Velvet Villain to rockowy duet, który latem 2018 roku założyła dwójka islandzkich muzyków.
W skład Velvet Villain wchodzą:
Jón Gauti Palsson – gitara i wokal
Jon Salka – perkusja
Panowie są bardzo aktywni na islandzkiej scenie muzycznej. Dotychczas grali/grają w różnych innych zespołach, np. Jon Salka w InZeros. Tworząc Velvet Villain muzykom przyświecała myśl, aby tworzyć mocne i energetyczne numery z dobrymi melodiami. Przynajmniej w taki sposób zespół próbuje określić własną twórczość. I jest on bardzo trafny.
6 lipca 2020 roku Velvet Villain wydał swój debiutancki mini album zatytułowany „Dead by Midnight„. Materiał na płytę zespół zarejestrował w dwóch różnych studiach. Jednym z nich było Studio Hljóðverk, gdzie muzycy współpracowali z producentem Einarem Vilbergiem.
Brzmienie debiutanckiego albumu duetu Velvet Villain tkwi w alternatywnym, garażowym, rockowym i grunge’owym dziedzictwie lat 90-tych, a jednocześnie ujawnia inspiracje hard rockiem, psychodelą i stonerem. Muzycy nakręcają i uzupełniają się nawzajem tworząc gęste ściany dźwięku wypełnione mocą i melodią. Mimo oczywistych ograniczeń dążą do niestandardowego wykorzystania danych możliwości i radzą sobie na tym polu całkiem zgrabnie. Gitara i perkusja nie tylko wybijają rytmiczne harmonie, ale także ciekawie modulują kształty i formy kolejnych utworów, skręcając w różnorodne nieoczekiwane rejony. Jón Gauti Palsson nie szczędzi swojej gitary. Spod jego palców wystrzeliwują żwawe riffy, jak i chwytliwe melodie. Pochwalić trzeba także perkusistę Jona Salka za mnogość pomysłów i nieszablonowe zagrywki. Oprócz tych dwóch instrumentów mamy jeszcze wokal, który również jest mocnym punktem zespołu. Jón wspaniale radzi sobie za mikrofonem. Poza tym w grze Velvet Villain jest taka specyficzna, grunge’owa atmosfera. Lubię to.
Chociaż album „Dead by Midnight” trwa zaledwie 20 minut, to jest to wydawnictwo niezwykle wkręcające, które potwierdza, że islandzcy muzycy nie mają w sobie żadnej ściemy, tylko sporo talentu. A ja jestem zwolennikiem prawdy w muzyce, dlatego panowie kupili mnie już przy pierwszym odsłuchu płyty. Velvet Villain przywraca muzyce rockowej należny jej brud, surowość, zgrzytliwość, zabawę sprzężeniami, nerwowość i pozorną nonszalancję. Oprócz tego duet jest świadomy tego, że zarówno rock’n’roll jak i alternatywny rock nie polega wyłącznie na krzesaniu iskier, ale także na rozniecaniu ognia. A do tego potrzeba odpowiedniego paliwa jakim są chwytliwe melodie, które Islandczykom wychodzą rewelacyjnie. Jest czego posłuchać.
Velvet Villain wypaliło z porywającą płytką, która pozostawia po sobie jak najlepsze wrażenie. Z zaciekawieniem będę czekał na ich kolejne wydawnictwa.
Velvet Villain :: Dead by Midnight
Part 1 (black)
A1. Wicked love
A2. Out of sight
A3. Here comes the rain
Part 2 (white)
B1. Another day
B2. Matter of lust
B3. Life in a fishbowl
B4. I wanna know
B5. Bad blood
Velvet Villain : facebook / spotify