Petur Pólson (właś. Petur Pólson Jensen, ur. w styczniu 1973r.) to farerski singer-songwriter i utalentowany gitarzysta. Mieszka w Sandavágur na Wyspach Owczych.
Petur Pólson jest artystą bardzo aktywnym w środowisku muzycznym Wysp Owczych. Do tej pory występował jako wokalista i autor tekstów na ponad dziesięciu albumach (solowe i z zespołami np. Visible Fish, Clickhaze). Oprócz tego pojawiał się gościnnie w wielu popularnych lokalnych zespołach, w których albo pisze teksty, albo śpiewa.
Swój solowy debiut zatytułowany „Koma” wydał w 2005 roku. Na początku 2007 roku rozpoczął prace nad kolejnym krążkiem. Nagrania odbywały się w marcu 2007 r. wraz z muzykami, którzy towarzyszyli mu poprzednio. Rozpoczęte prace nie doprowadzono do końca. Jednak pod koniec 2007 roku Petur Pólson i producent jego pierwszego albumu Bogi á Lakjuni przygotowywali nagrania koncertowe i demo, które następnie służyły im jako podstawy do dalszych prac nad strukturami poszczególnych utworów.
W 2008 Petur i Bogi rozpoczęli właściwe nagrania na drugi album. Po pewnym czasie piosenki zaczęły nabierać odpowiedniego kształtu, formy i własnej tożsamości. Bębny zostały zarejestrowane w Danii w maju 2008 roku. Gitary i bas nagrywano w okresie lata tego samego roku, podobnie chórki. W listopadzie 2008 roku główne nagrania zostały zakończone. A w 2009 roku ukazał się drugi krążek artysty „Tokyó”.
Po kolejnych dwóch latach, w czerwcu 2011 roku, Petur Pólson wydał swój trzeci album „Transit”. Produkcją tej płyty zajmował się Benjamin Petersen, który był też współautorem materiału. Miksowanie muzyki powierzono Jens L. Thomsen, a mastering wykonał Tim Young w Metropolis Studios, w Londynie.
Album nagrywany był w Beitishúsini, Miðvágur, domu legendarnego farerskiego poety Mikkjal á Ryggi. Natomiast dodatkowe nagrania odbyły się w Støkumørk, Innan Glyvur, w Sólarmagn, Velbastaður i w domu Benjamina w Syðrugøta.
Okładkę na nowy album przygotowała Uni Árting.
Nie można pominąć faktu, że Petur Pólson przy nagraniach swoich płyt, jak i podczas występów korzysta z pomocy przyjaciół i muzyków: Uni Árting i Jan Rúni Poulsen (perkusja), Mikael Blak (klawisze), Lyon Hansen (organy, wokal), Jens L Thomsen (bas, wokal), Benjamin Petersen (gitara, wokal) i Rebekka Petersen (wokal).
Wśród swoich muzycznych inspiracji artysta wymienia między innymi: Spiritualized, Sonic Youth, Depeche Mode, U2, King’s X, The Flaming Lips, Grinderman, Pearl Jam, Bob Dylan, Tom Waits, Nick Cave, Iron & Wine, Leonard Cohen, Mark Lanegan.
Ostatni album Petura Pólsona „Transit” przynosi muzykę klimatyczną, na wskroś tajemniczą, nawet powiedziałbym mroczną. To muzyka organowo gitarowa, alternatywna, psychodeliczna, wielowątkowa, surrealistyczna i niekonwencjonalna… tak naprawdę wymykająca się zaszufladkowaniu.
Trzeba też podkreślić, że to nie jest pierwsza lepsza zwykła płyta. Ten album ma swoją duszę i niezwykłą moc oddziaływania. Włączając płytę wchodzimy do innego świata zawieszonego poza czasem, a raczej zostajemy przez niego wchłonięci. Dzieje się tak za sprawą transowości i uduchowienia tej muzyki, a także jej narkotycznej aury. Co więcej na początku nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. Ponadto głos Petura ma jakąś niewytłumaczalną moc.
Album otwiera „Í trongum skóm”. Jego podstawę wyznacza wyraźny rytm perkusji oraz wyeksponowana linia basu. Utwór zaskakuje niespodziewaną skrajną zmianą nastroju instrumentalnego i wokalnego w refrenie, który jest niezwykle lekki i chwytliwy. Można mówić tutaj wręcz o popowej melodyjności. Zwrotka i refren są jak dwa bieguny. Ciekawie to wypada i frapująco.
W kolejnym „Alt Suma Melur” nastrój jest już surowy i mroczny. Budzi skojarzenia z dokonaniami zespołu Orka, też trochę z Grinderman’em. Tutaj również bazę stanowi pulsujący bas. Dopiero po około minucie perkusja szkicuje transowy rytm utworu. Kompozycja w trakcie rozwoju nabiera mocy, zagęszcza się jego przestrzeń. Chropowate gitary brudzą przyjemnie brzmienie, nadają psychodelicznych odcieni. Całości dopełnia męski chór.
