Wormlust to ciekawa ekstremalna metalowa hybryda, którą w 2006 roku do życia powołał Hafsteinn Viðar Lyngdal (Afsprengi Satans, Martröð, Pestuus, ex-Wolfheart, ex-Myrk).
Niemniej jednak pomysł na ten projekt zakiełkował w głowie artysty jeszcze w 2003 roku, wtedy jeszcze pod nazwą Wolfheart
Ten jednoosobowy projekt w latach 206-2012 wydał kilka demówek. Natomiast oficjalny pełnowymiarowy debiutancki album Wormlust zatytułowany „The Feral Wisdom” (Demonhood Productions) ukazał się 6 czerwca 2013 roku.
Materiał na „The Feral Wisdom”, tak muzyka jak i teksty są autorstwa H. V. Lyngdala. Artysta także samodzielnie nagrał partie wokalne i zagrał na niemal wszystkich instrumentach. Jedynie na perkusji wspomógł go Bjarni Einarsson (Sinmara, Slidhr).
Metalowa muzyka Wormlust jest bardzo eklektyczna. Powinniśmy tutaj mówić o post/experimental black metalu, w którym pojawia się dużo zagrywek technicznych i progresywnych, a także intrygujących eksperymentalnych motywów i rozwiązań, a przede wszystkim budujących wspaniale nastrój brzmień dark ambientowych i psychodelicznych. Odpowiednio dawkowane są też tutaj melodie, które umiejętnie wpleciono w tą muzyczną metalową konstrukcję. Całość tworzy obraz mocno atmosferyczny, hipnotyczny i sensualny, wręcz transcendenty, mistyczny i kosmiczny. Ujmuje w nim tajemnica i niepokój, które rozlewają się w filmowej epickiej przestrzeni.
Zresztą jestem pewien, iż gdyby sfilmować muzykę do „The Feral Wisdom” to wyszedłby z tego piekielnie dobry obraz z gatunku horror science-fiction, który straszy nie tylko dźwiękami, ale też ogólną atmosferą, niedopowiedzeniem i niepokojącą tajemnicą, czymś czego nie widać i czego nie znamy.
Muzyka Wormlust jest pełna dysonansów. Wydaje się również być dualistyczna. Bo z jednej strony sprawia ona wrażenie bardzo brutalnej, złowieszczej, miażdżącej, niepokojącej, siejącej śmierć i zniszczenie, pozostawiającej po sobie wyłącznie nicość. Przemawia przez nią obłęd, szaleństwo, ogromny strach i panika mogące wyzwalać w człowieku drzemiące głęboko dzikie pierwotne instynkty. A z drugiej strony jest w niej też coś pięknego i wzruszającego, delikatny przebłysk światła, jakiś niebiański pierwiastek czegoś nieziemskiego i dowód artystycznej wrażliwości i ludzkiej melancholii. Być może „The Feral Wisdom” to strach opowiedziany sercem kogoś, kto za wszelką cenę pragnie zachować w sobie swoje człowieczeństwo w świecie wypaczonym i skazanym na zagładę.
„The Feral Wisdom” to muzyczne królestwo koszmaru. Pozornie chaotyczny black metal Wormlust ma właściwości halucynogenne, który wywołują w słuchaczu pojawienie się wizji ponurych (post)apokaliptycznych krajobrazów przeplatających się z astralnymi fantazjami sennymi. Ta muzyka wnika w najgłębsze poziomy naszej podświadomości i dokonuje w niej zmian na własnych warunkach, według własnych zasad.
Wormlust jak przystało na kapelę black metalową porusza temat śmiertelności. A przez pryzmat śmierci pokazuje nam niedoskonałości życia i otaczającego nas świata. Strach w tym przypadku jest bardzo realny. W pewnym momencie jednak zdajemy sobie sprawę, że ten trach jest większy przed życiem, niż przed samą śmiercią. W śmierci dostrzegamy nadzieję.
„The Feral Wisdom” brzmi momentami jak tęskne wołanie o wybawienie. Odsłania przed nami dwoistą naturę ciemności. Okazuje się, iż dryfowanie w czarnej otchłani kosmicznej nicości tylko początkowo sprawia ból wynikający z tego, że mamy poczucie rozdarcia naszej duszy. Po pewnym jednak czasie ta pustka okazuje się czymś błogim, tak długo wyczekiwanym spokojem. Finalnie okazuje się, że śmierć nie jest karą czy więzieniem, ale nagrodą i azylem. W myśl tego, człowiek nie zostaje pozbawiany życia, tylko jest od niego uwalniany. No bo czy utrzymywanie pozorów normalności w tak szalonym świecie nie wydaje się wam samo w sobie już szalonym pomysłem? A może to właśnie ciemność jest jedynym ratunkiem, a śmierć ostatecznym celem dla zachowania zdrowych zmysłów. Wystarczy odrzucić strach i rozpacz.
Nastrój debiutanckiej płyty Wormlust jest naprawdę imponujący. Zbudowano go z niebywałą precyzją i wyczuciem. Kapitalnie rozwijane jest tutaj napięcie i odpowiednio stopniowane są emocje. Wszystko dopracowane jest tutaj w szczegółach i pracuje w idealnej równowadze, równocześnie wprowadzając w słuchaczu poczucie dezorientacji. Wielkie wybuchy perkusji, obrzydliwe eksplozje gitarowych riffów, częste skrajne zmiany tempa, psychodeliczne pasaże syntezatorów, niemal schizofrenicznie rozpływające się ambientowe plamy, transowe eteryczne fragmenty, odległe i upiorne demoniczne pomruki stanowiące mroczne zaklęcia i wiele jeszcze innych elementów tego albumu układa się w coś co jest unikalnym doświadczeniem, czymś nowatorskim na gruncie black metalu.
„The Feral Wisdom” to genialne i monumentalne, a do tego hipnotyzujące arcydzieło. Rzecz obowiązkowa dla tych, którzy szukają w black metalu złożoności, głębi, piękna i absolutnego szaleństwa. Na swojej następnej płycie Wormlust będzie musiał się nieźle postarać, aby przebić potęgę swojego debiutu.
Wormlust :: The Feral Wisdom
01. Sex augu, tólf stjörnur 10:51
02. Djöflasýra 11:29
03. Á altari meistarans 06:05
04. Iður úti 09:47
Wormlust : facebook // bandcamp