Niedawno na naszej stronie zamieszczaliśmy recenzję debiutanckiego albumu zespołu Atónal Blús zatytułowanego „Höfuðsynd„.
Zobaczcie, co na jego temat ma do powiedzenia Gestur Guðnason, założyciel Atónal Blús, w wywiadzie udzielonym specjalnie dla naszego portalu.
Marcin: Witaj Gestur, proszę opowiedz nam jak powstawały kompozycje na swój debiutancki album?
Gestur Guðnason: Cześć. Myślę, że jest to połączenie podświadomego przepływu pomysłów oraz komponowania wyłącznie poprzez granie i przysłuchiwanie się temu, które jest prawdopodobnie najbardziej typowym podejściem do pisania muzyki rock/pop/folk, w przeciwieństwie do podejścia bardziej wykalkulowanego jak wykorzystywanie techniki kompozytorskiej częściej związanej z muzyką klasyczną. Czasami wpadam na jakiś pomysł, który pojawia się, kiedy akurat coś sobie gram na gitarze i krążę wokół niego, pracuję nad nim na różne możliwe techniczne sposoby, a czasami zaczynam grać w sposób „podświadomy” z pomysłami które wcześniej powstały w bardziej wykalkulowany sposób i pracuję nad nimi, żeby uzyskać dla nich przyjemniejsze brzmienie.
Marcin: Kiedy napisaliście swoje utwory?
Gestur Guðnason: Część z tych piosenek lub ich fragment powstały nawet 6 lat temu, a inne utwory i pomysły są bardziej aktualne. Ale większość materiału została sfinalizowana i ukończona podczas nagrywania i w czasie post produkcji, które miały miejsce od czerwca 2010r. do sierpnia 2013r.
Marcin: A o co chodzi z rytmem w Waszej muzyce? Wydaje się być nieco nieregularny i dziwny.
Gestur Guðnason: Faktycznie na tym albumie użyłem sporo dziwnych metrum i rytmów takich jak 11/8 i 7/8, które się wywodzą z tradycyjnej bałkańskiej muzyki folkowej, ale rzadko je słyszałem gdziekolwiek indziej, z wyjątkiem nowoczesnego jazzu i muzyki klasycznej. Czerpię natchnienie z muzyki folkowej, która posiada bardzo silny charakter melodyczny i rytmiczny, który chciałem wykorzystać u siebie w zespole. Poza tym ta forma tworzy również bardzo jasne struktury. To są struktury i formy, które są również bardzo czyste i jasne. Dziwne rytmy zwykle są wykonywane w bardzo szybkim tempie w tradycyjnej muzyce bałkańskiej, ja nad nimi poeksperymentowałem i spowolniłem je. Po zwolnieniu ich tempa zmienia się także ich charakter i stają się bardzo ekscytujące.
Marcin: Album „Höfuðsynd” posiada bardzo interesujące brzmienie. Jak udało się Wam uzyskać tego rodzaju dźwięki?
Gestur Guðnason: Przy okazji tego albumu podjąłem decyzję, aby spróbować stworzyć tło dźwiękowe zupełnie dla mnie nietypowe przez i użycie do tego instrumentów, z którymi wcześniej nie miałem do czynienia, takimi jak harmonica i theremin oraz syntezator brzmiący jak przester do gitary. Poprzez to staram się osiągnąć jakiś rodzaj połączenia z kulturą światową i różnymi okresami w czasie w tym ze starodawnymi dźwiękami inspirowanymi muzyką folk, mieszając to w sposób podświadomy jak i bardziej techniczny, aby powstało bardziej nowoczesne i zelektryfikowane tło dźwiękowe.
Marcin: W jakim miejscu nagrywaliście swój album i jak wyglądał proces jego nagrywania?
Gestur Guðnason: Płyta została nagrana w kilku studiach w Reykjaviku. Napisałem partie instrumentalne dla każdego z instrumentów, a potem to już się samo formowało i kształtowało w trakcie prób, jak i nagrywania, za co odpowiedzialni byli poszczególni muzycy. Poza tym niektóre fragmenty były również improwizowane i niektóre ciekawe pomyłki też się znalazły na albumie. Natomiast większość wokali nagrałem w moim garażu.
Marcin: Czy album posiada jakiś temat przewodni?
