykładem tej różnorodności. Mamy tutaj kapele death metalowe, zespoły heavy metalowe i jeszcze dużo innych odmian metalu. Myślę, że naprawdę nie ma tutaj podziałów na lepszych i gorszych, na gatunki i podgatunki. Headlinerami na Eistnaflug są na przykład HAM i Sólstafir.
Jak Misþyrming odnajduje się na współczesnej scenie Islandii?
To od niedawna nie jest takie trudne, bo islandzkie media zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, jak duża jest black metalowa scena w kraju. Na przykład największy festiwal muzyczny w Islandii, Iceland Airwaves, który od zawsze promował gatunki muzyczne wszelkich rodzajów, kilka razy do swojego line-up’u włączył metalową grupę Svartidauði. W tym roku zaproszono również Misþyrming i Sinmara. Jesteśmy doceniani w Islandii, ale dopiero występując w innych krajach doświadczyliśmy na własnej skórze tego, że istnieje jeszcze większa grupa oddanych fanów na kontynencie niż tutaj w Islandii.
Czy czujesz się mocno związany z innymi zespołami z Islandii, czy raczej czujesz, że Misþyrming jest estetycznie zupełnie inny?
Nasza black metalowa scena jest silna. Misþyrming to tylko jeden z wielu wspaniałych zespołów na tej scenie. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi takich zespołów jak na przykład Svartidauði, Sinmara, Abominor, Mannveira, Árstíðir Lífsins, Draugsól. Tworzymy też kilka innych projektów, w tym m.in. Naðra, 0, Carpe Noctem, Nornahetta, Úrhrak. Występujemy razem na jednej scenie i w zasadzie mógłbym z każdym z nich nagrywać lub produkować albumy wielu z tych zespołów, więc moim zdaniem istnieje silna więź między nami.
Znasz dobrze polską scenę metalową bądź jakieś zespoły z naszego kraju?
Istnieje wiele wspaniałych kapel, które działają w Polsce. Scena ta jest bardzo interesująca. Niektóre z moich ulubionych zespołów z Polski to na przykład Outre, Cultes des Ghoules, Mgła i Behemoth. Zespoły te są bardzo znane i cenione tutaj w Islandii.
Czy chcesz dodać coś jeszcze na koniec?
Miejcie oko na Vánagandr, Studio Emissary i Oration.
Dziękuję bardzo za wywiad.
Ja również Ci dziękuję.
Album można nabyć na stronie bandcamp.