Snævar Albertsson to niezwykle utalentowany muzyk, który dowodzi swoim nowym zespołem Dad Rocks!.
Debiutacki album „Mount modern” jest arcydziełem grania w stylu folk/pop i zasługuje na status „klasycznego” albumu tego gatunku. Zresztą posłuchajcie go sami i przekonajcie się na własne uszy! Czekamy na kolejny album artysty, który zapowiada się równie ciekawie.
Obecnie macie okazję poznać Snævara nieco lepiej w udzielonym dla nas wywiadzie. Tak więc panie i panowie… zaczynajmy.
Marcin: Mógłbyś opowiedzieć o historii powstania Dad Rocks!? Jak to się zaczęło i czym jest Dad Rocks! dla Ciebie?
Dad Rocks!: Pomysł na Dad Rocks! zrodził się w mojej głowie w 2009r., kiedy urodziła się moja córka. Miałem wtedy 23 lata. Grałem w moim drugim zespole o nazwie Mimas, ale potrzebowałem innego ujścia dla swoich inspiracji i emocji, które pojawiły się w związku z ojcostwem, a były to kwestie bardzo osobiste i tak naprawdę nie pasowały to ówczesnego zespołu i tego co robiliśmy. Tak więc wziąłem do ręki gitarę akustyczną i starałem się przelać moje doświadczenia na jakąkolwiek muzykę. Dad Rocks! jest dla mnie sposobem na to, aby cofnąć się na chwilę, zrobić krok do tyłu i poobserwować otoczenie, w celu wyciągnięcia zarówno pozytywnych jak i krytycznych uwag.
Marcin: Minęło dokładnie 2 lata od ukazania się Twojego debiutanckiego albumu „Mount modern”. Jakie ten albumem z tej perspektywy czasu wywołuje w Tobie emocje?
Dad Rocks!: Jestem bardzo zadowolony z niego, naprawdę. Postrzegam go jak dobry początek. Zyskał mi skromne grono zwolenników, ale lojalnych, którzy są wszystkim, o co mogę prosić.
Marcin: Opowiedz o powstawaniu albumu “ Mount modern” – jak przebiegał proces komponowania i nagrywania materiału? Pojawiły się jakieś niespodzianki lub wyzwania? Jakie są Twoje wspomnienia z tego okresu?
Dad Rocks!: Było to jedno z moich najbardziej przyjemnych nagrań. Byłem też w to bardzo zaangażowany. To był bardzo organiczny proces, z wieloma wspaniałymi przyjaciółmi, którzy też się w to zaangażowali, grając i przyczyniając się do powstania albumu. Nie wiedzieliśmy, jak płyta będzie wyglądać po jej ukończeniu, więc po prostu płynęliśmy z prądem, bez zbytnich oczekiwań.
Marcin: Album miksowany był przez Addi 800 (Blur, Björk), a masteringiem zajął się Tom Mcfall (REM, Stars, Regina Spektor, Bloc Party). Jak doszło do współpracy z nimi?
Dad Rocks!: Addi 800 pracował w studiu znajdującym się niedaleko domu moich rodziców, i nagrał kilka wokali dla mojego drugiego zespołu Mimas. Mieliśmy naprawdę świetne relacje, pracowaliśmy już razem przy trzech różnych projektach. On jest wspaniałym kompanem do współpracy, ma niesamowity słuch i jest bardzo cierpliwy. A kontakt z Tomem McFall mam przez znajomego, który zatrudnia jego i całą masę innych ludzi w branży audio.
Marcin: Co byś zmienił na tym albumie, gdybyś miał okazję nagrać go ponownie?
Dad Rocks!: Nie jestem pewien. Jestem bardzo zadowolony z tego jaki jest, ale nauczyłem się więcej od strony produkcji muzyki i prawdopodobnie zmieniłbym nieco brzmienie. W zakresie muzyki czy tekstu nic zupełnie bym nie zmieniłbym. Album dokładnie pokazuje, gdzie znajdowałem się w tamtym czasie, a ja raczej nie żałuję niczego z przeszłości.
Marcin: Kto wykonał okładkę do albumu i jak ona odnosi się do muzyki lub tekstów?
Dad Rocks!: Okładkę stworzył niezwykły artysta z Aarhus, DK. Nazywa się Jon Gotlev, a jego firma nosi nazwę No Heroes. Poza tym on gra na perkusji w duńskim zespole LISERSTILLE. Istnieje związek między górami, a tytułem oczywiście. Teksty na albumie odnoszą się do antagonizmów i wyzwania, które spotykamy we współczesnym życiu.
Marcin: Czym muzyka jest dla Ciebie? Co jest dla Ciebie najważniejsze w muzyce?