„Prika hol á” zaczynają delikatne dźwięki gitar, brzmią jak skrzyżowanie alternative country z Pink Floyd. Kiedy te dźwięki cichną, ich miejsce zastępują subtelne organy i refleksyjny śpiew Petura. Dostępujemy pewnego uniesienia. Po pewnym czasie ten spokojny nastrój rozwiewa mocne wejście sekcji rytmicznej, by rozwinąć się w ścianę hałasu. Refren jawi się jako zadziorny i drapieżny. Jazgoczące gitary w jednej chwili zaczynają wygrywać brudne solo. Utwór kończy się znów spokojnym wokalem i rozmytymi dźwiękami przyciszonych gitar.
Następny utwór „Íspegil” przybiera formę psychodelicznego space-bluesa. Składa się też z brudnych psychodelizujących gitar, sprzężeń, połamanych rytmów. Przeciwwagą dla tego są refreny, którym jest subtelny damsko męski duet.
Tytułowy „Transit” to głównie post rockowa gitarowa nastrojowa przestrzeń, której towarzyszą nieco niepokojące dźwięki fortepianu. Niedaleko stąd do Pink Floyd. Utwór rozwija się wolno. Oniryczne dźwięki wydobywają się jakby zza mgły. Rosną w przestrzeni, nabierają większego tchu. Pojawia się również subtelny leniwy chórek męski. Czujemy się jakbyśmy byli zawieszeni w nieważkości.
„Hóttafall” to najbardziej meldodyjny utwór na płycie, również najjaśniejszy w swoim brzmieniu. Nieco post-punkowy. Trochę w stylu The Jesus and Mary Chain lub The Velvet Underground. Wyraźna i chwytliwa rytmika, a ponadto melodyjny refren.
W utworze „Pissa móti vindi” pojawia się kolejne zaskoczenie i niespodzianka. Kompozycja początkowo jest zbudowana z dźwięków klaskania, strzelania palcami i krzyków. Do tego celu artysta zaprosił do nagrań dwudziestu kilku znajomych. Na takim tle śpiew Petura brzmi szamańsko, jak mantra. Po około minucie pojawia się industrialne tło, które po chwili blaknie, a potem znów przypływa. Nastrój kompozycji? Mroczny, niepokojący, nocny.
W „Leiklok” tło malują dźwięki organów, trochę jak ze starego czarno białego filmu. Klimat przypomina mi dokonania niemieckiego zespołu Lacrimosa. Śpiew Petura jest zamyślony, smutny i nieszczęśliwy. W pewnym momencie do głosu wokalisty przyłącza się damski wokal. Od połowy rozpływające się brzmienie, delikatne dźwięki gitar oraz nucenie „la la la” przywołują niepokój niczym z „Dziecka Rosemary”. Na koniec zaskakuje jeszcze niski, operowy męski wokal.
„Neistarok” to przede wszystkim bardzo ładna melodia tworzona przez subtelny akompaniament elektroniki, gitary akustycznej i organów/klawiszy. Utwór ewoluuje w eteryczność. Pobrzmiewają w nim echa Pink Floyd. Petur wyśpiewuje swój smutek. Towarzyszy mu także damski wokal.
Na koniec otrzymujemy „Gud var tað tú sum gjørdi fanan”. Klawisze mają brzmienie podobne do tych z „High Hopes” Pink Floyd. Przy tym skromnym, ale wzniosłym akompaniamencie dobrze wypada melancholijna linia wokalna. Z czasem brzmienie utworu się rozszerza, dochodzą organy, gitary i chórki. Nadal utrzymuje się nastrój smutku i delikatnej, sennej aury.
Muzykę na płycie „Transit” ciężko ograniczyć w czasie czy jednym konkretnym gatunku. Albowiem muzyka Petura Pólsona jest bardzo bogata brzmieniowo, efektownie łącząca przeróżne pozornie nie przystające do siebie elementy. Rock alternatywny, eteryczny post rock, psychodelia, industrial, chórki, liryzm, organy, fortepian zgrabnie łączą się tu ze sobą i tworzą unikalną wartość dodaną. Wszystko to jest bardzo dokładnie wyważone. Nie odczuwamy poczucia przesytu.
Petur Pólson :: Transit
1. Í trongum skóm
2. Alt sum melur
3. Prika hol á
4. Íspegil
5. Transit
6. Hóttafall
7. Pissa móti vindi
8. Leiklok
9. Neistarok
10. Gud var tað tú sum gjørdi fanan
Petur Pólson : facebook / myspace / soundcloud Album można nabyć za pośrednictwem wytwórni TUTL