Gestur Guðnason: Nie, to nie jest koncept album, chociaż można powiedzieć, że tematem przewodnim jest tutaj próba scalenia, czy utworzenie połączenia między rytmami inspirowanymi starodawną muzyką folkową, a umieszczenie ich w nowoczesnym zelektryfikowanych brzmieniu.
Marcin: Jak przedstawia się warstwa tekstowa waszych utworów? O czym opowiadają te teksty?
Gestur Guðnason: To w większości wolno pływający pomysły i fantazje, a niektóre teksty wynikają z bardziej osobistych doświadczeń. Często używam sprzeczności i zniekształcenia rzeczywistości do pobudzenia wyobraźni. Niektórzy mogą analizować teksty w ujęciach teorii Freuda, ale jeśli chodzi o sens i znaczenie tekstów to jest to coś o czym nie myślę w trakcie ich pisania. Mam skłonność do układania wielu słów w stos, napiętrzania ich, i te ciekawe zostają, a inne odrzucam. Do łączenia tekstów z dźwiękami lubię używać asonansu i aliteracji. Czasem decyduję się używać słów jak bełkotu, bawię się słowami kiedy najpierw zaczynam się kręcić wokół muzycznych pomysłów wygrywanych na gitarze. Tak jak to miało miejsce w przypadku „Sexual slave„, nie mam żadnej potrzeby analizowania tego tekstu.
Marcin: Śpiewasz po angielsku i islandzku. Jest to trochę pomieszane.
Gestur Guðnason: Tak, nową rzecz, którą się starałem wprowadzić na tej płycie to łączenie w tekście danego utworu dwóch języków. Główny eksperyment z tym związany powstał przy okazji utworu „Apolelegy„, którego tekst oryginalnie powstał w języku angielskim. Napisała go kanadyjska poetka Angela Rawlings. Następnie ja przetłumaczone go na islandzki, a potem połączyłem razem te dwa języki. Chcieliśmy łączyć dwujęzyczne teksty zarówno na małą skalę, jak słowa w obrębie zdań, a także na większej przestrzeni jak całe zdania i refreny.
Marcin: Jakie zespoły Cię inspirują?
Gestur Guðnason: Jest ich wiele! Z pewnością bardzo inspirują mnie zespoły, w których grałem. Prace tworzone na gitarze klasycznej przez kompozytora Leo Brouwera. Grałem ich wiele podczas moich studiów nauki gry na gitarze klasycznej. Nirvana na bardzo jasną i przemyślaną strukturę utworów. Dużo obecnej muzyki r’n’b, która na nowo wyszukuje świeżych brzmień i aranżacji. I jeszcze muzyka etniczna, a także muzyka metalowa.
Marcin: W jakich zespołach grałeś wcześniej?
Gestur Guðnason: Grałem w kilku zespołach na przestrzeni różnych okresów swojego życia. Mogę wspomnieć o: Stórsveit Nix Noltes, Númer Núll, 5ta Herdeildin, Fatherz´n´Sonz, Benni Hemm Hemm i Skátar.
Marcin: I pytanie na koniec, kto wykonał okładkę Waszego albumu i czy w jakiś sposób ma ona swoje odniesienie w tekstach lub muzyce?
Gestur Guðnason: To ja wpadłem na ten zwariowany pomysł umieszczenia gigantycznego plemnika na plaży ciągnącego za sobą ogon z kotwicą na końcu, którą ciągnie jak ogonem i Zrobiliśmy to zdjęcie w Skagafjörður, gdzie dorastałem, znajduje się to miejsce w północno-zachodniej Islandii. Pomysł ten został zaczerpnięty z pierwszej linijki tekstu do tytułowego utworu z albumu „Höfuðsynd„. Następnie pod wpływem chwili postanowiłem wejść nago do morza i to jest to, co można teraz zobaczyć na okładce. Wyspy widoczne w oddali nazywają się Drangey i Málmey i są to główne atrakcje w Skagafjörðurs. Zdjęcie zostało wykonane przez Óli Arnara i mojego przyjaciela rzeźbiarza i malarza Jóhannesa Atli, który zadbał o to, aby rzeczy na zdjęciu wyglądały dobrze. Inny mój przyjaciel Ágúst Friðriksson umieścił na zdjęciu ten gigantyczny plemnik.
Marcin: Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia.
Gestur Guðnason: Dziękuję.