Dad Rocks!: Muzyka ujmuje w pewne klamry wszystko to co trwa tylko przez chwilę, i przez kilka minut stanowi dla tego pewien rodzaj sanktuarium, schronienia, zanim wszystko znów powróci do normalności.
Marcin: Myślę, że teksty są dla Ciebie ważnym aspektem muzyki. Jaki wpływ powinny mieć słowa na słuchaczy?
Dad Rocks!: Nie jestem pewien. Przede wszystkim piszę je dla siebie. Nie ma tu prawdziwego programu politycznego, ale próbuję opisywać codzienne sytuacje i przy odrobinie szczęścia zostawiać je dla słuchacza.
Marcin: Czy Twoje piosenki są oparte na rzeczywistych sytuacjach czy są zmyślone?
Dad Rocks!: Zawsze jest w nich coś z prawdziwego życia, ale potem staram się improwizować, przesadzać, wyolbrzymiać i budować opowieści na tych historiach.
Marcin: Co zainspirowało Cię, aby zająć się muzyką? Czy muzyka było zawsze częścią Twojego życia w jakimś sensie?
Dad Rocks!: Zwariowałem na punkcie muzyki kiedy byłem jeszcze dzieciakiem. Słuchałem Elvisa Presley’a i Michaela Jacksona przez całe dnie, aż doprowadzałem tym moich rodziców do szału. Kiedy miałem 14 lat, wujek pokazał mi kila riffów do utworów Metallica. Wtedy zacząłem grać na gitarze. Naukę rozpocząłem od 5 pierwszych płyt Metallica, a potem kiedy minął mi okres zainteresowania metalem, słuchałem grunge’u i indie. Zacząłem śpiewać piosenki, testowałem w ten sposób cierpliwość mojej matki, ale na szczęście dla mnie nie wyrzuciła mnie z domu. Jestem w tym kiepski, ale pomimo tego i tak to robię.
Marcin: Jak wspominasz swoje dzieciństwo? Jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie muzyczne?
Dad Rocks!: Raz dostałem kartę członkowską od islandzkiego fanklubu Elvisa Presley’a. Otrzymałem także koszulkę i składankę z piosenkami Elvisa. To było dla mnie niesamowite. Oprócz słuchania muzyki i jeżdżeniu na BMXie, łowiłem ryby.
Marcin: Jaki jest Twój ulubiony zespół? Jakiej muzyki słuchasz, którą mógłbyś polecić?
Dad Rocks!: Spędzam ostatnio trochę czasu na pisaniu egzaminów i Jim O’Rourke naprawdę doskonale z tym współgra. Interesuję się projektami Doomtree, którzy są hiphopowym kolektywem. Od czasu do czasu dużo muzyki przysyłają mi także moi przyjaciele, i w końcu tego słucham najwięcej, co jest wspaniałe. Jeśli chodzi o ulubione zespoły to trudne zadanie. Chciałbym wymienić wykonawców takich jak Bob Dylan, Tom Waits, The Low Anthem, Sam Amidon, Sin Fang, Leonard Cohen, Sparklehorse … O człowieku, to może trwać wiecznie!
Marcin: Jakiego islandzkiego artystę słuchałeś najczęściej w 2013r.?
Dad Rocks!: Prawdopodobnie Sin Fanga. Jego album „Flowers” jest absolutnie niezwykły.
Marcin: Czym się interesujesz poza muzyką?
Dad Rocks!: Polityką, poezją, lotnictwem i rodzicielstwem.
Marcin: Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
Dad Rocks!: Będziemy wydawać nasz następny album na wiosnę, taką mam nadzieję. Przez grudzień będziemy koncertować z moimi dobrymi przyjaciółmi z Honig i Town of Saints. Ustalamy jeszcze plan trasy i miejsca, więc jest to bardzo ekscytujące.
Marcin: Piszesz piosenki na kolejny album?
Dad Rocks!: Po tym jak kilka miesięcy temu zakończyliśmy prace nad kolejnym albumem, napisałem garść dodatkowych piosenek. Możem zamieścimy je na albumie, jak i na EPce w 2014 roku.
Marcin: Gdzie szukasz inspiracji kiedy tworzysz nowe piosenki?
Dad Rocks!: Raczej nie staram się jakoś usilnie ich poszukiwać, ale ogólnie rzeczy, które trudno jest zrozumieć, lub dwuznaczne sytuacje wydają się znajdować odzwierciedlenie w moich tekstach.
Marcin: Co chcesz osiągnąć na nowym albumie, z perspektywy muzycznej?
Dad Rocks!: Chcę zamieścić na nim to co tylko jest możliwe, ale bez przepełnienia go.
Więcej o Dad Rocks! znajdziecie na facebook, bandcamp, gogoyoko i stronie zespołu.