Rockowy kwartet Rythmatik został założony w 2012 roku, ale tak na poważnie zaczął działać dopiero od 2014 roku.
Członkowie zespołu:
Hrafnkell Hugi Vernharðsson – wokal, gitara
Eggert Nielson – gitara
Pétur Óli Þorvaldsson – bas
Valgeir Skorri Vernharðsson – perkusja
W 2015 roku Rythmatik wygrali konkurs Músíktilraunir (Musical Experiments) – „Battle of the bands”. Jedną z nagród była możliwość nagrania albumu w profesjonalnym studiu. Dodam, iż muzycy tej grupy są w wieku 19-21 lat i wychowywali się na Fiordach Zachodnich Islandii (Suðureyri i Ísafjörður), oprócz Eggerta, który pochodzi z USA, a w Islandii mieszka od 4 lat.
Muzycy wśród swoich muzycznych inspiracji wymieniają takie kapele jak The Smiths, Death Cab For Cutie, Manchester Orchestra, Ride, Arctic Monkeys, Two Door Cinema Club, Biffy Clyro, Frightened Rabbit, Big Country.
Debiutancki album EP Rythmatik zatytułowany “Epilepsy” ukazał się 26 października 2015 roku. Album był nagrywany w maju bieżącego roku w Sundlauginn Studio. Miksowaniem i masteringiem materiału zajmował się Flex Árnason, który wraz z Vernharður Jósefsson zajmował się również produkcją płyty.
Gitarowe brzmienie “Epilepsy” to w zasadzie prosty i melodyjny rock, ale alternatywny i utrzymany w wysmakowanej estetyce. Muzycy momentami bardziej przechylają się w stronę stylistyki spod znaku new rock revolution, kiedy indziej wyraźnie nawiązują do szkockiego indie rocka, a jeszcze innym razem odważnie sięgają do brit-popowych melodii lub w sposób subtelny przywołują ducha hard rocka („Brock Thief”). Słychać, że panowie tu i tam potrafią ciekawie zakombinować, ale generalnie całe mnóstwo gitarowych motywów urzeka swą prostotą, która równocześnie błyszczy urzekającą chwytliwością. Proste aranże zostały ubrane przez Rythmatik w nad wyraz zgrabne melodie, które poruszają duszę i zostają na dłużej w głowie. Grupie należą się ukłony za to, iż udaje się im nie zmarnować dobrej melodii tonącej w przesadnie pokręconych aranżach. Ponadto muzycy ani przez chwilę nie ocierają się o banał.
Każda pojedyncza piosenka na płycie “Epilepsy” jest kolejną świetną piosenką. Wspólnym mianownikiem wszystkich kompozycji jest ich ogromna chwytliwość – nawet pozycje o dużo spokojniejszym tempie posiadają taką cechę. Trzeba dodać, że jest to przebojowość szalenie wkręcająca, oparta na gitarowej spuściźnie alternatywnych lat 90-tych. Wszystkie kompozycje reprezentują równy, wysoki poziom. Muzyka płynie równo od początku do końca, bez żadnych wahnięć. Nie ma tu miejsca na przeciętności czy słabości. To krążek, który słucha się w całości z olbrzymią przyjemnością.
Wierzę, że debiutancki album Rythmatik jest dopiero przedsmakiem tego, co wydarzy się w przyszłości. Chłopaki mają talent, grają naprawdę dobrze, mają pomysły na dobre melodie i w ciekawy sposób łączą różne muzyczne elementy. Spodziewam się od tego zespołu kolejnych mocnych indie piosenek. Podobnie tchnących świeżą jakością, energią i przestrzennością. A teraz wracam do słuchania “Epilepsy”, bo ta płyta wkręca.
Rythmatik :: Epilepsy
1. What We Get 04:30
2. Death Of The Party 03:35
3. Sleepyhead 04:14
4. Tiny Knots 04:31
5. Alabaster 04:21
6. Brick Thief 04:33
Rythmatik : facebook // bandcamp // soundcloud